piątek, 30 kwietnia 2010



w ogrodzie



ten kwiat pamięta – o! żywe wskazanie 
całe to piękno od kwiatów tajemne 
o geście woni – prawdziwie anielski 
moc w tobie piękna! pod piękna władanie – 
oddają całe ogrody panieńskie 
jak w boskim gaju zostało już we mnie 

kwiaty jakoby – pastele w sukience 
nektary złote aromat jak miody 
napój dla oczu – z kwiaciastych koktajli 
i oczy wznoszą jak twarze dziewczęce 
blade jak perły w zapachach konwalii 
korony z płatków – z kroplami od wody 

kielichom kwiatów czas mój tu poświęcę 
ponad grzędami wiosennej batalii – 





Agamemnon
30.04.2010 21:45


-->

poniedziałek, 26 kwietnia 2010




A sława z twardej uzyskana siły
Do mogił idzie – lecz nie za mogiły

I było w niebie wielkie uciszenie,
A jeden anioł krzyknął: „Kto zań stanie?”
Wtenczas duch jeden opuścił promienie
I spadł... i było wielkie gwiazd spadanie
I różne piękne malowane cienie
Mijały w słońcach – leciały w otchłanie,
Potem jako staw, gdy się ukołysze,
Świat ducha zaczął zwierciadło – i ciszę.

Juliusz Słowacki


piątek, 23 kwietnia 2010


Nową wan ziemię

Struny trącane ręką doskonałą
Z Orfea tonu
Wzmogły wioliny z naturalnym szłem
Oddźwięczające wisiały wspaniale
W przepaściach słońca
Nad kolumnami wśród świateł Syjonu
A bałem się końca nad okręgami

Szły i wyrwały gdzieś ducha spode mnie
Jak gdyby oczy dźwięk ten otworzył
Przejrzysty i otwarł się we mnie
Jak diamentowa gwiazda północy
Albo piękności
Z miłością w oczy
Przy strugach słońca
W oczy wieczności zagląda dźwiękiem

I w głębi duszy w Prometeuszach
W gajach zielonych - Bogiem wezbranych
W hosanna duszach
W progach jasności

W koronie ducha
Nową wam świętą zapowiadam ziemię.

Agamemnon

19.04.2010 23:24

czwartek, 15 kwietnia 2010

Stan ducha

(opluwaczom prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej profesora Lecha Kaczyńskiego poświęcam)

...
te smutne błędne
postacie senne
z krainy rażenia
miesiące płócienne
tkwiące w półcieniach
woskowe twarze
zamglone oczy
pokryte szranki
w pół posiwiałe
szare krużganki
i szare włosy
jesienna aura
i szare kłosy
ale nie mgliście
jesienny okres
ale bez liści
na kształt przyszłego
jakby cmentarza
jak w balsamicach
szarych smętarzach
będąca spowiciem
duszy zdrętwiałej
w półsen idąca
i ciał z półżyciem
bez łaski słońca
lecz z łaską bycia
szarych kolorów
i z łaską życia
ale półmartwe
chyba z wyboru
jakoby wody
zabrakło w ślinach
za kłamstwo życia
w półsen ogarnie
jak lampa skryta
i w pajęczynach
zgasła latarnia
wraz z kłamstwem życia
przygasło słońce
w półtajemnicy
ludzkiego bycia


Agamemnon
15.04.2010 14:04


środa, 14 kwietnia 2010



Zachód słońca



Cudowny zachód słońca w złocieniach powraca
Dziś już dzień nachylił - nam - w rubinu przestrzeniach -
I odtąd w swych pejzażach pędzlami obracał
Po złocistych okręgach na niebios sklepieniach

Zorzane tu jak gdyby rubinów witraże
Zaczarowane grzędy bajecznych przestrzeni
Jakby w łunach się mienił na niebios pożarze
Wspaniały dzień słońca z paletą promieni

I jakby w konturach zorzy żarzyły się twarze
Co już wyszły z Edenu kolorów nauki
Jakoby już w przestrzeniach na niebios pożarze
Zaszedł dzień Boży z najwyższych dzieł sztuki

Czerwone słońce potem jak w podtrzymywaniu -
Ogromny okrąg wisiał jak anioł globowy
W purpurze zwolna tonie - gdy w oczekiwaniu
Cudowny się przybliżał znów wieczór domowy

Więc wtenczas nie mogłem tu mojego już wzroku
Oderwać – gdy naraz blask wybija ze słońca
Rubinowego - w toni barw wśród pól i obłoków
Namalowanych jakby farbami bez końca

Nam tu ta ziemia ognie wylała... - bo oto
Znad Sekwany Tamizy Dunajca czy Renu
Ta ziemia dla nas jasność odebrała złotą
Słońcu... - a także piękno - ogrodom Edenu

Oto zaszedł już dzień słońca z resztkami promieni
Ale ciągła duchowi – nie kończąca praca
W nowych już tu obliczach wieczornych przestrzeni
Czerwonym jakby kurem w lazurze obraca

Słońca już skrawek rogu świat jeszcze ozłaca
Jeszcze natury idzie światło w tej godzinie
Smug... w szkarłatnej krainie w poświacie przetacza
Potem tylko opada chyli się i ginie


Agamemnon
14.04.2010 12:26

wtorek, 13 kwietnia 2010



Zachód słońcaA

( wariant drugi)

Cudowny zachód w złocieniu znów wraca -
Znów dzień nachylił w rubinu promieniach
Jakbym pejzaże swym pędzlem obracał
Po kręgach złotych i rajskich sklepieniach

Jak gdyby z zorzy powstały witraże
Zaczarowanych bajecznych przestrzeni
Jakoby w łunach na niebios pożarze
Zaszedł dzień słońca z paletą promieni

I jakby w zorzy żarzyły się twarze
Wyszłe z Edenu z kolorów nauki
Jakby w przestrzeniach na niebios pożarze
Zaszedł dzień Boży z najwyższych dzieł sztuki

Czerwone słońce jak w podtrzymywaniu
Ogromny okrąg jak anioł globowy
W purpurze tonie - gdy w oczekiwaniu
Cudny się zbliżał znów wieczór domowy

Wtenczas nie mogłem już mojego wzroku
Oderwać – gdy blask wybija ze słońca
Rubinowego – wśród pól i obłoków
Namalowanych farbami bez końca

Ta ziemia ognie wylała bo oto
Znad Odry Wołgi Dunajca i Renu
Ta ziemia jasność odebrała złotą
Słońcu i piękno ogrodom Edenu

Zaszedł dzień słońca z resztkami promieni
Ciągła duchowi - nie kończąca praca
W nowych obliczach wieczornych przestrzeni
Czerwonym kurem w lazurze przetacza

Na zakończenie – szlachetnemu gronu
Na zakończenie zachodzącym blaskiem
Na zakończenie po dniu – wieczór – stanie

I jeszcze słońca kawałek z zagonu
Zamknął purpurą promienistym brzaskiem
Schodzącemu duchowi – na pożegnanie

Słońca już skrawek świat jeszcze ozłaca
Jeszcze natury światło w tej godzinie
W szkarłatnej krainie w poświacie przetacza
...
Potem opada chyli się i ginie



Agamemnon


13.04.2010 17:16





niedziela, 4 kwietnia 2010

Awaria możliwości poprawnego zapisu