niedziela, 7 czerwca 2009

O! żar słowa i treści rozsądek
I niech sumienia berło
W muzykalny łączy się porządek
Słońcem każdym jak perłą!
Norwid

Wiosna w górach

-->

Śnieżone góry białe, wielkie jak na tronie,
Odbiją w światło życia - w wielki trakt odległy,
Tam w dole łąk kobierce, - suną się rozległe
I stary owczy szałas stał na Starym Gronie.

O wielkie trudy ciągłe i troski po zimie,
Nie próżno jako anioł podawałem ramię,
Tu w nadchodzącej czułem - sasanków krainie
W coraz jaśniejsze i na przedwiosenne znamię

Patrzę... – ten tu świat nowy, cudowny i świeży,
Który się zorzył w duchu - otwarty - szeroki
Żywy ducha istotą, - a który się wmierzył
W elementarne ubrane obłoki.

I widziałem orła, - na niebie wysoko,
Niósł gałązkę zieloną, jak gdyby anioła
Wiosenny oddech przyniósł,...
Słoneczny dzień wiosenny z promieniem głęboko
Z słonecznego c z o ł a.

A potem białe lilie, białe jak gołębie,
Bo jak w czystości bóstwa z prawdziwą pokorą
Bo z słońca promień złoty, promień w usta biorą
A z sercem od gołębi w kryształowe głębie.

Zakwitły białe kwiaty, utkane z młodych lat,
Przechodzi chwały promień, słońcem swym wspaniały,
Utkany z snów przedziwnych, obłok niesie biały
I w śnieżnobiałą radość zakwita c a ł y ś w i a t.

Nad słońca wylatuje, choć żyje ponad słońcem,
W oddali Eden widać, promienie szczytów sznur,
Przez wszystkie serc uderzeń, jest ich tu tysiące,
Przywitał pieśnią piękno i sens przywołał z gór.



--&Agamemnon
13.09 2009 g 8:19



-->
W ogrodzie


Poeta w słowie złotym - on jest pieśnią stworzeń
Bo żywą wodę pije z boskiego ruczaju
I przestworza błękitne tu świętsze się stają
Gdy subtelność natury w jego strofy włożę.

Z zatopionym pierścieniem ze złota w potoku
Z czarodziejskim białym dymem błękitnych kominów
Niesie wodospad wołanie łabędzi z obłoków
Ze snów śnieżnobiałych i białych jaśminów.

Oto słońce w ogród weszło, uchyliło nieba,
Niedotykalna mgiełka, jak kwiaty pachnące,
Po deszczu trzepiącym, po deszczu jak trzeba,
Powoli ogród cały objęła swym słońcem.

Z głębi gałązek śliwy w stronę słonecznika,
Zdawało mi się nie być końca pienia,
Słyszałem koncert złoty małego słowika
Najwspanialszych radości pięknego stworzenia.

Jak gdyby promyk słońca o kwiaty pachnące,
Jak poeta swe słowo chce składać nam w dani
Na lutni... - złote promienie ciągle nam trąca
Może w ręki swej geście na strunach z otchłani.

I coraz cieplejsze, gorętsze staje się słońce
I coraz bardziej rosną natury nadzieje
I tak promyk wschodzący z kwiatami się śmieje
I promyk potrąca swe kwiaty pachnące.

Poeta złote słowo ujmuje w swe dłonie
I płynie złotą struną - z ust złotych wymowa,
Bo tu wszystko co żyje w natchniętej koronie
Wychodzi jakby jutrznia - guślarzy królowa.

Orzeźwienie wiąż płynie wśród kwiatów od nowa
Muzykalną osnową złotego promyka,
Piękne życie Bóg życia jak co dzień zachował
W róż zapachu i dźwięku świergotu słowika.

Poeta złote słowa ujmuje w swe dłonie,
Złotą struną potrąca, z ust złotych zaplotem,
Tu letejski czar daru w natchniętej koronie
Wplata piękno słoneczne w kędziory ich złote.

 

Agamemnon

01.06.2009

-->
A Zosia wiedziała

(fraszka)

I cóż jest warte to życie
Syknął( przed sześćdziesiątką) Tadeusz Zosi
Życie jest warte tyle co wnosi
Z uśmiechem odrzekła choć wściekła.

Po czym uśmiechnęła się Zosia w ogrodzie
Do Tadzia męża swego
By jeden promień z drugiego w snop światła się zrodził
I chociaż sześćdziesiąty rok życia dochodził
Bez mała
Odrzekł Zosi
Życie jest tyle warte co sobą wnosi
A ona od zawsze o tym wiedziała



Agamemnon
04.06.2009




-->
Stałam u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo
Trafiona przez piorun
Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany
Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem
W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice
Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jak gdyby kometa jakaś śmierci niespodziana
Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych obszarów wymiernych atlasów
Otwiera strasznym sądem księgę rozliczenia
A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One obciążą twe konto rachunkiem za długi
Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W miejsce czasów harmonii budujesz zwaliska
I Sąd orzeknie w majestacie Jestestwa
Że osoba nie anielska, znikczemniała, czarna
Nieskończenie obłudna i że jest poczwarna
I, że nie ma już w tobie niebiosów królestwa
Wielcy Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić cię słowem i ogrzać jak syna
Swą klątwę na twoje ramiona zarzucą
I zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
A tyś utracił co ludzkie, że aż Bogu smutno.


Agamemnon
30.05.2009



Krzyż Chrystusa
Wielki krzyż wymowy
Co sądem przeraża
Ten czasu dotrzyma
Krzyż Olbrzyma Co w słowach poraża
Dla takich jak wy miejsca nie ma.



Agamemnon
24.08.2009 g 22:24



-->
Spotkanie z szatanem
Bez żadnej glorii, łaski i ave
Kłamstwem przedziwnym uderzał łańcuchem
Posiadł moc wielką ruszania światem
I bramą piekła otwartą złym duchom
Oko jak zorza abortu szkarłatem
Uderzał w lud Boga i Boga sprawę
Upiór się czarny pokazał w naturze
Skąd się tu zjawił, no i dlaczego?
I kto rozświetlił okropne zwierciadło
Rozbłyski, pomruki, pioruny i burze
Kościaną posturą
I stanął jak wielkie słońce podziemne
Strasznej natury tępe i ciemne
Jak ŁACHMAN jakiś splamiony purpurą.

Agamemnon

Bez liry udziału

(fraszka)

Sędziwego na uczcie
Zapytałem niegdyś Greka.
Czym jest mądrość panie?
A on z rozmysłem na nowo powtórzył pytanie
Po czym odrzekł: tym ile w człowieku człowieka.
A to co pozostało? dalej pytałem.
Jest to marność głucha
Na głuchym ugorze
Nikogo nie ożywi, nikogo nie poruszy.
Czym zatem jest wiedza?
Wiedza jest pokarmem duszy.
Lecz dać duchowi ducha
Pierwsze z drugim może.



Agamemnon
Odpowiedź Arystotelesa

(fraszka)

Przechadzałem się ongiś w oliwkowym gaju
A wszystko z mchami srebrnymi się miesza
Opodal Parnas i świątyni zwaliska
I napotkałem przechadzającego się ducha Arystotelesa I zadałem pytanie.
Czym jest grzech panie?

A on spojrzał w kierunku słońca
I oczy zmrużył jak gdyby jego myśl gorąca
Na sądzie myśli i mądrości słowa swe ważył.
I odpowiedział w słowikach i w sercach promienia
Jak gdyby z boskiego powstawał istnienia
Bo nie chciał by była to odpowiedź z tłumu
I dodał:
Grzech jest czynem poniżającym, niegodziwym
Jest odstępstwem od zasad rozum.


Agamemnon

-->

poniedziałek, 25 maja 2009


-->

Demontaż potęgi polskiego
przemysłu okrętowego


Pasożytne pną się chwasty,
Więc żegnajcie lube ściany,
Chrystus Pan ukrzyżowany
Wiedzie mnie gdzieś od Trójmiasta,
Błogosławi mnie na drogę.


To jest wyrok nieomylny,
On z germańskiej powstał łaski.
Tęczowymi lśniące blaski
Żegnam was o me pochylnie,
Które jeszcze żegnać mogę.


Gdańsk i morze dwa pojęcia,
Które ranny brzask umila,
Były dla mnie od dziecięcia
Jak dwa skrzydła dla motyla,
O! przejasne, pełne słońca!


Ryby złote brałem z morza,
Jak kłos słońca, promień złoty
Rozpościelił się z przestworza
Razem z pieśnią Wajdeloty,
Jak błękitu strop bez końca!


Pracowałem nieugięty
Jak mój syn i wnuk na wieki,
Lecz łzy w oczach jak diamenty
Zakrwawiły mi powieki.
Jak u Niobe wzrok mój Boże!


Brak mi wzroku, brak mi mowy,
Jam strącony w przepaść nocy
Bo zaciążył chleb sierocy
Przełzawiony, piołunowy
Przez ojczyste me przestworze.


Żegnam ryby, stocznie, statki,
W mej pamięci są obrazki
Tak jak dom rodzonej matki
W pełnym życiu lśniące blaski
I tak święte jak szkaplerze.


W Gdańsk rodzimy jak i w morze
Tak jak w Polskę w Boga wierzę,
Że nadejdzie taka chwila,
Że znów ujrzę krąg przestworza
Bez żadnego Dojczofila.
I znów będzie polskie morze.

Agamemnon

--> Likwidator

Przyszedł do mnie Tusek Wolski
Ten co radził się wyroczni
W sprawie likwidacji Polski.
Po co wam pracować w stoczni
Tak zjadliwie syknął z bliska.


Biła z twarzy Tuska buta
I zawiści pnące ziele
I jak chłop ze słomą w butach
Nawyrządzał krzywd już wiele
Z krwawym wzrokiem bazyliszka.


Za to mamy widowiska,
Za to mamy fajerwerki;
Niesiobiesio praży koty i hubnerki
Są igrzyska, wciąż igrzyska!
Wciąż igrzyska.


W tym to jeszcze pokoleniu
Gdy nastąpi czasów inność
Wspomnij tusków co w więzieniu
Będą siedzieć za niewinność.
W tym to jeszcze pokoleniu.

Agamemnon

niedziela, 17 maja 2009

XII Forum Polonii w Toruniu
Niezmienny wiatr północy dmie śmiercią namiętną
I ciągle dyszą i dymią Arhabala stosy
Zębami szum złowieszczy wężom czesze włosy
To gdzieś od wewnątrz serca, dudni serca tętno

O! i będzie to serce Polaków milionów!
Bo wstąpi do świątyni w której pełno Boga
Dębów samotnych rzesza rozmodlona droga
Popłynie hymnem światła serafickich tronów

Niebawem przyjdzie! i z piersi wyrwie się lotnie
Niestrudzone, potężne serce się roznieci
Oto w dzwonie Zygmunta zagrzmi tysiąckrotnie
I popłynie historią po brzegi stuleci

By duszy nam obłudna nie zmąciła zmową
Parszywa śniedź z pod gontów, co ogłupia rzeszę
Pięknej prawdy snop złoty, na wieki wykrzeszem
Co nikczemne zadławim, swą dłonią stalową.

Otwarłeś swe na roścież rodzinne podwoje
Znów coś poruszył ziemię, grodzie Kopernika
Bo od lat tu już wielu, naród się spotyka
A ja zaś mu wyśpiewam złote pieśni moje.


Agamemnon