***
Pan przemienienia lub Pan zmartwychwstania
i nowy poranek na nowo powstaje
i jakieś zielenie płyną jakieś nowe jasne kraje
w zamglonej nocy przed rannym świtaniem
trudno zrozumieć a jednak powstają
element absolutu odnaleziony w człowieku
nie został odrzucony
Agamemnon
Poezja egzystencjalna odtwarza związek pomiędzy ciałem i duszą
piątek, 25 grudnia 2015
czwartek, 24 grudnia 2015
Gdy
się Chrystus rodzi
gdy na świat przychodzi
gdy na świat przychodzi
W swoich ramionach wtulone głęboko
Girlandy ptaków były gdzieś zebrane... -
Pousypiane klucze żurawiane...
A księżyc krągły świecił już wysoko...
Duch mój o skrzydła głosem ołowianym
Prosił... i pierś swą otworzył szeroko!
Jak gdyby wyrwać chciał niebu przemocą.
I żaden powiew w tak ogromnej ciszy
Nie ruszył liściem... A Polska to słyszy
Sercem i słońcem które świeci nocą...
Widziałem gaje i obłok wspaniały
I parę Jego rodziców – świecącą –
– Szmaragdów łąki i szafirów skały... –
Pooświetlane promieniem miesiąca.
Agamemnon
piątek, 6 listopada 2015
ASEITAS
Jezus Chrystus w Jeruzalem
nowy płomień już zapalił.
w wiekuistych od gwiazd świętszych głębiach szczytu
do istnienia własną mocą – Aseitas –
Samoistność Zdolność Bytu – toń dotknięta boskim
ogniem diament w oczach - moc młodzieńców
i w bielutkich twarzach dziewcząt
jak kaganek płonie co dnia –
i w jutrzenkach wiecznych świta.
filozofie pytaj z mocą i odkrywaj w wielkich mocach
czwarty wymiar –
cała mądrość wieczna płynie
w białych dniach i czarnych
nocach.
dzieci Ducha przezeń wzrosły w kwiatach polnych
nad równiną w bladych rosach –
jak sen prostych.
jako pierwsza była Mądrość i słoneczna
była Miłość – spojrzę oto w świat pamięci
Pliniusz Młodszy Tacyt stary każdy kwiat ma
swe udręki i zapachy i przywary –
ulatują one w wieczność.
czas przygwoździł tych co byli i konieczny
brzeg odległy a tak bliski był w zasięgu
mojej ręki
krąg przejrzysty czyste słońce
czyste niebo jak Duch Święty sen poetów
widnokręgi.
Ogarnięty Świat Gołębi Jednej Chwili.
Agamemnon
Apokalipsa
(wariant trzeci)
Ujrzałem starca u tronu Bożego,
Siedem gwiazd świeci na jego diademie
A w oczach tkwiła moc o twarzy słońca
Ponad jasność śniegu.
A myśl dostojna i chyba radosna,
Podobna morzom lub białej jabłoni,
Kwitnącym sadom i tam gdzie jest wiosna –
W dziedzictwie wschodu, – przedziwnie królewska
Wezbrała lasy z drzewem sykomory,–
Tułacze ludy pokoleń Adama
I wszystkie chmury jak wieków potwory
I wszystkie święte sabathani lama.
Dumnie spojrzałem – bom przecież postaci
Pełnej krwi ludzkiej dotykał aniołów.
I wyrzekł do mnie: Skąd przybywasz bracie
O twarzach wielkich słońc i apostołów.
Gdybym nie wiedział, i bym nie dotykał
Własnymi usty kielichów goryczy,–
Czyżbym nie patrzał na diamenty w Słońcu
I w perłach Pana bym nie uczestniczył.
Poznałem wtenczas umysłu te siły
Jeszcze wiatr świecił – i pędził w dniach onych
Że jako słońce wielkie moje bryły
Były podobne do niebios zjawionych.
Tu zatem zda się jakiś czar niebiański
Słowo zwyczajne gdy z Ducha wynika
Zaczyna tworzyć nową pieśń wschodową
A potem jeden głos – to Anioł Pański
Chorał radości rozpoczął nad głową
Już nie królewski – lecz z Orłów języka.
Agamemnon
(wariant trzeci)
Ujrzałem starca u tronu Bożego,
Siedem gwiazd świeci na jego diademie
A w oczach tkwiła moc o twarzy słońca
Ponad jasność śniegu.
A myśl dostojna i chyba radosna,
Podobna morzom lub białej jabłoni,
Kwitnącym sadom i tam gdzie jest wiosna –
W dziedzictwie wschodu, – przedziwnie królewska
Wezbrała lasy z drzewem sykomory,–
Tułacze ludy pokoleń Adama
I wszystkie chmury jak wieków potwory
I wszystkie święte sabathani lama.
Dumnie spojrzałem – bom przecież postaci
Pełnej krwi ludzkiej dotykał aniołów.
I wyrzekł do mnie: Skąd przybywasz bracie
O twarzach wielkich słońc i apostołów.
Gdybym nie wiedział, i bym nie dotykał
Własnymi usty kielichów goryczy,–
Czyżbym nie patrzał na diamenty w Słońcu
I w perłach Pana bym nie uczestniczył.
Poznałem wtenczas umysłu te siły
Jeszcze wiatr świecił – i pędził w dniach onych
Że jako słońce wielkie moje bryły
Były podobne do niebios zjawionych.
Tu zatem zda się jakiś czar niebiański
Słowo zwyczajne gdy z Ducha wynika
Zaczyna tworzyć nową pieśń wschodową
A potem jeden głos – to Anioł Pański
Chorał radości rozpoczął nad głową
Już nie królewski – lecz z Orłów języka.
Agamemnon
w
poety duchu
w poety duchu Chrystus panował
światło niebieskie bez słowa
błogosławieństwo otrzymał drogie
zapomniał wszystko
łąk diamentowych
pieśni księżyca
przekroczył wszystkie granice
kosmosu i słowa.
inna radość gdy czysta wzleciała wezbrana
pięknym duchem z kryształu które się nie boi
przyszedł wydać świadectwo złotego orędzia
jak pieśń błogosławna prosta i skrzydlata
tak jak radość jest młoda a która upoi
wszelką mądrość słoneczną na czasu krawędziach.
Agamemnon
Agamemnon
w poety duchu Chrystus panował
światło niebieskie bez słowa
błogosławieństwo otrzymał drogie
zapomniał wszystko
łąk diamentowych
pieśni księżyca
przekroczył wszystkie granice
kosmosu i słowa.
inna radość gdy czysta wzleciała wezbrana
pięknym duchem z kryształu które się nie boi
przyszedł wydać świadectwo złotego orędzia
jak pieśń błogosławna prosta i skrzydlata
tak jak radość jest młoda a która upoi
wszelką mądrość słoneczną na czasu krawędziach.
Agamemnon
Psalm
110
Z światłością Syjonu po Ziemi stronie –
i stronie wieczności
z Tobą początek
w dniu Twojej mocy
bo w szatach świętych, przed jutrznią stworzenia
Ciebie zrodziłem.
Usiądź więc po mojej prawicy –
jak gdyby z potoku rosistej rzeki
z ros kryształowych istnienia piłeś.
Od dnia narodzin, potęgi i trony
od dnia Twej młodości
Tyś jest kapłanem
na wzór
Melchizedeka
i panowanie na górach świętych
berło wszechbytu. –
*
Pan stopą swoją odsłonił dzieło
po prawicy – zasiadł na tronie
i sądzi narody
ciałem zbawienia
a swoim wrogom odda
sprawiedliwość
w dniu swego gniewu.
Agamemnon
Jezus Chrystus Królem
Tu Solus Altissimus...
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
W miłosierdziu, diamencie i złocie
Pomnożonym milion krotnie
Kto Cię Panie dotknie
W swoim ludzkim przecież głosie
Od dna mórz i oceanów
Do kwilenia dziecka gdzieś w Kosmosie
Któż Cię Panie dotknie
W zwykłym ludzkim stanie.
Archanioła wołam pomoc
Przyjdź! i wspomóż moją duszę,
Determinów usuń przemoc,
Świat uwielbić Boga musi
W swojej duszy w mojej duszy
Zmiażdzyj duszy świata niemoc!
Jesteś w duszy mojej Panie
Przyjdź do duszy tego świata
Niech ustanie świata łkanie,
Niech duch zniknie Apostaty
I nastąpi dzień Zesłania
W Miłosierdziu Twoim Panie!
Wróci Duch do Ziemi drogiej
Bożą myślą, bożym mgnieniem
Ziemia się zamieni w Boga
I w wieczyste uwielbienie z Boga Chlebem
Ziemia się połączy z Niebem.
Archanioła wołam pomoc!
Przyjdź! by wyrażon był majestat
Byś potęgę mi swą zesłał
Ja uwielbię Boga przez to!
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Od dna mórz i oceanów
Logos Mądrość Byt Wszechstanów
Pomnożony milion krotnie
Wszystkich Król i Panów Pan
Jakiż Bóg się Ciebie dotknie
Żaden Pan nie będzie w stanie
Wypowiedzieć słowa godnie.
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Z światłością Syjonu po Ziemi stronie –
i stronie wieczności
z Tobą początek
w dniu Twojej mocy
bo w szatach świętych, przed jutrznią stworzenia
Ciebie zrodziłem.
Usiądź więc po mojej prawicy –
jak gdyby z potoku rosistej rzeki
z ros kryształowych istnienia piłeś.
Od dnia narodzin, potęgi i trony
od dnia Twej młodości
Tyś jest kapłanem
na wzór
Melchizedeka
i panowanie na górach świętych
berło wszechbytu. –
*
Pan stopą swoją odsłonił dzieło
po prawicy – zasiadł na tronie
i sądzi narody
ciałem zbawienia
a swoim wrogom odda
sprawiedliwość
w dniu swego gniewu.
Agamemnon
Jezus Chrystus Królem
Tu Solus Altissimus...
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
W miłosierdziu, diamencie i złocie
Pomnożonym milion krotnie
Kto Cię Panie dotknie
W swoim ludzkim przecież głosie
Od dna mórz i oceanów
Do kwilenia dziecka gdzieś w Kosmosie
Któż Cię Panie dotknie
W zwykłym ludzkim stanie.
Archanioła wołam pomoc
Przyjdź! i wspomóż moją duszę,
Determinów usuń przemoc,
Świat uwielbić Boga musi
W swojej duszy w mojej duszy
Zmiażdzyj duszy świata niemoc!
Jesteś w duszy mojej Panie
Przyjdź do duszy tego świata
Niech ustanie świata łkanie,
Niech duch zniknie Apostaty
I nastąpi dzień Zesłania
W Miłosierdziu Twoim Panie!
Wróci Duch do Ziemi drogiej
Bożą myślą, bożym mgnieniem
Ziemia się zamieni w Boga
I w wieczyste uwielbienie z Boga Chlebem
Ziemia się połączy z Niebem.
Archanioła wołam pomoc!
Przyjdź! by wyrażon był majestat
Byś potęgę mi swą zesłał
Ja uwielbię Boga przez to!
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Od dna mórz i oceanów
Logos Mądrość Byt Wszechstanów
Pomnożony milion krotnie
Wszystkich Król i Panów Pan
Jakiż Bóg się Ciebie dotknie
Żaden Pan nie będzie w stanie
Wypowiedzieć słowa godnie.
Tak jak życie w Zmartwychwstaniu
Tak Ty jesteś Panie
Agamemnon
psalm
Janowy
na końcu Słońca
Bach na organach
rozpuścił dźwięki
grał Panu swemu –
w czystym łabędziu
w czystym jeziorze
i w czystym słońcu
w światłach Edenu
w górach zielonych
kwitnących łąkach
w zakwitłych sadach
Labrador słyszę
słonecznych dźwięków
duchem się wznosił
na wschód i zachód
od Góry Tabor
Agamemnon
na końcu Słońca
Bach na organach
rozpuścił dźwięki
grał Panu swemu –
w czystym łabędziu
w czystym jeziorze
i w czystym słońcu
w światłach Edenu
w górach zielonych
kwitnących łąkach
w zakwitłych sadach
Labrador słyszę
słonecznych dźwięków
duchem się wznosił
na wschód i zachód
od Góry Tabor
Agamemnon
psalm
154
usiłujesz dotknąć nas
wewnętrznym ogniem
w czasie innej interpretacji światła
i innej kategorii wiedzy
Agamemnon
usiłujesz dotknąć nas
wewnętrznym ogniem
w czasie innej interpretacji światła
i innej kategorii wiedzy
Agamemnon
psalm
157
tam Jego glosa w domu mego Jahwe
jak nieuchwytny lecz jakże słoneczny
- miecz obosieczny co jak prawda prosta
gdzie chrzest Ducha przestrzenie otwiera
gdy Chrystus nowym stał się Jeruzalem
chlebem powszechnym.
posiadłem już dom blisko tronu Pana
i tron mądrości nad wzgórzami Emmy
w krużgankach świętych -
gdy piękno chwili opowiada o tym
natura pełna jakaś nieprzebyta
nad zwykłym polem pełnym kłosów żyta
jam otwarł usta słońcu ogniem złotym
nad zwykłym polem jeszcze z kłosem żyta
jam gwiazdy dotknął w nocy ogniem złotym
gdy piękno chwili opowiada o tym
w światłach natury płynie myśl szczęśliwa
tu diamentowa Mu rosa poranna
chwała zastępom dniom - zapowiedziana
chwilo podniosła bezbronnie biegnąca
wszystko szumiało dokoła hosanna
Synowi Dawida i Moc bez końca
drży Pieśń Radości dla Ducha w Dniu Pana.
pluszczące święte Ruczajów Zwierciadła
z perłami na dnie szkliste Kształty Słońca.
Agamemnon
tam Jego glosa w domu mego Jahwe
jak nieuchwytny lecz jakże słoneczny
- miecz obosieczny co jak prawda prosta
gdzie chrzest Ducha przestrzenie otwiera
gdy Chrystus nowym stał się Jeruzalem
chlebem powszechnym.
posiadłem już dom blisko tronu Pana
i tron mądrości nad wzgórzami Emmy
w krużgankach świętych -
gdy piękno chwili opowiada o tym
natura pełna jakaś nieprzebyta
nad zwykłym polem pełnym kłosów żyta
jam otwarł usta słońcu ogniem złotym
nad zwykłym polem jeszcze z kłosem żyta
jam gwiazdy dotknął w nocy ogniem złotym
gdy piękno chwili opowiada o tym
w światłach natury płynie myśl szczęśliwa
tu diamentowa Mu rosa poranna
chwała zastępom dniom - zapowiedziana
chwilo podniosła bezbronnie biegnąca
wszystko szumiało dokoła hosanna
Synowi Dawida i Moc bez końca
drży Pieśń Radości dla Ducha w Dniu Pana.
pluszczące święte Ruczajów Zwierciadła
z perłami na dnie szkliste Kształty Słońca.
Agamemnon
czwartek, 22 października 2015
Uczta niebiańska
Ach gdyby wreszcie do mojego domu
Przyszli mieszkańcy niebios... to mam natłoczoną
Beczkę pełną radości. Dla nich zostawioną...
Ach, gdyby Trzy Maryje chciały tu zawitać
Wiodąc chóry aniołów wielce znakomitych
To czeka na nich słodycz słodsza niż miody
A też jezioro piwa dla Pana ochłody
Ach, gdyby przyszedł Jezus i Święta Rodzina
Aby spróbować najlepszego wina
To patrzyłbym, patrzyłbym przez wieczność wieczności
Na taką ucztę w domu i na takich gości.
tłum. E. Bryll
Pochodzenie utworu datuje się na X - XI wiek ( Irlandia )
środa, 23 września 2015
--&
Stałam
u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo
dr Gloria Polo
Trafiona
przez piorun
Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był
przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany
Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja
zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem
W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że
rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice
Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jakby
jakaś kometa śmierci niespodziana
Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Gdy przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych pewnych wymiernych atlasów
Otwiera
strasznym sądem księgę rozliczenia
A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One
obciążą konto tytułem za długi
Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W
miejsce czasów harmonii wznosiłeś zwaliska
I
Sąd orzeknie w Majestacie Jestestwa
Odrobinkę obłudna , w centrum świata żyje
Że osoba nie nasza, pentagram na szyi
I,
że nie ma już w tobie coś z Pana królestwa
Wielcy
Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić ciebie i ogrzać jak syna
Swoją
klątwę na twoje ramiona zarzucą
I
zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca swoją purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
I
odsuną od Boga, że aż Bogu smutno.
Agamemnon
30.05.2009
czwartek, 3 września 2015
Zmartwychwstanie
Przybita cierniem skroń do piękna
powraca.
W ogrodzie moim kwiaty ze snu
powstawały.
Przyroda wokół mnie zmartwychwstaje,
- a czemu ja nie mogę być
zmartwychwstały?
Czemu tkwię owinięty w życia brudne
szmaty?
nie potrafię ich zedrzeć i cisnąć
do kosza.
Nie starcza mi na to utraconej wiary,
i żal na szmaty złamanego grosza.
Nawet wiosna nie potrafi mi przynieść
radości.
Zatraciłem po drodze woń kwiatów w
ogrodzie.
Dlaczego tak mało jest we mnie
miłości,
i serca tak mało, co w piersi uderza?
A tu tyle piękna po drodze się błąka,
obok przechodzi tylu dobrych ludzi.
Dlaczego daleki jestem
zmartwychwstania?
i nie potrafię z letargu się zbudzić.
Władysław Panasiuk
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Owoc
cierpienia
Od strzech daleko, od skib srebrzystych i krętych dróg,
od pól zielonych i łąk murawy – z dala od domu - w obcej krainie...
Wśród wiernych tłumu – wpatrzony w niebios przejrzystą dal,
choć niewidoczny i zagubiony, jak mały kwiatek - co w koniczynie
ukryty klęczy; w modłach zatapia tęsknotę, żal.
Patrzy na niego zdziwiony Bóg!
- Kogo na takie słowa dziś stać? prawdziwe, wdzięczne i pełne wiary…
Płyną do niebios szczere wołania – tu się zaczyna z Bogiem rozmowa,
rzadko słyszane wdzięczności strofy, kiedy się serce w pełni otwiera.
Anioł zanosi modły przed tron – proste - lecz jakże wymowne słowa.
Szczerość w niebiosa płynie jak rzeka i całe niebo nagle zamiera,
- modlitwa życia wzmacnia filary.-
W Rzymie na placu chłop prosty klęczy – taki od pługa, stalowej kosy
wpatrzony w niebo wśród ludzi rzeszy –sercem rozmawia i duszą śpiewa.
Tu obok grobu św. Piotra wszyscy następcy od wieków leżą
stąd coraz bliżej do niebios bram, tu się modlitwę jak chleb rozsiewa,
jak polskie żyto, co naród żywi – tu łzy się leją na ranę świeżą,
na listy wiernych i kwiatów stosy.
Rzym nam przybliżył biskup z Krakowa - czerwone maki, które tam rosną .
Zdobyte szczyty, zdobyte niebo, zdobyte serca – nawróceń tyle…
Polska jest w Rzymie! – wśród grobów widać nasze nazwiska i naszą wiarę.
W tym wielkim tłumie, co plac otacza, gdzie apostołów posągi stare;
chłop polski klęczy w wielkiej zadumie; aż Bóg różaniec przerwał na chwilę…
- tak się zamyślił i tak zadumał …
- Nie polski język Boga zadziwił - lecz szczerość chłopa i czyste serce
i ta prostota, i ta zaduma, i bieda, którą przywiózł ze sobą, i te korzenie
głębokiej wiary. Jednak sens miało moje cierpienie-
choćby dla tego jednego czynu – pomyślał Jezus-
…czemu różaniec przerwałeś synu? – Ojciec zapytał!
Władysław Panasiuk
sobota, 8 sierpnia 2015
rzeka
Płynę z twoim nurtem – niezapomniana rzeko.
Mosty zostawiam z tyłu, jak lawiny
śniegu.
Nie mogę, albo nie chcę dopłynąć
do brzegu,
Zawsze płynę zbyt blisko albo zbyt
daleko.
Mijają mnie zamki kąpiące się w
wodzie
I rdzą pokryte barki z piaskiem na
pokładzie.
I kwiatów tysiące w polskim starym
sadzie,
Z pełną twarzą słonecznik, stojący
w ogrodzie.
Mijają długie lata i życie mnie
mija.
Niesie mnie moja rzeka w przestrzeni i
czasie.
Los swój oddałem Bogu i z nim się
nie kłócę.
Lubię kiedy łódź moja do brzegu
dobija,
Choć ją nie w każdym porcie
zacumować da się.
Bóg wybierze mi przystań i tam cumy
rzucę.
Władysław Panasiuk (Chicago)
niedziela, 5 lipca 2015
Bóg z nami
Od pałaców, bogactwa, które w świecie słynie
Milsza moja kapliczka. Bo w mojej dolinie
Pod moimi gwiazdami i modlitwą własną
Wita słońce i księżyc w swoich ścianach ciasnych
Jakiż mistrz ją budował?
To Mistrz nad Mistrzami
Serce moje, modlitwa...A Bóg co jest z nami
Pokrył ją takim dachem, że u nas nie pada
Więc ogród nasz otwarty. Płotu nie stawiamy
Drzwi otwieramy
Witamy
Witamy
tłum.E. Bryll
Jest to przetrwały fragment wiersza z IX wieku.(Irlandia)
środa, 1 lipca 2015
Maryja Królowa Polski
Maryja Królowa Unii Europejskiej
(wariant czwarty)
Wniebowzięcie co chwałę Twoją rozpromienia i głosi
Na złotych ustach magnifikatu
Złotym promieniem nadziei jak jutrznia się tworzy -
Gdy wracasz do swych dzieci w przeróżnych epokach
I wszystko Królowo co słowa Twe nam przynoszą
Przyjmujemy z uwagą.
*
Ciężarem życia styrana , czekałaś zgodnie z rytmem czasu
Który dla ciebie się spiekał
Serce matki najprostsze, serce matki bezradne
lecz w żywym zanurzone źródle
w samym Boga południu .
Gdzie jesteś poezjo?
czy i w niebie brak wyrażeń
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi?
Słońce to tylko wodór przechodzący w hel,
planety to tablica pierwiastków niewielka
a sen ubrany w przepowiednię
zamienił się w coś co nie umiemy zapowiedzi ogarnąć.
Pozostaje nam tylko milczące uwielbienie
a potem już złotolica
nadzieja – bardziej rzeczywista niż rzeczywistość bólu kamienia
i chleba.
Nie dziw się zatem niebu – samo jest pogrążone w zadumie
i nic piękniejszego od zadumy nie umie wyrazić;
*
Cóż to dla Pani być w słowie Pana?
Od Boga przyszła!
On co chwałę Twoją rozpromienia i głosi
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca
Na złotych strunach magnifikatu świata
Świetlistym traktem wśród narodów słońca;
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu;
Laur słońcem otwartym świecił nad głową,
Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w ozdobie
Tak Przenajświętsza gdy stoi na globie
Depcząca węża swą stopą stalową,
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej –
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim
I gwiazd dwanaście jej płonie nad głową –
- A tymczasem na jutrzni różowej,
Królowa co łączy ziemię wraz z niebem
Majestatyczna - nad pogańską zgrają
Święta - w koronie niebieskiej, perłowej
Nad którą ciągle - ranne gwiazdy wstają...
*
Niebieskie dziewczyny przynoszą płaszcz biały
Niechże tak chwałę anielstwu opowie
Z księżycem u nóg w splot złoty wspaniały
Co płonie z gwiazdami na głowie
Dla swej królowej na tronie
I do was wszystkich: wy którzyście smutni
Idźcie do matki, patrzcie w błękity
Oto gwiazd dwanaście wszystkie w kształcie lutni
Wychodzą z fal morza gdzie zorzą się świty
*
Słońca girlandy niby z kwiatów plotła
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym grzmocie
O twarzy pięknej ponad archanioła
I po anielsku zbierać ducha z duchem
Piękność jej jadłem jak wąż który zioła
Okręca swoim żelaznym łańcuchem
Na tronie niby święta palma kwietna
Ponad anielska najwyższa w orszaku
I wysmukłością postaci szlachetna
Na turkusowym jak niebo czapraku
Złocistym traktem się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
*
W splot złoty z gwiazdami jak diadem na skronie
Jak zorza, niebieskie klejnoty jak harfy niech grają
Niech gwiazdy płoną jak morza w koronie
Niechaj powstają wszechświaty wysokie i ziemia niech słucha –
Różowa piękność królewskim pozwaniem. O Panie!
Nie z ciała wskrzeszona ja jestem lecz z Ducha.
autor: Agamemnon
ps.
wezwanie
Chodźcie z nami
patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie
i chodźmy górami!
bo nad nami nad wzgórzami i morzami
Stella Maris Stella Orbis na błękitach
z gwiazd dwunastu na gór szczytach
sprzyjająca
chodźcie z nami patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie i chodźmy górami
za górami wielkie morza
w pół obręczy, gwiazd dwanaście na gór szczytach
słońc płonących - królująca
Na krawędziach słońc przełęczy
sic ut maris po przestworzach
po promykach biegnie słońca
radius Dei w kształt błękitu
Tam wśród słońca na wpół tęczy
gwiazd dwanaście na gór szczytach
po promykach biegnie słońca
na krawędziach gwiazd przełęczy
słońc płonących - Stella Orbis jaśniejąca
Chodźcie z nami patrzcie w niebo
diamentami płachty skrzące
kosmicznymi przestrzeniami
zostawiamy -
zostawiamy krwawą ziemię
krwawe słońce
Agamemnon
ave
największa z cudów - się nazywająca
Ancilla Pańska - jaśniejąca w słońcu -
w błękitnym płaszczu Trójcy majestatu
sądzisz że wody na przejrzystym tronie
w diamencie nową jutrzenką ubrana
królowa niebios i królowa światów
nam przewodniczy w domu mym koronie
Agamemnon
07.11.2011 20:15
sobota, 20 czerwca 2015
Modlitwa pustelnika
Szepcę modlitwę moją o Chryste Wieczysty
Z głębokiej puszczy nad strumieniem czystym
Znad rozlewiska co ziemię obmywa
Jako obmywa grzechy Twa łaska prawdziwa
Szepcę do Ciebie wprost z ptasiej polany
Która chórem rozmawia z Bogiem swoim Panem
Mówię czując na plecach ciepło południowe
Co spływa z niebios na zioła godowe
Mówię z kościoła co zawsze najczystszy
Pełny powietrza, deszczu i stropów gwiaździstych
Czytam Ewangelię w ornacie zieleni
I marzę o tym by w złocie jesieni
Żyć jak w modlitwie nieprzemijającej
Gdzie by mnie wiatr postawił pod twym bożym słońcem
Tłum. E. Bryll
Wiersz z X wieku.prawdopodobnie napisany przez św. Manchora (Irlandia)
poniedziałek, 11 maja 2015
Wiozą nas na Ponary - ks. Romuald Świrkowski
wiozą nas na Ponary - krótki list do bliskich
gorzkie przeczucie śmierci oraz męstwo wiary
że Ojczyzna zostanie strażniczką pamięci
chociaż kule rozszarpią naszych serc zegary
a ja ciągle Go widzę nad czeluścią dołu
jak znakiem krzyża chłopców błogosławi
i jak pod ostrym cierniem kolczastego drutu
pod ufnym znakiem krzyża jego ręka krwawi
wciąż karabiny wściekle obszczekują doły
póki ostatnie ciało nie runie skrwawione
oddajemy ci życie w imię wolnej Polski
Ojczyzno niech Twe imię trwa błogosławione
a naszym obowiązkiem jest przejąć tę pamięć
w której zostanie czujna na zawsze przestroga
i prawda o mordercach którzy depczą groby
odwracając się od prawdy sumienia i Boga
dotykam tamtych śmierci poprzez Twoje serce
co do dzisiaj niespokojne niczym ptak upada
na wileńską ziemię - ziemię naszych ojców
gdzie litewska wciąż boli i podłość i zdrada
ksiądz Świrkowski wciąż klęczy nad krawędzią Dołów
gdzie dym gęsto oplata ofiarę Kaina
w Imię Ojca i Syna i Świętego Ducha
Chryste! czy być Polakiem to tak straszna wina!
autor: 40i4
Pomordowanym przez Niemców
poświęcam
(w hołdzie)
Ja waszym ciałom, które wiecznie płoną,
Ja staję przeciw waszej ciałożęci,
Przeciw ogniowi z prochami co toną
W koronach lutni rapsodów zatknięci,
Ja jestem waszej ofiary ikoną
I waszej lutni żyjących pieczęcią
I krwawych snów moich najokropniejszych
Czasów minionych i czasów dzisiejszych.
Jak twarze kwiatów - w szkieletach bieleją;
Butem niemieckiej kultury, zmiażdżone,-
Niech wichry tu wyją, - niech wichry wywieją
Z popiołów twarze złote zpromienione! -
W kałużach krwi... niech Bogiem jaśnieją!
Niemiec swą butą przeważył w dni one -
W księgach zamkniętych zgubionej pamięci
Wędrują ludzie... - krwią waszą przeklęci.
Ja waszym ciałom, w które patrzę z bliska,
Widzę przeżarte ziemią oczodoły,
Jam żywy świadek, jak księżyc z siedliska
Sinym rapsodem pooświetlał doły,
W których snem mrocznym ziemi prochowiska
Srebrne stanęły przy grobach anioły,
Jak w formach zimnych zagrały żelaza...-
Ponad sosnami siła i zaraza.
Ku światu temu nad ogni obręczą
Skarga historii jest na dnie pieczęci.
Z wieczystej księgi - krwią w wyrytym słowie
Poszkodowani wznoszą w górę ręce
I oczekują - co Bóg na to powie. -
Bóg odpowiedział - jak ongiś - swą tęczą.
I oczekują co człowiek dziś powie;...
Gdy dziad zabijał... wnuk teraz; - przekręca...
Ja stałem przy was, późnym świadkiem zjawą
Gdym z Panem ważył pierwsze wagi prawo.
autor: Agamemnon
wiozą nas na Ponary - krótki list do bliskich
gorzkie przeczucie śmierci oraz męstwo wiary
że Ojczyzna zostanie strażniczką pamięci
chociaż kule rozszarpią naszych serc zegary
a ja ciągle Go widzę nad czeluścią dołu
jak znakiem krzyża chłopców błogosławi
i jak pod ostrym cierniem kolczastego drutu
pod ufnym znakiem krzyża jego ręka krwawi
wciąż karabiny wściekle obszczekują doły
póki ostatnie ciało nie runie skrwawione
oddajemy ci życie w imię wolnej Polski
Ojczyzno niech Twe imię trwa błogosławione
a naszym obowiązkiem jest przejąć tę pamięć
w której zostanie czujna na zawsze przestroga
i prawda o mordercach którzy depczą groby
odwracając się od prawdy sumienia i Boga
dotykam tamtych śmierci poprzez Twoje serce
co do dzisiaj niespokojne niczym ptak upada
na wileńską ziemię - ziemię naszych ojców
gdzie litewska wciąż boli i podłość i zdrada
ksiądz Świrkowski wciąż klęczy nad krawędzią Dołów
gdzie dym gęsto oplata ofiarę Kaina
w Imię Ojca i Syna i Świętego Ducha
Chryste! czy być Polakiem to tak straszna wina!
autor: 40i4
Pomordowanym przez Niemców
poświęcam
(w hołdzie)
Ja waszym ciałom, które wiecznie płoną,
Ja staję przeciw waszej ciałożęci,
Przeciw ogniowi z prochami co toną
W koronach lutni rapsodów zatknięci,
Ja jestem waszej ofiary ikoną
I waszej lutni żyjących pieczęcią
I krwawych snów moich najokropniejszych
Czasów minionych i czasów dzisiejszych.
Jak twarze kwiatów - w szkieletach bieleją;
Butem niemieckiej kultury, zmiażdżone,-
Niech wichry tu wyją, - niech wichry wywieją
Z popiołów twarze złote zpromienione! -
W kałużach krwi... niech Bogiem jaśnieją!
Niemiec swą butą przeważył w dni one -
W księgach zamkniętych zgubionej pamięci
Wędrują ludzie... - krwią waszą przeklęci.
Ja waszym ciałom, w które patrzę z bliska,
Widzę przeżarte ziemią oczodoły,
Jam żywy świadek, jak księżyc z siedliska
Sinym rapsodem pooświetlał doły,
W których snem mrocznym ziemi prochowiska
Srebrne stanęły przy grobach anioły,
Jak w formach zimnych zagrały żelaza...-
Ponad sosnami siła i zaraza.
Ku światu temu nad ogni obręczą
Skarga historii jest na dnie pieczęci.
Z wieczystej księgi - krwią w wyrytym słowie
Poszkodowani wznoszą w górę ręce
I oczekują - co Bóg na to powie. -
Bóg odpowiedział - jak ongiś - swą tęczą.
I oczekują co człowiek dziś powie;...
Gdy dziad zabijał... wnuk teraz; - przekręca...
Ja stałem przy was, późnym świadkiem zjawą
Gdym z Panem ważył pierwsze wagi prawo.
autor: Agamemnon
Subskrybuj:
Posty (Atom)