piątek, 25 grudnia 2015

*** 
 


Pan przemienienia lub Pan zmartwychwstania 
i nowy poranek na nowo powstaje 
i jakieś zielenie płyną jakieś nowe jasne kraje 
w zamglonej nocy przed rannym świtaniem 
trudno zrozumieć a jednak powstają 


element absolutu odnaleziony w człowieku 
nie został odrzucony 



Agamemnon 

czwartek, 24 grudnia 2015

Gdy się Chrystus rodzi
gdy na świat przychodzi
 



W swoich ramionach wtulone głęboko 
Girlandy ptaków były gdzieś zebrane... - 
Pousypiane klucze żurawiane... 
A księżyc krągły świecił już wysoko... 

Duch mój o skrzydła głosem ołowianym 
Prosił... i pierś swą otworzył szeroko! 
Jak gdyby wyrwać chciał niebu przemocą. 

I żaden powiew w tak ogromnej ciszy 
Nie ruszył liściem... A Polska to słyszy 
Sercem i słońcem które świeci nocą... 

Widziałem gaje i obłok wspaniały 
I parę Jego rodziców – świecącą – 
Szmaragdów łąki i szafirów skały... – 
Pooświetlane promieniem miesiąca.





Agamemnon

piątek, 6 listopada 2015

ASEITAS 


Jezus Chrystus w Jeruzalem 
nowy płomień już zapalił. 
w wiekuistych od gwiazd świętszych głębiach szczytu 
do istnienia własną mocą – Aseitas – 
Samoistność Zdolność Bytu – toń dotknięta boskim 

ogniem diament w oczach - moc młodzieńców 
i w bielutkich twarzach dziewcząt 
jak kaganek płonie co dnia – 

i w jutrzenkach wiecznych świta. 

filozofie pytaj z mocą i odkrywaj w wielkich mocach 
czwarty wymiar – 
cała mądrość wieczna płynie

 
w białych dniach i czarnych 
nocach. 

dzieci Ducha przezeń wzrosły w kwiatach polnych 
nad równiną w bladych rosach – 
jak sen prostych. 

jako pierwsza była Mądrość i słoneczna 
była Miłość – spojrzę oto w świat pamięci 
Pliniusz Młodszy Tacyt stary każdy kwiat ma 
swe udręki i zapachy i przywary – 

ulatują one w wieczność. 

czas przygwoździł tych co byli i konieczny 
brzeg odległy a tak bliski był w zasięgu 
mojej ręki 

krąg przejrzysty czyste słońce 
czyste niebo jak Duch Święty sen poetów 
widnokręgi. 
Ogarnięty Świat Gębi  Jednej Chwili. 







Agamemnon





Apokalipsa 
(wariant trzeci) 



Ujrzałem starca u tronu Bożego,
Siedem gwiazd świeci na jego diademie
A w oczach tkwiła moc o twarzy słońca
Ponad jasność śniegu.

A myśl dostojna i chyba radosna,
Podobna morzom lub białej jabłoni,
Kwitnącym sadom i tam gdzie jest wiosna –
W dziedzictwie wschodu, – przedziwnie królewska

Wezbrała  lasy z drzewem sykomory,–
Tułacze ludy pokoleń Adama 
I   wszystkie chmury jak wieków potwory
I  wszystkie święte sabathani lama. 

Dumnie spojrzałem – bom przecież postaci
Pełnej krwi ludzkiej dotykał aniołów.
I wyrzekł do mnie: Skąd przybywasz bracie
O twarzach wielkich słońc i apostołów.


Gdybym nie wiedział, i bym nie dotykał
Własnymi usty kielichów goryczy,–
Czyżbym nie patrzał na diamenty w Słońcu
I w perłach Pana bym nie uczestniczył.

Poznałem wtenczas umysłu te siły
Jeszcze wiatr świecił – i pędził w dniach onych
Że jako słońce wielkie moje bryły
Były podobne do niebios zjawionych. 


Tu zatem zda się jakiś czar niebiański
Słowo zwyczajne gdy z Ducha wynika
Zaczyna tworzyć nową pieśń wschodową
A potem jeden głos – to Anioł Pański
Chorał radości rozpoczął nad głową
Już nie królewski – lecz z Orłów języka. 




Agamemnon








w poety duchu 


w poety duchu Chrystus panował
światło niebieskie bez słowa
błogosławieństwo otrzymał drogie
zapomniał wszystko
łąk diamentowych
pieśni księżyca
przekroczył wszystkie granice
kosmosu i słowa.


inna radość gdy czysta wzleciała wezbrana
pięknym duchem z kryształu które się nie boi
przyszedł wydać świadectwo złotego orędzia

jak pieśń błogosławna prosta i skrzydlata
tak jak radość jest młoda a która upoi
wszelką mądrość słoneczną na czasu krawędziach.




Agamemnon  





Psalm 110 



Z światłością Syjonu po Ziemi stronie –
i stronie wieczności

z Tobą początek
w dniu Twojej mocy

bo w szatach świętych, przed jutrznią stworzenia
Ciebie zrodziłem.

Usiądź więc po mojej prawicy –

jak gdyby z potoku rosistej rzeki
z ros kryształowych istnienia piłeś.

Od dnia narodzin, potęgi i trony
od dnia Twej młodości
Tyś jest kapłanem
na wzór
Melchizedeka

i panowanie na górach świętych
berło wszechbytu. –

*
Pan stopą swoją odsłonił dzieło
po prawicy – zasiadł na tronie
i sądzi narody

ciałem zbawienia

a swoim wrogom odda
sprawiedliwość

w dniu swego gniewu.



Agamemnon





Jezus Chrystus Królem

 
Tu Solus Altissimus...



Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
W miłosierdziu, diamencie i złocie
Pomnożonym milion krotnie
Kto Cię Panie dotknie
W swoim ludzkim przecież głosie
Od dna mórz i oceanów
Do kwilenia dziecka gdzieś w Kosmosie
Któż Cię Panie dotknie
W zwykłym ludzkim stanie.

Archanioła wołam pomoc
Przyjdź! i wspomóż moją duszę,
Determinów usuń przemoc,
Świat uwielbić Boga musi
W swojej duszy w mojej duszy
Zmiażdzyj duszy świata niemoc!

Jesteś w duszy mojej Panie
Przyjdź do duszy tego świata
Niech ustanie świata łkanie,
Niech duch zniknie Apostaty
I nastąpi dzień Zesłania
W Miłosierdziu Twoim Panie!

Wróci Duch do Ziemi drogiej
Bożą myślą, bożym mgnieniem
Ziemia się zamieni w Boga
I w wieczyste uwielbienie z Boga Chlebem
Ziemia się połączy z Niebem.

Archanioła wołam pomoc!
Przyjdź! by wyrażon był majestat
Byś potęgę mi swą zesłał
Ja uwielbię Boga przez to!

Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Od dna mórz i oceanów
Logos Mądrość Byt Wszechstanów
Pomnożony milion krotnie
Wszystkich Król i Panów Pan
Jakiż Bóg się Ciebie dotknie
Żaden Pan nie będzie w stanie
Wypowiedzieć słowa godnie.

Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie 



Agamemnon  













psalm Janowy 


na końcu Słońca 
Bach na organach 
rozpuścił dźwięki 
grał Panu swemu – 

w czystym łabędziu 
w czystym jeziorze 
i w czystym słońcu 
w światłach Edenu 
w górach zielonych 
kwitnących łąkach 
w zakwitłych sadach 
Labrador słyszę 
słonecznych dźwięków 
duchem się wznosił 
na wschód i zachód 
od Góry Tabor 




Agamemnon 




 
psalm 154 




usiłujesz dotknąć nas 
wewnętrznym ogniem 
w czasie innej interpretacji światła 
i innej kategorii wiedzy 



Agamemnon 









psalm 157 


tam Jego glosa w domu mego Jahwe 
jak nieuchwytny lecz jakże słoneczny 
- miecz obosieczny co jak prawda prosta 
gdzie chrzest Ducha przestrzenie otwiera 
gdy Chrystus nowym stał się Jeruzalem 
chlebem powszechnym. 

posiadłem już dom blisko tronu  Pana 
i tron mądrości nad wzgórzami Emmy 
w krużgankach świętych - 

gdy piękno chwili opowiada o tym 
natura pełna jakaś nieprzebyta 
nad zwykłym polem pełnym kłosów żyta 
jam otwarł usta słońcu ogniem złotym 

nad zwykłym polem jeszcze z  kłosem żyta 
jam gwiazdy dotknął w nocy ogniem złotym 
gdy piękno chwili opowiada o tym 
w światłach natury płynie myśl szczęśliwa 

tu diamentowa Mu rosa poranna 
chwała zastępom dniom - zapowiedziana 
chwilo podniosła bezbronnie biegnąca 
wszystko szumiało dokoła hosanna 
Synowi Dawida i Moc bez końca 
drży Pieśń Radości dla Ducha w Dniu Pana. 

pluszczące święte Ruczajów Zwierciadła 
z perłami na dnie szkliste Kształty Słońca. 




Agamemnon 


czwartek, 22 października 2015


Uczta niebiańska




Ach gdyby wreszcie do mojego domu
Przyszli mieszkańcy niebios... to mam natłoczoną
Beczkę pełną radości. Dla nich zostawioną...

Ach, gdyby Trzy Maryje chciały tu zawitać
Wiodąc chóry aniołów wielce znakomitych
To czeka na nich słodycz słodsza niż miody
A też jezioro piwa dla Pana ochłody

Ach, gdyby przyszedł Jezus i Święta Rodzina
Aby spróbować najlepszego wina
To patrzyłbym, patrzyłbym przez wieczność wieczności
Na taką ucztę w domu i na takich gości.




tłum. E. Bryll

Pochodzenie utworu datuje się na X - XI wiek ( Irlandia )

środa, 23 września 2015


--&

Stałam u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo


Trafiona przez piorun




Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany

Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem

W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice

Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jakby jakaś kometa śmierci niespodziana

Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Gdy przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych pewnych wymiernych atlasów
Otwiera strasznym sądem księgę rozliczenia


A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One obciążą konto tytułem za długi

Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W miejsce czasów harmonii wznosiłeś zwaliska

I Sąd orzeknie w Majestacie Jestestwa
Odrobinkę obłudna , w centrum świata żyje
Że osoba nie nasza, pentagram na szyi
I, że nie ma już w tobie coś z Pana królestwa

Wielcy Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić ciebie i ogrzać jak syna
Swoją klątwę na twoje ramiona zarzucą

I zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca swoją purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
I odsuną od Boga, że aż Bogu smutno.



Agamemnon
30.05.2009


czwartek, 3 września 2015

Zmartwychwstanie



Przybita cierniem skroń do piękna powraca.
W ogrodzie moim kwiaty ze snu powstawały.
Przyroda wokół mnie zmartwychwstaje,
- a czemu ja nie mogę być zmartwychwstały?
Czemu tkwię owinięty w życia brudne szmaty?
nie potrafię ich zedrzeć i cisnąć do kosza.
Nie starcza mi na to utraconej wiary,
i żal na szmaty złamanego grosza.

Nawet wiosna nie potrafi mi przynieść radości.
Zatraciłem po drodze woń kwiatów w ogrodzie.
Dlaczego tak mało jest we mnie miłości,
i serca tak mało, co w piersi uderza?
A tu tyle piękna po drodze się błąka,
obok przechodzi tylu dobrych ludzi.
Dlaczego daleki jestem zmartwychwstania?
i nie potrafię z letargu się zbudzić.



Władysław Panasiuk

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Owoc cierpienia



Od strzech daleko, od skib srebrzystych i krętych dróg,
od pól zielonych i łąk murawy – z dala od domu - w obcej krainie...
Wśród wiernych tłumu – wpatrzony w niebios przejrzystą dal,
choć niewidoczny i zagubiony, jak mały kwiatek - co w koniczynie
ukryty klęczy; w modłach zatapia tęsknotę, żal.
Patrzy na niego zdziwiony Bóg!


- Kogo na takie słowa dziś stać? prawdziwe, wdzięczne i pełne wiary…
Płyną do niebios szczere wołania – tu się zaczyna z Bogiem rozmowa,
rzadko słyszane wdzięczności strofy, kiedy się serce w pełni otwiera.
Anioł zanosi modły przed tron – proste - lecz jakże wymowne słowa.
Szczerość w niebiosa płynie jak rzeka i całe niebo nagle zamiera,
- modlitwa życia wzmacnia filary.-

W Rzymie na placu chłop prosty klęczy – taki od pługa, stalowej kosy
wpatrzony w niebo wśród ludzi rzeszy –sercem rozmawia i duszą śpiewa.
Tu obok grobu św. Piotra wszyscy następcy od wieków leżą
stąd coraz bliżej do niebios bram, tu się modlitwę jak chleb rozsiewa,
jak polskie żyto, co naród żywi – tu łzy się leją na ranę świeżą,
na listy wiernych i kwiatów stosy.

Rzym nam przybliżył biskup z Krakowa - czerwone maki, które tam rosną .
Zdobyte szczyty, zdobyte niebo, zdobyte serca – nawróceń tyle…
Polska jest w Rzymie! – wśród grobów widać nasze nazwiska i naszą wiarę.
W tym wielkim tłumie, co plac otacza, gdzie apostołów posągi stare;
chłop polski klęczy w wielkiej zadumie; aż Bóg różaniec przerwał na chwilę…
- tak się zamyślił i tak zadumał …

- Nie polski język Boga zadziwił - lecz szczerość chłopa i czyste serce
i ta prostota, i ta zaduma, i bieda, którą przywiózł ze sobą, i te korzenie
głębokiej wiary. Jednak sens miało moje cierpienie-
choćby dla tego jednego czynu – pomyślał Jezus-
…czemu różaniec przerwałeś synu? – Ojciec zapytał!


Władysław Panasiuk

sobota, 8 sierpnia 2015

rzeka



Płynę z twoim nurtem – niezapomniana rzeko.
Mosty zostawiam z tyłu, jak lawiny śniegu.
Nie mogę, albo nie chcę dopłynąć do brzegu,
Zawsze płynę zbyt blisko albo zbyt daleko.

Mijają mnie zamki kąpiące się w wodzie
I rdzą pokryte barki z piaskiem na pokładzie.
I kwiatów tysiące w polskim starym sadzie,
Z pełną twarzą słonecznik, stojący w ogrodzie.

Mijają długie lata i życie mnie mija.
Niesie mnie moja rzeka w przestrzeni i czasie.
Los swój oddałem Bogu i z nim się nie kłócę.

Lubię kiedy łódź moja do brzegu dobija,
Choć ją nie w każdym porcie zacumować da się.
Bóg wybierze mi przystań i tam cumy rzucę.




Władysław Panasiuk (Chicago)


niedziela, 5 lipca 2015


Bóg z nami

 

Od pałaców, bogactwa, które w świecie słynie
Milsza moja kapliczka. Bo w mojej dolinie
Pod moimi gwiazdami i modlitwą własną
Wita słońce i księżyc w swoich ścianach ciasnych

Jakiż mistrz ją budował?
To Mistrz nad Mistrzami
Serce moje, modlitwa...A Bóg co jest z nami
Pokrył ją takim dachem, że u nas nie pada
Więc ogród nasz otwarty. Płotu nie stawiamy
Drzwi otwieramy
Witamy
Witamy



 

tłum.E. Bryll

Jest to przetrwały fragment wiersza z IX wieku.(Irlandia)


środa, 1 lipca 2015



Maryja Królowa Polski 
Maryja Królowa Unii Europejskiej 

(wariant czwarty) 




Wniebowzięcie co chwałę Twoją rozpromienia i głosi 

Na złotych ustach magnifikatu 
Złotym promieniem nadziei jak jutrznia się tworzy - 
Gdy wracasz do swych dzieci w przeróżnych epokach 

I wszystko Królowo co słowa Twe nam przynoszą 

Przyjmujemy z uwagą. 



Ciężarem życia styrana , czekałaś zgodnie z rytmem czasu 

Który dla ciebie się spiekał 
Serce matki najprostsze, serce matki bezradne 
lecz w żywym zanurzone źródle 
w samym Boga południu . 

Gdzie jesteś poezjo? 

czy i w niebie brak wyrażeń 
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi? 

Słońce to tylko wodór przechodzący w hel, 

planety to tablica pierwiastków niewielka 
a  sen ubrany w przepowiednię 
zamienił się w coś co nie umiemy zapowiedzi ogarnąć. 

Pozostaje nam tylko milczące uwielbienie 

a potem już złotolica 
nadzieja – bardziej rzeczywista niż rzeczywistość bólu  kamienia 
i chleba. 

Nie dziw się zatem niebu – samo jest pogrążone w zadumie 

i nic piękniejszego od zadumy nie umie wyrazić; 

*


Cóż to dla Pani być w słowie Pana? 
Od Boga przyszła!

On co chwałę Twoją rozpromienia i głosi 
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca 
Na złotych strunach magnifikatu świata 
Świetlistym traktem wśród narodów słońca; 

Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem 

A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu; 

Laur słońcem otwartym świecił nad głową, 

Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w ozdobie 
Tak Przenajświętsza gdy stoi na globie 
Depcząca węża swą stopą stalową, 
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej – 
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim 
I gwiazd dwanaście jej płonie nad głową – 

- A tymczasem na jutrzni różowej, 

Królowa co łączy ziemię wraz z niebem 
Majestatyczna - nad pogańską zgrają 
Święta - w koronie niebieskiej, perłowej 
Nad którą ciągle - ranne gwiazdy wstają... 



Niebieskie dziewczyny przynoszą płaszcz biały 

Niechże tak chwałę anielstwu opowie 
Z księżycem u nóg w splot złoty wspaniały 
Co płonie z gwiazdami na głowie 
Dla swej królowej na tronie 


I do was wszystkich: wy  którzyście smutni 

Idźcie do matki, patrzcie w błękity 
Oto gwiazd dwanaście wszystkie w kształcie lutni 
Wychodzą z fal morza gdzie zorzą się świty 

*



Słońca girlandy niby z kwiatów plotła 

Miesiąc srebrny pod nogami gniotła 
Słońce lecące trzymała nad czołem 
Szła nad lasami i leciała dołem 
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym grzmocie 

O twarzy pięknej ponad archanioła 

I po anielsku zbierać ducha z duchem 
Piękność jej jadłem jak wąż który zioła 
Okręca swoim żelaznym łańcuchem 

Na tronie niby święta palma kwietna 

Ponad anielska najwyższa w orszaku 
I wysmukłością postaci szlachetna 
Na turkusowym jak niebo czapraku 


Złocistym traktem się ściele świętym Boga Miastem 

A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu 

*

W splot złoty z gwiazdami jak diadem na skronie 

Jak zorza, niebieskie klejnoty jak harfy niech grają 
Niech gwiazdy płoną jak morza w koronie 
Niechaj powstają wszechświaty wysokie i ziemia niech słucha – 
Różowa piękność królewskim pozwaniem. O Panie! 
Nie z ciała wskrzeszona ja jestem lecz z Ducha.







autor: Agamemnon 


ps. 


wezwanie 



Chodźcie z nami 

patrzcie w niebo! 

tam górami bądźcie 

i chodźmy górami! 

bo nad nami nad wzgórzami i morzami 

Stella Maris Stella Orbis na błękitach 
z gwiazd dwunastu na gór szczytach 
sprzyjająca 

chodźcie z nami patrzcie w niebo! 

tam górami bądźcie i chodźmy górami 

za górami wielkie morza 

w pół obręczy, gwiazd dwanaście na gór szczytach 
słońc płonących - królująca 

Na krawędziach słońc przełęczy 

sic ut maris po przestworzach 
po promykach biegnie słońca 
radius Dei w kształt błękitu 

Tam wśród słońca na wpół tęczy 

gwiazd dwanaście na gór szczytach 
po promykach biegnie słońca 
na krawędziach gwiazd przełęczy 
słońc płonących - Stella Orbis jaśniejąca 


Chodźcie z nami patrzcie w niebo 

diamentami płachty skrzące 

kosmicznymi przestrzeniami 

zostawiamy - 

zostawiamy krwawą ziemię 

krwawe słońce 



Agamemnon 





ave 





największa z cudów - się nazywająca 

Ancilla Pańska - jaśniejąca w słońcu - 
w błękitnym płaszczu Trójcy majestatu 
sądzisz że wody na przejrzystym tronie 
w diamencie nową jutrzenką ubrana 
królowa niebios i królowa światów 

nam przewodniczy w domu mym koronie 






Agamemnon 

07.11.2011 20:15

sobota, 20 czerwca 2015


Modlitwa pustelnika 

Szepcę modlitwę moją o Chryste Wieczysty 
Z głębokiej puszczy nad strumieniem czystym 
Znad rozlewiska co ziemię obmywa 
Jako obmywa grzechy Twa łaska prawdziwa 

Szepcę do Ciebie wprost z ptasiej polany 
Która chórem rozmawia z Bogiem swoim Panem 
Mówię czując na plecach ciepło południowe 
Co spływa z niebios na zioła godowe 

Mówię z kościoła co zawsze najczystszy 
Pełny powietrza, deszczu i stropów gwiaździstych 
Czytam Ewangelię w ornacie zieleni 
I marzę o tym by w złocie jesieni 
Żyć jak w modlitwie nieprzemijającej 
Gdzie by mnie wiatr postawił pod twym bożym słońcem 

Tłum. E. Bryll 

Wiersz z X wieku.praw
dopodobnie napisany przez św. Manchora (Irlandia)



poniedziałek, 11 maja 2015

Wiozą nas na Ponary - ks. Romuald Świrkowski



wiozą nas na Ponary - krótki list do bliskich
gorzkie przeczucie śmierci oraz męstwo wiary
że Ojczyzna zostanie strażniczką pamięci
chociaż kule rozszarpią naszych serc zegary


a ja ciągle Go widzę nad czeluścią dołu
jak znakiem krzyża chłopców błogosławi
i jak pod ostrym cierniem kolczastego drutu
pod ufnym znakiem krzyża jego ręka krwawi


wciąż karabiny wściekle obszczekują doły
póki ostatnie ciało nie runie skrwawione
oddajemy ci życie w imię wolnej Polski
Ojczyzno niech Twe imię trwa błogosławione


a naszym obowiązkiem jest przejąć tę pamięć
w której zostanie czujna na zawsze przestroga
i prawda o mordercach którzy depczą groby
odwracając się od prawdy sumienia i Boga


dotykam tamtych śmierci poprzez Twoje serce
co do dzisiaj niespokojne niczym ptak upada
na wileńską ziemię - ziemię naszych ojców
gdzie litewska wciąż boli i podłość i zdrada


ksiądz Świrkowski wciąż klęczy nad krawędzią Dołów
gdzie dym gęsto oplata ofiarę Kaina
w Imię Ojca i Syna i Świętego Ducha
Chryste! czy być Polakiem to tak straszna wina!




autor: 40i4





Pomordowanym przez Niemców
poświęcam

(w hołdzie)




Ja waszym ciałom, które wiecznie płoną,
Ja staję przeciw waszej ciałożęci,
Przeciw ogniowi z prochami co toną
W koronach lutni rapsodów zatknięci,
Ja jestem waszej ofiary ikoną
I waszej lutni żyjących pieczęcią
I krwawych snów moich najokropniejszych
Czasów minionych i czasów dzisiejszych.


Jak twarze kwiatów - w szkieletach bieleją;
Butem niemieckiej kultury, zmiażdżone,-
Niech wichry tu wyją, - niech wichry wywieją
Z popiołów twarze złote zpromienione! -
W kałużach krwi... niech Bogiem jaśnieją!
Niemiec swą butą przeważył w dni one -
W księgach zamkniętych zgubionej pamięci
Wędrują ludzie... - krwią waszą przeklęci.


Ja waszym ciałom, w które patrzę z bliska,
Widzę przeżarte ziemią oczodoły,
Jam żywy świadek, jak księżyc z siedliska
Sinym rapsodem pooświetlał doły,
W których snem mrocznym ziemi prochowiska
Srebrne stanęły przy grobach anioły,
Jak w formach zimnych zagrały żelaza...-
Ponad sosnami siła i zaraza.


Ku światu temu nad ogni obręczą
Skarga historii jest na dnie pieczęci.


Z wieczystej księgi - krwią w wyrytym słowie
Poszkodowani wznoszą w górę ręce
I oczekują - co Bóg na to powie. -
Bóg odpowiedział - jak ongiś - swą tęczą.
I oczekują co człowiek dziś powie;...
Gdy dziad zabijał... wnuk teraz; - przekręca...
Ja stałem przy was, późnym świadkiem zjawą
 

Gdym z Panem ważył pierwsze wagi prawo.




autor: Agamemnon