Poezja egzystencjalna odtwarza związek pomiędzy ciałem i duszą
niedziela, 7 czerwca 2009
Pogrzeb św. Jana Pawła II
Piorun strzelił w księgę Złego
Łabędziowy głos dosięga
Złotonibe niebios góry
Tu na ziemi wszystkie kresy
Co nam kwitną w złotych ziołach
Gdzie się pisze Złotą Księgę
Złotym piórem od anioła
Siłą Chleba od Kościoła
I przymierza tęczy wstęgą
I tę Księgę bez pieczęci
Wiatr przewracał wszystkie strony
I królewski śpiew łabędzi
Wszczepił w duszę mą znużoną
Niebios święte medaliony
Co na ziemię blask rzuciły
Za Jezusem szły miliony
Bez żadnego cienia braku
Złotym czasem heroldowym
I w żelaznej berła siły
I w potędze krzyża znaku.
Agamemnon
28.05.2009
O! żar słowa i treści rozsądek
I niech sumienia berło
W muzykalny łączy się porządek
Słońcem każdym jak perłą!
Norwid
Wiosna w górach
-->
--&Agamemnon
13.09 2009 g 8:19
-->
-->
I niech sumienia berło
W muzykalny łączy się porządek
Słońcem każdym jak perłą!
Norwid
Wiosna w górach
-->
Śnieżone góry białe, wielkie jak na tronie,
Odbiją w światło życia - w wielki trakt odległy,
Tam w dole łąk kobierce, - suną się rozległe
I stary owczy szałas stał na Starym Gronie.
O wielkie trudy ciągłe i troski po zimie,
Nie próżno jako anioł podawałem ramię,
Tu w nadchodzącej czułem - sasanków krainie
W coraz jaśniejsze i na przedwiosenne znamię
Patrzę... – ten tu świat nowy, cudowny i świeży,
Który się zorzył w duchu - otwarty - szeroki
Żywy ducha istotą, - a który się wmierzył
W elementarne ubrane obłoki.
I widziałem orła, - na niebie wysoko,
Niósł gałązkę zieloną, jak gdyby anioła
Wiosenny oddech przyniósł,...
Słoneczny dzień wiosenny z promieniem głęboko
Z słonecznego c z o ł a.
A potem białe lilie, białe jak gołębie,
Bo jak w czystości bóstwa z prawdziwą pokorą
Bo z słońca promień złoty, promień w usta biorą
A z sercem od gołębi w kryształowe głębie.
Zakwitły białe kwiaty, utkane z młodych lat,
Przechodzi chwały promień, słońcem swym wspaniały,
Utkany z snów przedziwnych, obłok niesie biały
I w śnieżnobiałą radość zakwita c a ł y ś w i a t.
Nad słońca wylatuje, choć żyje ponad słońcem,
W oddali Eden widać, promienie szczytów sznur,
Przez wszystkie serc uderzeń, jest ich tu tysiące,
Przywitał pieśnią piękno i sens przywołał z gór.
--&Agamemnon
-->
Poeta w słowie złotym - on jest pieśnią stworzeń
Bo żywą wodę pije z boskiego ruczaju
I przestworza błękitne tu świętsze się stają
Gdy subtelność natury w jego strofy włożę.
Z zatopionym pierścieniem ze złota w potoku
Z czarodziejskim białym dymem błękitnych kominów
Niesie wodospad wołanie łabędzi z obłoków
Ze snów śnieżnobiałych i białych jaśminów.
Oto słońce w ogród weszło, uchyliło nieba,
Niedotykalna mgiełka, jak kwiaty pachnące,
Po deszczu trzepiącym, po deszczu jak trzeba,
Powoli ogród cały objęła swym słońcem.
Z głębi gałązek śliwy w stronę słonecznika,
Zdawało mi się nie być końca pienia,
Słyszałem koncert złoty małego słowika
Najwspanialszych radości pięknego stworzenia.
Jak gdyby promyk słońca o kwiaty pachnące,
Jak poeta swe słowo chce składać nam w dani
Na lutni... - złote promienie ciągle nam trąca
Może w ręki swej geście na strunach z otchłani.
I coraz cieplejsze, gorętsze staje się słońce
I coraz bardziej rosną natury nadzieje
I tak promyk wschodzący z kwiatami się śmieje
I promyk potrąca swe kwiaty pachnące.
Poeta złote słowo ujmuje w swe dłonie
I płynie złotą struną - z ust złotych wymowa,
Bo tu wszystko co żyje w natchniętej koronie
Wychodzi jakby jutrznia - guślarzy królowa.
Orzeźwienie wiąż płynie wśród kwiatów od nowa
Muzykalną osnową złotego promyka,
Piękne życie Bóg życia jak co dzień zachował
W róż zapachu i dźwięku świergotu słowika.
Poeta złote słowa ujmuje w swe dłonie,
Złotą struną potrąca, z ust złotych zaplotem,
Tu letejski czar daru w natchniętej koronie
Wplata piękno słoneczne w kędziory ich złote.
Bo żywą wodę pije z boskiego ruczaju
I przestworza błękitne tu świętsze się stają
Gdy subtelność natury w jego strofy włożę.
Z zatopionym pierścieniem ze złota w potoku
Z czarodziejskim białym dymem błękitnych kominów
Niesie wodospad wołanie łabędzi z obłoków
Ze snów śnieżnobiałych i białych jaśminów.
Oto słońce w ogród weszło, uchyliło nieba,
Niedotykalna mgiełka, jak kwiaty pachnące,
Po deszczu trzepiącym, po deszczu jak trzeba,
Powoli ogród cały objęła swym słońcem.
Z głębi gałązek śliwy w stronę słonecznika,
Zdawało mi się nie być końca pienia,
Słyszałem koncert złoty małego słowika
Najwspanialszych radości pięknego stworzenia.
Jak gdyby promyk słońca o kwiaty pachnące,
Jak poeta swe słowo chce składać nam w dani
Na lutni... - złote promienie ciągle nam trąca
Może w ręki swej geście na strunach z otchłani.
I coraz cieplejsze, gorętsze staje się słońce
I coraz bardziej rosną natury nadzieje
I tak promyk wschodzący z kwiatami się śmieje
I promyk potrąca swe kwiaty pachnące.
Poeta złote słowo ujmuje w swe dłonie
I płynie złotą struną - z ust złotych wymowa,
Bo tu wszystko co żyje w natchniętej koronie
Wychodzi jakby jutrznia - guślarzy królowa.
Orzeźwienie wiąż płynie wśród kwiatów od nowa
Muzykalną osnową złotego promyka,
Piękne życie Bóg życia jak co dzień zachował
W róż zapachu i dźwięku świergotu słowika.
Poeta złote słowa ujmuje w swe dłonie,
Złotą struną potrąca, z ust złotych zaplotem,
Tu letejski czar daru w natchniętej koronie
Wplata piękno słoneczne w kędziory ich złote.
Agamemnon
01.06.2009
-->
A Zosia wiedziała
(fraszka)
I cóż jest warte to życie
Syknął( przed sześćdziesiątką) Tadeusz Zosi
Życie jest warte tyle co wnosi
Z uśmiechem odrzekła choć wściekła.
Po czym uśmiechnęła się Zosia w ogrodzie
Do Tadzia męża swego
By jeden promień z drugiego w snop światła się zrodził
I chociaż sześćdziesiąty rok życia dochodził
Bez mała
Odrzekł Zosi
Życie jest tyle warte co sobą wnosi
A ona od zawsze o tym wiedziała
Agamemnon
04.06.2009
(fraszka)
I cóż jest warte to życie
Syknął( przed sześćdziesiątką) Tadeusz Zosi
Życie jest warte tyle co wnosi
Z uśmiechem odrzekła choć wściekła.
Po czym uśmiechnęła się Zosia w ogrodzie
Do Tadzia męża swego
By jeden promień z drugiego w snop światła się zrodził
I chociaż sześćdziesiąty rok życia dochodził
Bez mała
Odrzekł Zosi
Życie jest tyle warte co sobą wnosi
A ona od zawsze o tym wiedziała
Agamemnon
04.06.2009
-->
Stałam u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo
Trafiona przez piorun
Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany
Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem
W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice
Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jak gdyby kometa jakaś śmierci niespodziana
Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych obszarów wymiernych atlasów
Otwiera strasznym sądem księgę rozliczenia
A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One obciążą twe konto rachunkiem za długi
Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W miejsce czasów harmonii budujesz zwaliska
I Sąd orzeknie w majestacie Jestestwa
Że osoba nie anielska, znikczemniała, czarna
Nieskończenie obłudna i że jest poczwarna
I, że nie ma już w tobie niebiosów królestwa
Wielcy Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić cię słowem i ogrzać jak syna
Swą klątwę na twoje ramiona zarzucą
I zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
A tyś utracił co ludzkie, że aż Bogu smutno.
Agamemnon
30.05.2009
Krzyż Chrystusa
Co sądem przeraża Ten czasu dotrzyma
Krzyż Olbrzyma Co w słowach poraża
Dla takich jak wy miejsca nie ma.
Agamemnon
24.08.2009 g 22:24
-->
Spotkanie z szatanem
Bez żadnej glorii, łaski i ave
Kłamstwem przedziwnym uderzał łańcuchem
Posiadł moc wielką ruszania światem
I bramą piekła otwartą złym duchom
Oko jak zorza abortu szkarłatem
Uderzał w lud Boga i Boga sprawę
Upiór się czarny pokazał w naturze
Skąd się tu zjawił, no i dlaczego?
I kto rozświetlił okropne zwierciadło
Rozbłyski, pomruki, pioruny i burze
Kościaną posturą
I stanął jak wielkie słońce podziemne
Strasznej natury tępe i ciemne
Jak ŁACHMAN jakiś splamiony purpurą.
Agamemnon
Bez liry udziału
(fraszka)
Sędziwego na uczcie
Zapytałem niegdyś Greka.
Czym jest mądrość panie?
A on z rozmysłem na nowo powtórzył pytanie
Po czym odrzekł: tym ile w człowieku człowieka.
A to co pozostało? dalej pytałem.
Jest to marność głucha
Na głuchym ugorze
Nikogo nie ożywi, nikogo nie poruszy.
Czym zatem jest wiedza?
Wiedza jest pokarmem duszy.
Lecz dać duchowi ducha
Pierwsze z drugim może.
Agamemnon
(fraszka)
Sędziwego na uczcie
Zapytałem niegdyś Greka.
Czym jest mądrość panie?
A on z rozmysłem na nowo powtórzył pytanie
Po czym odrzekł: tym ile w człowieku człowieka.
A to co pozostało? dalej pytałem.
Jest to marność głucha
Na głuchym ugorze
Nikogo nie ożywi, nikogo nie poruszy.
Czym zatem jest wiedza?
Wiedza jest pokarmem duszy.
Lecz dać duchowi ducha
Pierwsze z drugim może.
Agamemnon
Odpowiedź Arystotelesa
(fraszka)
Przechadzałem się ongiś w oliwkowym gaju
A wszystko z mchami srebrnymi się miesza
Opodal Parnas i świątyni zwaliska I napotkałem przechadzającego się ducha Arystotelesa I zadałem pytanie.
Czym jest grzech panie?
-->
(fraszka)
A wszystko z mchami srebrnymi się miesza
Opodal Parnas i świątyni zwaliska I napotkałem przechadzającego się ducha Arystotelesa I zadałem pytanie.
Czym jest grzech panie?
A on spojrzał w kierunku słońca
I oczy zmrużył jak gdyby jego myśl gorąca
Na sądzie myśli i mądrości słowa swe ważył.
I odpowiedział w słowikach i w sercach promienia
Jak gdyby z boskiego powstawał istnienia
Bo nie chciał by była to odpowiedź z tłumu
I dodał:
Grzech jest czynem poniżającym, niegodziwym
Jest odstępstwem od zasad rozum.
I oczy zmrużył jak gdyby jego myśl gorąca
Na sądzie myśli i mądrości słowa swe ważył.
I odpowiedział w słowikach i w sercach promienia
Jak gdyby z boskiego powstawał istnienia
Bo nie chciał by była to odpowiedź z tłumu
I dodał:
Grzech jest czynem poniżającym, niegodziwym
Jest odstępstwem od zasad rozum.
Agamemnon
-->
Subskrybuj:
Posty (Atom)