środa, 23 września 2015


--&

Stałam u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo


Trafiona przez piorun




Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany

Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem

W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice

Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jakby jakaś kometa śmierci niespodziana

Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Gdy przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych pewnych wymiernych atlasów
Otwiera strasznym sądem księgę rozliczenia


A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One obciążą konto tytułem za długi

Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W miejsce czasów harmonii wznosiłeś zwaliska

I Sąd orzeknie w Majestacie Jestestwa
Odrobinkę obłudna , w centrum świata żyje
Że osoba nie nasza, pentagram na szyi
I, że nie ma już w tobie coś z Pana królestwa

Wielcy Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić ciebie i ogrzać jak syna
Swoją klątwę na twoje ramiona zarzucą

I zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca swoją purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
I odsuną od Boga, że aż Bogu smutno.



Agamemnon
30.05.2009


czwartek, 3 września 2015

Zmartwychwstanie



Przybita cierniem skroń do piękna powraca.
W ogrodzie moim kwiaty ze snu powstawały.
Przyroda wokół mnie zmartwychwstaje,
- a czemu ja nie mogę być zmartwychwstały?
Czemu tkwię owinięty w życia brudne szmaty?
nie potrafię ich zedrzeć i cisnąć do kosza.
Nie starcza mi na to utraconej wiary,
i żal na szmaty złamanego grosza.

Nawet wiosna nie potrafi mi przynieść radości.
Zatraciłem po drodze woń kwiatów w ogrodzie.
Dlaczego tak mało jest we mnie miłości,
i serca tak mało, co w piersi uderza?
A tu tyle piękna po drodze się błąka,
obok przechodzi tylu dobrych ludzi.
Dlaczego daleki jestem zmartwychwstania?
i nie potrafię z letargu się zbudzić.



Władysław Panasiuk