czwartek, 8 stycznia 2009




Sokratesie!


Anioł bez skazy idzie,
wędruje po górach złocistych.

Drugi anioł ze skazą
wędruje po górach skalistych -
była tam strzaska lutnia,
i złota struna zerwana z tej lutni,

był kielich zdrewniały, przewrotny
od cykuty cały.
A cała cykuta wewnątrz Sokratesa.

Kielich co niebo zasmuca,
aż w Edenie stało się mniej zieleni
i mniej słońca na drzewach,
więcej smutnych cieni,

jak gdyby półciemność się wdarła
z upiorem widziadła
i przeniosła swój byt do wątłej jesieni.

Sokratesie !
twój Bóg , do anioła
co wędruje po górach złocistych,
podejmie cię spod kielicha

i do gór złocistych przeniesie.



Agamemnon





Spotkanie z Bogiem


I Bóg otworzył wieniec purpurowy
Ucichły stojące obok upiory czerwone
Toczył się szumem lasek cyprysowy
I kolumnady stały smukłej Arte
I ciemność i chmury zakrwawione
Z piorunów odarte
Z oddali świecące
Przybrały kształty jaśniejsze niż słońce

I Bóg otworzył niebo purpurowe
A we mnie była myśl słoneczna złota
Językiem słonecznym jam miłości był wzięty
I wielka światłość biła z pięciu ran
I ze stu strzał z Sebastianowych ran wyjętych




Agamemnon