piątek, 6 czerwca 2008

Pani Ergo Sum rozmawia z drzewem

„Człowiek który potrafi rozmawiać z drzewem
nie potrzebuje psychiatry.
Ludzie na ogół sądzą odwrotnie”
Phil Bosmans


Pani Ergo Sum

(tak naprawdę Matylda)

zameldowana była

na stałe w codzienności

zdarzały jej się – a jakże

ucieczki na pobyt czasowy

w Regiony Wielkiej Herezji

przyczyną zapewne były

rozmowy z zielonym drzewem

zbyt długie zapatrzenia

w horyzonty

zdarzeń

niezdrowa fascynacja

istotą zagadnienia

(przekształceń konforemnych)

oraz tym podobne

(nie)odpowiednie zajęcia

potem się skarżyła

na ciasnotę pojęć

granic gorsetów kołnierzyków

rosło w niej napięcie

pomiędzy (nonet-omen) b y ć

i p r z e b y w a ć


autor: Barbara Marek



donaldu tusku

Ryże włosy, puste słowa,
Spuchła twarz bazyliszkowa
Wytrzesz oczu nieprzeciętny
By faflunić - zawsze chętny.

Cud miał jak w Irlandii zrobić
Lecz wziął puszkę, by zarobić
Bo gdy w głowie samo siano
Gdzie nie poszedł, go wyśmiano!

Ciągle chamski, wredny, spięty,
Ciągle szczeka bez zachęty
Kraj obraża, prezydenta,
Świat takiego nie pamięta!

Nie ma planu do rządzenia,
Lecz ma chętkę do siedzenia,
Rządom swoim nie chce sprostać,
Prezydentem chce już zostać.

Służba zdrowia czy górnicy,
Każdy żal ma na ulicy,
Wiosną każdy będzie skory
Zagłosować na Kaczory.

I prezydent mu pomaga,
Widząc, że Tusk to łamaga,
niedołężny, snobistyczny,
wręcz IMPOTENT POLITYCZNY.

Donald pomoc tę odrzuca,
Błotem Polskę chce obrzucać,
Nie naprawiać, co tu gadać,
On chce niszczyć i rozkradać


~mohair , 30.05.2008 12:07


Pani Ergo Sum a spotkanie


Pani Ergo Sum

(tak odmienna Matylda)

w swej wierze i nadziei

dzielnie wyruszyła

na niepowtarzalne

- nieoczekiwane-

cudotwórcze spotkanie

niemożliwości z możliwym

była bowiem brzemienna

miłością

trzeba było pokonać

opór własny przestrzeni

ognia i powietrza

świat obracał się w sobie

zdziwieniem

po drodze jakby mlecznej

salutowały jej buki

(ach jakie piękne buki)

do rąk się tuliły zawilce

( ach jak do rąk się tuliły)

gdy urzeczone rzeką

(z kosem na dwa głosy)

płynęło ciche ave...

wszystko na daremnie

z takiej to historii

Pan Cogito wysnuł

- jako to niewierzący-

(nie)opaczne wnioski

jak przed oblężeniem

zawarł obronne szyki

prędko dźwigał mosty

słał zatrute strzały

z opadłą przyłbicą

tak zamurowany

że też nie rozpoznał

swego nawiedzenia


autor: Barbara Marek



Dzbanek z tuskawkami


Po brzozowym cichym lesie
Dziewczę idzie, dzbanek niesie
Niesie dzbanek z jagodami,
Obleśnymi tuskawkami.

I podjechał panicz młody
Co miał chętkę na jagody
Szarpnął za wędzidło krótko,
Tak naprawdę nie chodziło o jagody
Miał ochotę na jagódkę.

Co masz w dzbanku pokaż dziewczę ?
O błękitnych, modrych oczach,
W prze złocistych dwóch warkoczach.

Kłaniam ja się jaśnie panie !
Mam jagódek moc w tym dzbanie.
Jaśnie panie !
Pan to losu jest wybraniec
Pan za darmo je dostanie
Jak pan sobie tylko życzy
A tak mówiąc między nami
Jest to taki przekładaniec
Z obleśnymi tuskawkami,
Jagodami, cudów z makiem
Posypany peowcami.

(Dla dyskretnej niepoznaki,
Wyszedł mały morał taki.)

Panicz dostał niestrawności
Całą gębą wyszły mdłości
Wspomniał tylko czasy dawne
Bo te nowe są niestrawne.

(Za to strawne mówiąc szczerze
W mas medialnym są papierze.)

Agamemnon nie masz racj !

W tuskowatej demokracji

Panicz młody co niewinnej chciał jagody

Będzie torsje miał do śmierci

Nie złagodzi - mogę przysiąc

Pocałunków od jagody nawet tysiąc.

(Rząd obleśny - to rzecz pierwsza
Więc obleśnie opisuje go tekst wiersza.)