Czy mię chęci tam wiodą w południa upały
Czy wśród milczącej nocy, gdy księżyc wspaniały
Zwiedzając te odwieczne pomroku siedliska
Przez czarne jodły srebrne promienie przeciska.
A między ciemnych świerków ukryty konary
Tusk huka ze snu zda się budzić poczwary
Mierzy wzrokiem te buki władnące dokoła
Jak stopą gniotą ziemię, w niebo wznoszą czoła,
Bada dęby odwieczne a ich młode lata
Przenoszą się myślą do kołyski świata
Zwiedza ich ramionami sklepione jaskinie
Pierwsze dachy śmiertelnych, pierwsze bóstw świątynie
I pod jego wzrokiem, jadem pomsty niebezpiecznie
Chce kruszyć płoty i gaje i dęby odwieczne.
I chce zepchnąć konie słońca, które w połowie biegu
Piąć się muszą na Tatry i brodzić po śniegu.
Odpowiedź na rezolucję brukselskiego karła
Z wybitym na czole piętnem Kaina
Stanął przed światem moralny karzeł
Bo prezentacji wybiła godzina.
Nie uznaje on wiedzy i ludzkiej nauki,
Wszystko płyciutkie i powierzchowne,
Według liberalnej żyje on sztuki
Za to ubranie ma modne - szyte szykownie.
Wśród swego brzucha życie mu wzlata
Jest jego bóstwem i świata sensem.
I chociaż nauka ustala niezbicie
W której to chwili człowiek ma życie
On dla nauki ma tylko wzgardę !
Znamię Kaina na czole mu świeci
Znamię Kaina ma za latarnię
Bez trudu w aborcie morduje dzieci,
Twierdząc, że jest mądry i postępowy,
Tak twierdzi twardo, twierdzi niezbicie
Lecz nie ma tożsamości prawdy i dobra
Lecz obiektywnie narusza prawo - prawo do życia.
Porzucił szczyty swego istnienia -
Bóg w jego życiu jest nieobecny,
Utracił on ogień z bożego płomienia
Bo choć postępowym się zwykle ogłasza
Dominuje w nim pustka i chciwość,
Posiadł w swej duszy wnętrzności Judasza
Co jest uznane szczytem podłości.
Tylko interes - tu absurd sam siebie pochłania
Przekroczył ów człowiek granice i wszedł do nicości.
Człowiek upadły, mówi ,że ma prawo
Lecz jego ustalenia zwane ustawami
O ile pomijają prawo wieczne ducha
Nigdy nie możemy nazwać ich prawami
Ponieważ praw odwiecznych człowiek w nich nie słucha
I są przejawem jego nędzy ducha.
W cieniu diabelskich nietoperza skrzydeł
Odczłowieczona moc człowieczego ducha
pogrąża się powoli w najciemniejszą noc wszechświata
Nikczemnik straszydeł co bezwiednie upadł
Jak krew w czeluściach od wieków zarania
Zbrodnią przerosła wulkanem wybucha
W wieczystej tej nocy wszechświata nie będzie świtania.
Spełnili mędrcy na Boga pogrzebie kielich swej pychy
A napełniwszy swych mózgów drelichy
Uznali, że tylko oni, tak na ziemi jak i w morskiej toni
Nad światem sprawować rządy są godni
Uznali, że ludzka dziedzina - lewacka kraina
To wiedzy kagańce i szczytu
I cała ziemia pełna trupów - popiołu nieżytu
Unużona w postępowej aseptycznej zbrodni
Z lewackiego ustronia na cały świat wzlata
Rozprzestrzeniając humanizm śmierci na równikach świata
Którego chcieliby objąć w sto dni - jest to mądrość zbrodni
Mądrości bezdroże - jakże inna od mądrości Bożej.
Dekalog
Posłany dekalog od gwiazd jaśniejszy promieni
Od bożego pochodzi on słońca
Zaświecił dekalog dziesięcioma słońcami na ziemi
Świetlistym traktem do końca
Wyryty w pamięci serca, życia słowa - mądrość bez końca
Każde spiżowym traktu pomnikiem!
Wykonywany dłutem Abla rzemieślnika
By do jasności słońca duch ludzki umykał!
Palił czas świecące wyspy gwiazd
Puszył się głos ciemnego proroka
Fałszywe czyny jak węże się wiły w czeluściach baszt
Czy żmijowego górskiego uskoku,
Wznosiły łuny ognia, budowały ludów trybuny
Gdzie miał prawo mordować lud
Ziemi całuny wznosiły w krwawym obrządku ideowych złud
Szalejących od wściekłości szatańskich tumanów
Paszczy przestworzy i dołów morza
W akompaniamencie przepastnych organów
Nocą smok wyszedł spojrzał i pożarł.
Skrwawiona kraina ateuszów grzechem
Żałobą błądziła po polach w pośpiechu
Odbijała się od całych narodów i pokoleń echem
Wtórowała echem historia wieków.
Dumał lewak liberał, że stłumił blask bożego promienia
Że Bóg już umarł skoro umierał, skreślony z ludzkiego istnienia
I jak ćma co się wokoło ognia kręci
Szuka życia w jasności ognia - znajduje ogień śmierci.
Jak jagnię w dobroduszności płacze
Lecz po chwili rozwiera wilcze kły i hieny siekacze
I włosy deszczu czerwonymi strugami się gną
Farbują niemym okrzykiem, zatykają usta ich krwią
Światło zachodzi za smutek ogromny
Co się przetacza jak burzy grom, śmierci zadaje rysunek przytomny
Nigdy nie nasyconym, zgłodniałym lewackim lwom
I tylko księżyc trupio pod niebem jak smutek się stara
Oglądać przeżarte pogrzebem dni epok zegara
I czarne szkielety stanęły martwo w stalowych kolumnach
Podniosły do góry rękę a w niej pokrzywdzone na wieku czoła
Jawą nabrzmiałe, krwią zaszłe padoły
Nieludzkiego cierpienia - Bożego Kościoła
( Co w świetlistej Boga wieczności - wiecznego bez słońca miasta
Bo Bóg jest tam Słońcem Jedynym
A wieczność z ziemskiego padołu łez ku wieczności Boga
Cierpieniem i czynem urasta.)
Pękał czas - iskrzył zbrodnią czyn lewaka
I zbrodnia liberała ociekała wściekłością
Fałszywy czyn w duszach jak piorun zagościł
Lecz kruszy się głos ciemnego proroka, berło szatana topnieje
Rosną nadzieje jak lasy ewangelii wtłoczone do historii świata epopei
Potwierdzone światłem plejad tarasów, gwiazd niebios
Bożych świetlistych dróg - błogosławieństw wszystkich pokoleń i czasów.
Życie co się stopniowo mgłą śmierci zacienia
Oko mgłą zachodzi stopniowego umierania
Prawidłem prawa wiecznego istnienia
W śmierci cząsteczek od wieków zarania
W śmierci cząsteczek - warunek wiecznego istnienia
Po próbie życia - jakość umierania
Wezbrana w płachty bożego płomienia
Warunkiem zmartwychpowstania
Na zmartwychwstanie śmierci.
Na zmartwychwstanie życia
Według tablicy pochodzącej od Niego
Według tablicy zwierciadła odbicia
Apokalipsa Boga Żywego.
Człowiek bez czynu to rola bez plonu
Myśl bez czynu jest księgą końców końca
Słowo bez czynu to wieża bez dzwonu
Jak miłość niedojrzała jest wiosną bez słońca
Człowiek co innego - niźli aniołowie
Dźwiga ciężar życia człowieczego losu
No bo same troski ma na swojej głowie
Jest - gdy jego serce - nabiera serca głosu
Gdziekolwiek żyje on w zgodności bożej
W człowieku wewnątrz niebo się tworzy,
Gdy serce z ludzkiego etosu - bo miłość
Wraz z czynem i Bogiem tworzą niebiosa
Słusznie nazwałeś świat snem i marą
Uczyń z niego przestrzeń jasną i stateczną
Siedzibą człowieka z bosko - ludzką wiarą
Anioła przyjm do siebie i wiarę odwieczną
Anioł z tobą zamieszka, będzie za pan brata
Gdy zło się w pył rozsypie, lewak Kain ujdzie wiarołomny
Ożyje zarys pierwotny od kolebki świata
Człowiek gmach wzniesie, gmach boży niezłomny.
Anioł drogą i pomostem jest zarazem
Między niebem a ziemią z człowiekiem jest razem
Anioł z człowiekiem jak gdyby za ręce
Przechadzają się od ziemi do nieba,
Od nieba do ziemi i więcej
Od ziemi i z powrotem - tak trzeba !
Kurz wznosząc złoty, szlakiem złocistym
Z gospodarskim spojrzeniem książęcym
Z spojrzeniem krystalicznie przejrzystym
Tak mądrym jak czystym.
Ozłacają białe płatki kwiatów
Pozłacają białe ptaków skrzydła
Kreśląc ludzkie dusze i serc ludzkich prawidła
Nieznane dotąd żadnemu ze światów.
Lewactwo liberalizm a człowieczeństwo
Nad rozległym drzewem, błękitu niebo
się ściele gregoriańskim śpiewem
Drzewo korzeniami pije krwawe soki
Na ziemi więc króluje tylko spazm głęboki.
Żywi się nawozem drzewo użyźnionym
gdzieś na gór grobów stokach.
Na niebie spokój, pokój osadzony
W kryształowo- złotych króluje obłokach
Drzewo tysiącośmiornica, rój konarów
chciwych, cudzej krzywdy sięga.
Słuszność, sprawiedliwość jest z bożych obszarów,
miłosierdzie i miłość jest niebios potęgą.
Syci się pień drzewa, brzuch bogaczem żyzny,
w brzuchu galon piwa i kłaki płycizny.
W niebie ponad drzewem, tam na wysokościach
niebieskie gustują wina w dialogach mądrości
W niebie każdy wielki z Bożego Plemienia
Każdy posiadł kamyk święty Bożego Jstnienia
Na drzewie ziemi, rój żyje robactwa
wielce zaślepieni światowym lewactwem.
Tak kaprawe oczy jak pień twarda głowa
nikt Boga tutaj nie posłucha - tak się żywot toczy
w pustostanie słowa wraz z pustynią ducha !
Historia zbrodni naszej doby
Bierze pałeczkę z epok głosu
Ziemia się ściele w zabójstw groby
Widoki krwawych zdarzeń i losów
Na Ukrainie bandy UPA
co tak niedawno jeszcze wczoraj
w trzysta sposobów kładły trupa
I zamieniali sen w upiora.
Niemiec nasz sąsiad od zarania
wkroczył na polski ziemi obszar
przyniósł kulturę zabijania
W lasach szubienic przyniósł koszmar
Niemiec i Sowiet współbrat krwawy
tego układu nikt nie ruszy
Spaloną ziemię pozostawił
Życie i Boga miażdżył w duszach
Stoją lasami bladolica
Trupy Polaków stoją przy mnie
W dobitym świetle od księżyca
Z mózgu odartym śpiewu hymnie
I znów powraca Dojcze Hydra
z diabelskiej kuźni jej wnętrzności
Unią chce władać w swoich widmach
NIE ! ! - w tysiącmłotach Baczyńskiego
Co dosięgają gdzieś wieczności !
Ojczyzna nasza ojczyzna
Naród w wodzie się pławił jak Mojżesz Nilowy
Bywał już w górze i upadł tak nisko
Bo przeciw naturze ciosem grobowym
Zdrajca go zmienił w gruzów zwalisko.
Lachickie my syny z włosami płowymi
Naród Polaka na nowo ożył
Za swoje granice , piędź czarnej ziemi
Patrzący na niebo przybytek wysoki
Dla Opatrzności rękami wznosimy
Klucz Dawidowy usta otworzył
Dla kraju istotę przez zwykłą robotę
Nie było wyboru, nie można inaczej
Przeszliśmy do wolnej ojczyzny z rozpaczy
Bo żaden z Polaków krwi oddać nie wzbraniał
Krzyż był przełomem - bo krzyż nie kłamał !
Bo to jest taka nasza ojczyzna
Pola, kościoły i zboża snopy
Chaty i kwiaty - niech każdy wyzna
Że to jej stopy. Bo to jest nasza ojczyzna
Niech każdy wyzna !
Nasza Królowa Miriam,gdy była jeszcze dziewczynką
Wieją wiatry nad głową, ponad małą królową
Płyną chmury jak białe łabędzie
Nie ma jeszcze tych oczu co łez wieków przetoczą
Rumiankowym Porankiem jest wszędzie
W słońca ognia kwiaty wplata, w łaskę Boga bogata
Była z nami i ponad wiekami
Tęczą krągłą puklerza od Bożego przymierza
Obiecana wraz z słońcem z gwiazdami
Co perły ma w oczach i błękitny motyl w warkoczach
Na głowie złoty diadem a może koronę ?
Ma gwiazdy na ustach, jej oddech nie ustał
Od świata początku wisi na ustach korali i serce jej płonie
Wiatr loki jej trąca, oczy z niebios wschodzące
W kryształowe zdroje do niebios na co dzień ulata
Serce małe i proste, krwią bijące radośnie
Sensem niebios i sercem jest świata
Co powiedzą jej wieszcze, czy ich słowa się zmieszczą
W małej główce zlęknionej i drżącej ?
Alabastrem potrąca struny serca gorące
Niebo, ziemię objęła swą pieśnią
I z tej pieśni, z jej twarzy Boży ogień się żarzy
Boże ciepło gorące jak słońce
Dziewczynka o złotych warkoczach co perły ma w oczach
Jeszcze za barankiem goniąca
Dziewczynka mała sama jak baranek biała
W cieniu Baranka biegnie po łące do słońca
A gdy skrzypnie zapora posłańców wieczora
I zajdą do wrót aniołowie złoci
Odbiją sie echem małej Miriam uśmiechem
Złotych kwiatów paproci ich krocie
Nasz NOWY TESTAMENT
Ziemia i słońce i człowiek pod niebem
znak jasnych proroctw odbitych w lustrach
zbóż co płynęły z zapachem chleba
Boskiego hymnu i Bożych ustaw,
mów złotomyślnych ustaleń pieśni
w perłowozłotym spływa warkoczu
tak płynął wielki Nowy Testament
radosnych pieśni niebieskich oczu
w sercu Człowieka - osiadł na amen
bo tak w dolinie jak i na szczycie na kopule czynu
złotymi zgłoskami, złotymi czynami, niebieski atrament
doliny i szczyty połączył krzyżem wawrzynu
Maryja Królowa Polski
Maryja Królowa Unii Europejskiej
Wniebowzięcie co chwałę Twoją rozpromienia
i głosi
Na złotych ustach magnifikatu wszechświata
I złoty promień nadziei jak jutrzenka się tworzy -
Jak wracasz do swych dzieci w przeróżnych
epokach...
I wszystkie Królowo co słowa Twe nam przynoszą
Przyjmujemy z pokorą i pełnią rozkoszy
Matka co łączy ziemię z niebem -
cóż to dla Ciebie być w słowie Pana
i prosta tak jesteś jak proste Twe serce
tulące skinienie nieba, by życie tętniło na ziemi.
Ciężarem życia styrana , czekałaś zgodnie
z rytmem czasu
który dla Ciebie się spiekał.
Serce matki najprostsze, serce matki bezradne
lecz w żywym zanurzone źródle
w samym Boga południu .
Gdzie jesteś poezjo życia w niebie ?
czy i w niebie brak wyrażeń
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi ?
Słońce to tylko wodór przechodzący w hel,
planety to tablica pierwiastków niewielka
a sen i ten sen ubrany w przepowiednię
zamienił się w coś co nie umiemy zapowiedź
ogarnąć.
Pozostaje nam tylko milczące uwielbienie
a potem już tylko cierpienie i milczenie ale
i złotolica
nadzieja - bardziej rzeczywista niż rzeczywistość
bólu i kamienia
i chleba.
Nie dziw się zatem niebu - samo jest pogrążone
w zadumie
i nic piękniejszego od zadumy wyrazić nie umie
Słońca girlandy niby z kwiatów plotła
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem.
Królowa co łączy ziemię wraz z niebem
Co łączy chleb ziemi z Boga żyznym Chlebem
Co dała nam bożego syna - Chleb dla ziemi żyzny
Zdobna w prostotę serca ludzkiego z ojczyzny
niebieskiej
I prosta tak jesteś jak proste Twe serce
Bijące skinieniem nieba, by życie tętniło w
ludzkich pokoleniach
I stałaś się miedzy niebem a ziemią prawdziwym
pomostem
Wszystkich dzieł samego Boga świata odkupienia
Cóż to dla Ciebie być w słowie Pana?
Od Boga przyszłaś i Bogiem wezbranaś!
On co chwałę Twoją rozpromienia i głosi.
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca
Na złotych strunach magnifikatu świata
Świetlistym traktem wśród narodów słońca
Słońca girlandy niby z kwiatów plotła
Słońce lecące trzymała nad czołem,
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym grzmocie.
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Laur słońcem otwartym świecił nad głową,
Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w ozdobie
Tak Przenajświętsza gdy stoi na globie
Depcząca węża swą stopą perłową,
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej -
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim
I gwiazd dwanaście jej płonie nad głową
Jezus Chrystus Król Polski
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
W miłosierdziu, diamencie i złocie
Pomnożonym milion krotnie
Kto Cię Panie dotknie
W swoim ludzkim przecież głosie
Od dna mórz i oceanów
Do kwilenia dziecka gdzieś w Kosmosie
Któż Cię Panie dotknie
W zwykłym ludzkim stanie.
Archanioła wołam pomoc
Przyjdź ! i wspomóż moja duszę,
Determinów usuń przemoc,
Świat uwielbić Boga musi
W swojej duszy w mojej duszy
Zmiażdzyj duszy świata niemoc !
Jesteś w duszy mojej Panie
Przyjdź do duszy tego świata
Niech ustanie świata łkanie,
Niech duch zniknie Apostaty
I nastąpi dzień Zesłania
W Miłosierdziu Twoim Panie !
Wróci Duch do ziemi drogiej
Bożą myślą, bożym mgnieniem
Ziemia się zamieni w Boga
I w wieczyste uwielbienie z Boga Chlebem
Ziemia się połączy z Niebem.
Archanioła wołam pomoc !
Przyjdź ! by wyrażon był majestat
Byś potęgę mi swą zesłał
Ja uwielbię Boga przez to !
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Od dna mórz i oceanów
Logos Mądrość Byt Wszechstanów
Pomnożony milion krotnie
Bogów Król i Panów Pan
Jakiż Bóg się Ciebie dotknie
Żaden Pan nie będzie w stanie
Wypowiedzieć słowa godnie !
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Apokalipsa
Anioł zadął w trąbę donośnie
Ogłaszając na strony świata, na wszystkie pokolenia
Tak głośno
Że czas się skończył i zastygł
Obok czasu rozliczenia
I swym spojrzeniem z najcięższych spojrzeń najcięższym
Spojrzał na najbiedniejszego człowieka na najwyższym grzechów piętrze
I wyszło czterech aniołów z przestworzy
I nieśli w koszach łzy od onego człowieka, który te łzy utworzył
I wylewali - i tak powstały rzeki, jeziora i morza
I człowiek ten cały z przerażenia oniemiały –
Przecież Boga nie ma - co tu się dzieje - zadrżał cały
I zaczął Bóg świecić bo jest Jedynym Słońcem
W przerażenie wpadł ów człowiek a człowiek ten to tysiące
Słońca uchwycić nie mogli, które stopniowo gasło dla żyjących na ziemi
I zaczął zgrzytać zębami, aż jego twarz śmiertelnie pobladła krwawiła iskrami
I jego oczy zaiskrzyły dwoma wężami zadomowionego Zła.
Nienawiść wyszła z jego ciała i stanęła z ogromnym brzuchem
Wątłą klatką i łbem kusym z wielkim uchem,
Trzymając w śmiertelnym uścisku jego wątłą małość
Z którym stanowiła komplementarną jednię - całość
Z nienawiścią krzyża i wszystkiego co drogie dla żywego chleba i źródlanej wody
Przypływały czyny chmurami jak łódką i wszystkie były złowrogie
I biło niebo czołem o ziemię na trwogę, kłębiły się żmijowe ogrody.
DAŁEM CI ROZUM I MOŻLIWOŚĆ CZŁOWIECZEŃSTWA
MIAŁEŚ SZANSĘ ŻYĆ GODNIE I WALCZYĆ I WYKAZAĆ MĘSTWO
NIE DAŁEŚ MI PIĆ TYLKO MNIE ZABIŁEŚ
BO CHCIAŁEŚ SAM ZAGARNĄĆ MOJĄ WŁASNOŚĆ
WIĘC BĄDŹ PRZEKLĘTY CAŁĄ WIECZNOŚĆ
SAM WYDAŁEŚ NA SIEBIE WYROK
SAM SIĘ TAK UKSZTAŁTOWAŁEŚ NA WIECZNĄ OSTATECZNOŚĆ.
I swym spojrzeniem z najradośniejszych spojrzeń - najświętszym
Anioł spojrzał na najbogatszego człowieka na najwyższym godnych czynów piętrze
I wyszło czterech aniołów z przestworzy
I zaczęli znosić w koszach, złote, perłowe i diamentowe czyny, które ów człowiek utworzył
I wysypywali, aż zasypali niziny, pagórki, góry i morza i nieba przestworza
I człowiek ten cały z przerażenia oniemiały
Zobaczył swego Ojca i od łez zadrżał cały
I zaczął mu Bóg świecić bo jest Jedynym Słońcem
Wpadł w odrętwiałą ze zdumienia radość ów człowiek a człowiek ten to miliony tysiące
Nie interesowało ich słońce co stopniowo gasło na śmiertelnej ziemi
Ich serca zaczęły się radować, twarze ich jaśniejące od bożych promieni
I oczy iskrzyły dwoma diamentami miłości zadomowionego w sercu Ojca
Dobroć wyszła z ich ciała i cierpienie i ból i doświadczenie i łzy z Boga uwielbieniem
I stanęły obok, bo były wielkości ich czynów przed Boga świadkiem
I zaczęły trzymać straż by Zło nie zaczęło oskarżać to co w człowieku słabe przypadkiem
I WY COŚCIE SPRZECIWIALI SIĘ AŻ DO KRWI OBŁĄKANEMU ŚWIATU
WEŹMIJCIE PŁASZCZ GODNY KRÓLEWSKI I BERŁA Z MOJEJ GODNOŚCI I MAJESTATU,
BO TAKA JEST MOJA WOLA I WYROKÓW KONIECZNOŚĆ
JESTEŚCIE MOIMI DZIEĆMI, ZAMIESZKAJCIE W MOIM SERCU
JAK JA ZAMIESZKAM W WASZYCH NA CAŁĄ WIECZNOŚĆ !
MOTTO zbioru:
Przesłanie wieszczów
To nie jawa - my widzieli
Wzrokiem wieszcza Słowackiego
Bóg dla Polski tron wyścieli
I polskiego da papieża
Wzrokiem wieszcza Krasińskiegio
Polska w grobie będzie trzy dni
A po trzech dniach sie rozwidni
Jednym widmem Zmartwychwstałym
Archanielsko wielkim białym
Już w wieczności przebóstwiona
Nieśmiertelna - nieskończona !
Z krwi i błota stary świat
My do innych idziem lat
Promień z niebios spadł już nowy !
KTO PÓJŚĆ ZA NIM JEST GOTOWYM !
"Lecz kto bierze z czarta kuźni
By przepalać czarta moc
Ten świat w gorszą wpycha noc,
Ten mądrości wiecznej bluźni.
Nic nie spychać nigdy w dół
Lecz do coraz wyższych kół
Iść przez drugich podnoszenie
Tak Bóg czyni we wszechświecie
Bo cel światów - szlachetnienie !
Hajdamackie rzućcie noże
A gdy zagrzmi o żniw porze
Wtedy naprzód w imię Boże !
Rozpłomienić święty bunt".
By przywrócić Boży grunt !
Słuchaj Unio ! W dźwięków twych wszechwzgodzie
Brak jednego tu imienia !
Patrz w tych świateł wszechpogodzie
Brak jednego dziś promienia !
Módl się ze mną - wymów imię,
Co wypadło z lutni życia,
Wskaż tę gwiazdę która drzemie
Lecz nie zgasła w dniu rozbicia !
Wymów, wymów Boga imię;
Może słucha nas DUCH BOŻY !
I stracony dźwięk ten przyjmie
Znów do pieśni świata włoży !
Ojczyzno moja
Wierze w ciebie jak w Boga.
Choć Bruksela nas zawlecze
Niechaj każdy nam zazdrości
My chronimy praw - człowieka ! !
My chronimy praw wolności !
I zabłysną złote świty
Prawdy, męstwa, zgody;
I nauczą się narody
RZECZYPOSPOLITEJ
Tej rycerskiej i ofiarnej:
Wszystkich razem cnót wyrazu
Wiary, nauki, miru
Od murzyńskiej ziemi czarnej
Poprzez Unię do Kaukazu,
Od Kaukazu do Sybiru
Promieniować w wszechświat kresy
Prawdy słońca niespożytej
Tej ostoi , męstwa, zgody;
I nauczą się narody
RZECZYPOSPOLITEJ !!
Co dziś śpiewa wielkie czyny;
Takiej ludzkiej i ofiarnej:
Od ojczystych wód imbiru
Od murzyńskiej ziemi czarnej
Poprzez Unię do Sybiru.
Wszystkie prawo ludzkie, nasze
Poprzez Unię i Syberię
Cały glob opasze.
I obejmie jasność słońca !
Bo to będzie opus Dei
Co wynika z prawa bytu
I boskiego istnień szczytu !
Z przeznaczenia i nadziei
I wieczystym laurem trąca !
Jest pomostem nieba z ziemią,
Bo wartości które drzemią
Bo natura w takim stanie
Jest naturą ZMARTWYCHWSTANIA !
Maryja Królowa Polski
Maryja Królowa Unii Europejskiej
(wariant drugi)
Wniebowzięcie co chwałę Twoją rozpromienia i głosi
Na złotych ustach magnifikatu wszechświata
Złotym promieniem nadziei jak jutrznia się tworzy -
Gdy wracasz do swych dzieci w przeróżnych epokach...
I wszystko Królowo co słowa Twe nam przynoszą
Przyjmujemy z pokorą i pełnią rozkoszy
Matka co łączy ziemię z niebem -
cóż to dla Ciebie być w słowie Pana
i prosta tak jesteś jak proste Twe serce
tulące skinienie nieba, by życie tętniło na ziemi.
Ciężarem życia styrana , czekałaś zgodnie z rytmem czasu
który dla Ciebie się spiekał.
Serce matki najprostsze, serce matki bezradne
lecz w żywym zanurzone źródle
w samym Boga południu .
Gdzie jesteś poezjo życia w niebie ?
czy i w niebie brak wyrażeń
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi ?
Słońce to tylko wodór przechodzący w hel,
planety to tablica pierwiastków niewielka
a sen i ten sen ubrany w przepowiednię
zamienił się w coś co nie umiemy zapowiedzi ogarnąć.
Pozostaje nam tylko milczące uwielbienie
a potem już tylko cierpienie i milczenie ale i złotolica
nadzieja - bardziej rzeczywista niż rzeczywistość bólu i kamienia
i chleba.
Nie dziw się zatem niebu - samo jest pogrążone w zadumie
i nic piękniejszego od zadumy wyrazić nie umie
Słońca girlandy niby z kwiatów plotła
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
Cóż to dla Pani być w słowie Pana?
Od Boga przyszłaś i Bogiem wezbranaś!
On co chwałę Twoją rozpromienia i głosi.
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca
Na złotych strunach magnifikatu świata
Świetlistym traktem wśród narodów słońca
Słońca girlandy niby z kwiatów plotła
Słońce lecące trzymała nad czołem,
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym grzmocie.
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Laur słońcem otwartym świecił nad głową,
Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w ozdobie
Tak Przenajświętsza gdy stoi na globie
Depcząca węża swą stopą perłową,
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej -
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim
I gwiazd dwanaście jej płonie nad głową
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
Co chleb ziemi łączy z Boga żyznym Chlebem
A tymczasem na jutrzni różowej,
Królowa co łączy ziemię wraz z niebem
Pokazywała - nad pogańską zgrają
Święta - w koronie niebieskiej, perłowej
Nad którą ciągle ranne gwiazdy wstają
Niebieskie dziewczyny przynoszą płaszcz biały
(Niechże tak chwałę anielstwu opowie
Z księżycem u nóg , ze słońcem na głowie
Co płonie)
I splot złoty wspaniały
Z gwiazdami na głowę
Dla swej królowej na tronie
O twarzy pięknej ponad archanioła
I po anielsku zbierać ducha z duchem
Piękność jej jadłem jak wąż który zioła
Okręca swoim żelaznym łańcuchem
Na tronie niby święta palma kwietna
Ponad anielska najwyższa w orszaku
I wysmukłością postaci szlachetna
Na turkusowym jak niebo czapraku
W splot złoty z gwiazdami jak diadem na skronie
Jak zorza, niebieskie klejnoty jak harfy niech grają
Niech płoną gwiazdy jak morza w koronie
Bijące skinieniem nieba, by życie tętniło w
ludzkich pokoleniach
I stała się między niebem a ziemią złotym
pomostem
Wszystkich dzieł samego Boga świata odkupienia
Chrystus nas woła: wy którzyście smutni
Idźcie do Matki. - Patrzcie w błękity.
Oto gwiazd dwanaście wszystkie w kształcie lutni
Wychodzą z fal morza gdzie zorzą się świty
***
moc zasad rozumu
w prawach wszechbytu.
Agamemnon
31.03.2011 10:04
***
ujrzysz tu może na zwyżonym niebie
poezję złotym napisaną piórem
niechaj Kalliope zagości u ciebie
niech to co święte gdzieś wewnątrz poruszy
w dialogu z duchem.
tutaj poezja w takt boskiej muzyki
płynie dostojnie napojem winnym
w istocie piękna – w zapachu nardu
letejskim czarem przenika uśpione
tajniki duszy.
Agamemnon
25.03.2011 21:44
***
jeśli człowiek ma istnieć
musi przestrzegać prawo nieustanowione
jego własnym rozumem
Agamemnon
30.03.2011 9:03
***
człowiek; pragnieniem
Boga
Agamemnon
30.03.2011 12:30
***
moralne dążenia
rozumnych osób
w zwierciadle prawa wszechbytu
Agamemnon
30.03.2011 20:15
***
podmiotowy związek
nakazu w kruchej
postawie bytu
Agamemnon
30.03.2011 20:44
***
nie pochodzę z kamienia
o ile wartość jest we wszechbycie
Agamemnon
_________________
***
moc zasad rozumu
w prawach wszechbytu.
Agamemnon
31.03.2011 10:04
***
rozwój
korelatem
prawa wszechbytu
Agamemnon
31.03.2011 10:58
Jam Cię dziś zrodził
Ps.2
***
czyż rodzenie
nie obejmuje istoty
wszechbytu
Agamemnon
31.03.2011 12:29
religare
organizacja
wewnętrzna bytu -
fakty wiązania
i powiązania
istoty ducha
z racją wszechbytu -
czyli
w strukturze sensu
Agamemnon
02.04.2011 9:22
***
zbudź się umarły
a za króluje Chrystus
ontologiczna korelacja racją
zmartwychwstania
i Zmartwychpowstania
Agamemnon
02.04.2011 10:26
***
nicością (człowiek) wobec nieskończoności
wszystkim wobec nicości
pośrodkiem
między niczym a wszystkim
źródłem myśli Pascala
Agamemnon
02.04.2011 11:55