wtorek, 31 grudnia 2013

Noc polarna
( z cyklu: pieśń o naturze)


 

Polarna noc była, a rozstajne szyki
Jasno świeciły wśród stalowych reguł.
Lodowiec – wielki, jako kryształ... – dziki,
Jak sen w przestrzeniach na tle niebios biegu
Stał... Pełny księżyc i gwiazd mateczniki
W chłodach północy od zórz pełnych śniegu
Po odwróceniu weszły w antypody
Królestwa niebios i w granatów wody.

Jak maki iskier – kryształem umyty
Wody błękitnej... iskier nikt nie zliczy
Idą meteory... – milkną monolity
Biegną po niebie i chyba są niczym;
Jakby przed duchem myślę – świat zakryty
I choć był piękny, wtedy tajemniczy,
Wskazywał na niebie na plejad odsłony
Diamentów brzasków... i czar spod korony.

Wielkie gwiaździce z plejad wód się mienią
Z girlandą lodów ze światłem miesiąca,
W zimnym spojrzeniu pod morską przestrzenią
Milion migotań – odmętów – bez końca,
Nigdy w istocie się chyba nie zmienią –
Rzekłem: „natura je ciągle potrąca
I ciągle, wszędzie iskrami się palą
W kosmosie wielkim i pod morską falą”.

Chyba odejdę... a gwiazdy beze mnie
Wciąż patrzeć będą w przestrzeniach wśród nocy
I przypatrywać się będą daremnie
Lodom i śniegom i wichrom północy,
Wyjących bytów – rzekłbym tajemnie
Od kształtów wschodów do wieczności mocy,
Zimno z bieguna bije od gwiazd z góry
Jak kolos jaki umarłej natury.


Wśród boskich mroźnych przestrzennych za szczytów
Po nocy wielkiej – jutrzenki – wschód słońca
Wychodzą śnieżną i z bladych błękitów
I z diamentowych i z zórz pół miesiąca
Pustynią Piękna – i z lodowców szczytów
Błękit powietrza – duch przed wschodni trąca
W tak pełne brzaski! że chłód oszołomień
Zamienił z nocy w słońca żywy promień.





Agamemnon
11.08.2010 11:29





villanesca smutassima
( z cyklu: dialogi)
 


jak długie pytasz jest czuwanie
gdy tkwimy ciszą osłupieni
i zewsząd wgryza się niepokój

nikt czuwać w takim nie jest stanie
pod metrem piachu i korzeni
gdy los zbudował ciasny pokój

zdrewniałe ciało na wpół łamie –
i zaraz całe w miał przemieni –
nie poznasz siebie w bladym oku

i było wielkie gwiazd spadanie
martwe leciały na otchłanie
i wielka liczba liści wokół





Agamemnon
03.11. 2010  21:32





villanesca smutassima secunda



jak długo stawiasz to pytanie
gdy tkwimy ciszą osłupieni
a cień się stopił w trwałym mroku

a więc powtarzam miły panie
liść go zasypał od jesieni
szansy mu nie dał ni widoku

wiem że tak było ja nie kłamię
tusk jest mi świadkiem on nie ściemi
choć jestem solą w jego oku –

– a on tak leży w błogostanie
lęków już nie ma – ma już kamień
i żadnej szansy na niepokój





Agamemnon
03.11.2010 21:32






Villanesca nel boschetto




jak długie może być czuwanie
tak wielka czasem jest czerń źrenic
gdy staną lęki o pół kroku

zdrętwiała chwila wpół się łamie
ziemistym cieniem na zieleni
szakłaku witką drży niepokój

coś może stać się więc się stanie
gdy ciszą tkwimy ogłuszeni
czernieją nawet błyski w oku

zdrewniali w kłącza ścięci w kamień
gąszczem jesteśmy i czekaniem
a lęki stoją o pół kroku






autor: Paweł Stefanowicz