-->
Pentaptyk Polski - Juliusz Słowacki (1)
W gołębiej naturze
... a cóż gdy całym narodem
zaczniemy ducha ku Bogu podnosić.
J. Słowacki
zaczniemy ducha ku Bogu podnosić.
J. Słowacki
Juliusz jak anioł z orła wyjęty
Jak anioł bogaty w wzrok Boga
Proroczy mistyczny iskrzący
Zachodził do Polski
Gdzie leciały białe ducha gołębice
I gdzie w błękitność podniesione wieczną
Stoją na skrzydłach pod pętlą słoneczną
Jak anioł bogaty w wzrok Boga
Proroczy mistyczny iskrzący
Zachodził do Polski
Gdzie leciały białe ducha gołębice
I gdzie w błękitność podniesione wieczną
Stoją na skrzydłach pod pętlą słoneczną
A w górze
Jak lilie
W błękitach porwane stanęły
W przestrzeniach zajętych
W gołębiej naturze
Jak lilie co grodzi
Zapora w zagrodzie
Serafów rozmowa
W dom wchodzi
W narodzie
Serafów rozmowa
W dom wchodzi
W narodzie
Wam starzy i młodzi
Dojrzali i dzieci
Wam gwiazdę z zenitu
Wrzuciłem do słońca
Z jutrzenką błękitu
Nich wschodzi
Niech świeci
Dojrzali i dzieci
Wam gwiazdę z zenitu
Wrzuciłem do słońca
Z jutrzenką błękitu
Nich wschodzi
Niech świeci
I dziewczę i chłopak co wstaje
Rumiany
Gdy świt brzaśnie
Słowacki zagląda przez ramię do raju
Ze łzami
Tam Polska jest właśnie;
"Gdzie święty duch unosi się na łąkach i wodach
I pełno kwiatów przy każdym ruczaju
Gdzie ptactwo w lasach jest jakby na godach
A człowiek lutnię ranną słyszy w gaju
I pełny świętej miłości się budzi."
Rumiany
Gdy świt brzaśnie
Słowacki zagląda przez ramię do raju
Ze łzami
Tam Polska jest właśnie;
"Gdzie święty duch unosi się na łąkach i wodach
I pełno kwiatów przy każdym ruczaju
Gdzie ptactwo w lasach jest jakby na godach
A człowiek lutnię ranną słyszy w gaju
I pełny świętej miłości się budzi."
Ja chcę do kraju
Kraju gdzie pełno lasów i chat i kościołów
Z niebem związanych wstęgami aniołów
Tam na mnie czekają.
Agamemnon
Kraju gdzie pełno lasów i chat i kościołów
Z niebem związanych wstęgami aniołów
Tam na mnie czekają.
Agamemnon
26.09.2009 14:34
Pentaptyk Polski - Juliusz Słowacki (2)
Juliuszowe przesłanie
( Rok J. Słowackiego)
Ten który w czasy w dnie potopowe
Spoza mgieł wyszedł duch naszych dusz
I z tęcz słoneczną pokazał głowę
Kamiennych praw nie ruszy już
Aż je złamiemy - rzekł. Pieśni nowe
Ogarną ziemię tak wszerz i wzdłuż
Spoza mgieł wyszedł duch naszych dusz
I z tęcz słoneczną pokazał głowę
Kamiennych praw nie ruszy już
Aż je złamiemy - rzekł. Pieśni nowe
Ogarną ziemię tak wszerz i wzdłuż
Którzy mię jeszcze dzisiaj słuchacie
Dawnego ducha tajemnych mów
Niechaj wam pięknie w ubogiej chacie
Zaśpiewam pieśnią złocistych słów
Dawnego ducha tajemnych mów
Niechaj wam pięknie w ubogiej chacie
Zaśpiewam pieśnią złocistych słów
Jeśli jaskółka żyć będzie z wami
Zamieszka z wami domowy bóg
Wiatr co zawieje między grobami
Nie sięgnie waszych domowych próg
Zamieszka z wami domowy bóg
Wiatr co zawieje między grobami
Nie sięgnie waszych domowych próg
Lecz gdy przyjmiecie te złote słowa
Królowie będą wchodzić w wasz dom
Dziecię urodzi się i wychowa
Złe duchy błysną lecz ujdą w toń
Jagoda wasza zdrowie zachowa
Ogród w zapachach od licznych róż
W domu brzmieć będzie Lechitów mowa
I pola kipieć od złotych zbóż
Królowie będą wchodzić w wasz dom
Dziecię urodzi się i wychowa
Złe duchy błysną lecz ujdą w toń
Jagoda wasza zdrowie zachowa
Ogród w zapachach od licznych róż
W domu brzmieć będzie Lechitów mowa
I pola kipieć od złotych zbóż
*
Adama włączę tutaj przesłanie
Aby się cieszył prastary Lech
By Juliuszowe wieszcza wołanie
Dotarło do wszystkich Lachitów strzech
Aby się cieszył prastary Lech
By Juliuszowe wieszcza wołanie
Dotarło do wszystkich Lachitów strzech
A ja jak pielgrzym w próg Kraka grodu
Tam na Wawelu, podążę doń
Do śpiących wieszczów w kryptach narodu
Podam im swoją duchową dłoń.
Agamemnon
.
09.09.2009 21:22
Tam na Wawelu, podążę doń
Do śpiących wieszczów w kryptach narodu
Podam im swoją duchową dłoń.
Agamemnon
.
09.09.2009 21:22
Pentaptyk Polski - Juliusz Słowacki (3)
Ale jedną myśl najświętszą...
(Rok Juliusza Słowackiego)
A ja gdzieś w głębi - a biedne my duchy,
Jak ptak bez skrzydeł stanąłem przy murze,
Nie mogąc niczym rozerwać łańcuchy, -
Twoje modlitwy Juliuszu powtórzę,
Tyle wyzbieram jak chleba okruchy,
Przytwierdzę skrzydła zmęczonej naturze,
By nie uległa barbarzyńców zmowie
I udział wzięła w słonecznej budowie.
"O! Boże któryś mię na wojowanie
Przysłał - bym ściągnął ludowi wędzideł,
A tyle wzrostu, ile jest w bocianie
Dał - i wypuścił w lot... a nie dał skrzydeł,
Niech twa duchowa łaska nie ustanie,
Gdy w rzędzie mego ducha malowideł
Wyjdzie chełpliwy głos na wszystkie echa,
Jakby z małego zgniłego orzecha".
O! przyjdź! - wołała – ma gołębia dusza
Maleńkim wnętrzem w tętniącym organie
A tak potężnym duchem Wezuwiusza
By żyć choć chwilę - nim przyjdzie skonanie
Trwa dalej – jedna - bezdenna katusza
Jak trup z korali – chwilowe zesłanie,
Pójdzie daleko po echowej sieci
Wyspy powstaną – siła z duchem wzleci.
Powstanie!... – nowa – na trupach korali...
Pośród ogrodów, wśród kwiatów ścierniska.
Zwierzęcy grudzień zamrożonej stali
Szczerniały liście wśród pogorzeliska...-
Łzami patrzyłem z perspektywy dali,
Patrzałem również – także z bardzo bliska
Aż wnętrza siła... błysk ognia wybuchem
Górę przestawił... – siła weszła duchem.
A Bóg wysłuchał modlitwę Juliusza,
W niebo się wzbiła jak słońce na skronie
I zaświeciła jak latarnia w duszach,
Jak wiatr w chodzącym po morzu Jazonie
A od błyszczących jak smoków katuszach,
Ona powstaje by zasiąść na tronie -
A mgła sunąca po bladych zatokach
Przybrała gzymsy budowli proroka.
Agamemnon
Agamemnon
22.11.2009
Odpowiedź Juliuszowi (1)
Kiedy prawdziwie Polacy powstaną
Odstawią na bok różne pouczenia
I pustostany i inne der Dzienniki.
Rozpoczną próbę samodzielnego myślenia,
Wewnętrzne boże poruszą się szyki –
Zmiażdżone zostanie pół istnienie z kamieni.
Nowe pokolenie z letargu się zbudzi
I zaczną spływać do portu łodzie
Do swej przystani odległej jesieni
W modlitwie, pracy, trudzie i zgodzie.
Słowa i czyn złotych aniołów świetlistych dni
Na pełny czyn w pełnej mądrości całym pokoleniom się śnił!
Ciągle wołasz, że kraj się pali
I na świadectwo ciskasz ognia zdroje
A myślisz, że to się pali tylko serce twoje -
Tak jak ty się palisz, tak i kraj się pali!
Tylko Polak z Bogiem będzie go chronił!
I modlitwą i czynem bo jest bożym synem!
Wiarą i Bogiem! – ojczyzny to boży wybraniec!
I nigdy się kraj nie spali i nie utonie
Otrzyma od Boga mądrości kaganiec,
Wieczyste laury ozdobią mu skronie
I wieczyście jak boży kaganiec zapłonie!
Agamemnon
Piszesz, że z pokorą padłeś na kolana
Abyś wstał silnym Boga robotnikiem
Gdy wstaniesz twój głos będzie głosem Pana
Twój krzyk ojczyzny całej będzie krzykiem!
Piszesz, że nie zostawiłeś tutaj żadnego dziedzica
Ani dla swej lutni ani dla imienia
Że imię twoje przejdzie jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Nie będzie tak jak piszesz Juliuszu
Przyjdź i podyktuj co masz w swojej duszy
A ja zapiszę każde twoje słowo,
Na nowo będziemy mieć w tobie geniusza
A słowo twoje kamień nawet rozkruszy!
Płaszcz na moim duchu jest zdobiony krocie
I mówionymi i bezsłownymi modlitwami
Stąd w Bożym mieni się złocie
I lśni w purpurze zdobny atłasami
Dzieci jak nie nastrojone lutnie
Gdy się je nastroi i muzyk je trąca,
Wydają melodie i śpiewają cudnie
I stają się jak małe wschodzące polskie słońca.
Trzeba być sternikiem ducha!
By melodia lutni płynęła pomału
I wschodziła słońcem co się
Właśnie budzi w kryształ ideału.
Wraz z radością wielką - Bogiem bogata
Płynęła pieśni lutnia do swojego portu
Na swej polskiej łodzi, do Bożego świata.
Niech żywi nie tracą nadziei
Niech każdy przez Boga zrodzony wybraniec
Stanie się dla Narodu dziejów epopei
Kamieniem Bożym rzuconym na szaniec
I nowym kamieniem Nadziei.
O Polsko moja - tyś nauką światu!
Otwarłaś ducha Bożego wrota
Bóg dał ci wielką świętość ze Złota
Królestwa Swego i Majestatu!
Ojczyzno w kwiatach, pełnych Męczeństwa
Moc tobie ducha,
Anioł twój patrzy na Boga oblicze
I ma na twarzy Polski odbicie
Roków tysięcznych co skrzą się przed Panem
I mocą Ducha! tryskają wulkanem.
Agamemnon
Maryja Królowa Polski
Maryja Królowa Unii Europejskiej
(wariant czwarty)
Wniebowzięcie co chwałę Twoją rozpromienia i głosi
Na złotych ustach magnifikatu
Złotym promieniem nadziei jak jutrznia się tworzy -
Gdy wracasz do swych dzieci w przeróżnych epokach
I wszystko Królowo co słowa Twe nam przynoszą
Przyjmujemy z uwagą.
*
Ciężarem życia styrana , czekałaś zgodnie z rytmem czasu
Który dla ciebie się spiekał.
Serce matki najprostsze, serce matki bezradne
lecz w żywym zanurzone źródle
w samym Boga południu .
Gdzie jesteś poezjo?
czy i w niebie brak wyrażeń
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi?
Słońce to tylko wodór przechodzący w hel,
planety to tablica pierwiastków niewielka
a sen ubrany w przepowiednię
zamienił się w coś co nie umiemy zapowiedzi ogarnąć.
Pozostaje nam tylko milczące uwielbienie
a potem już złotolica
nadzieja – bardziej rzeczywista niż rzeczywistość bólu kamienia
i chleba.
Nie dziw się zatem niebu – samo jest pogrążone w zadumie
i nic piękniejszego od zadumy nie umie wyrazić;
Cóż to dla Pani być w słowie Pana?
Od Boga przyszła!
On co chwałę Twoją rozpromienia i głosi
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca
Na złotych strunach magnifikatu świata
Świetlistym traktem wśród narodów słońca;
Złocistym kołem się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu;
Laur słońcem otwartym świecił nad głową,
Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w ozdobie
Tak Przenajświętsza gdy stoi na globie
Depcząca węża swą stopą perłową,
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej –
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim
I gwiazd dwanaście jej płonie nad głową –
- A tymczasem na jutrzni różowej,
Królowa co łączy ziemię wraz z niebem
Pokazywała - nad pogańską zgrają
Święta - w koronie niebieskiej, perłowej
Nad którą ciągle - ranne gwiazdy wstają...
**
Niebieskie dziewczyny przynoszą płaszcz biały
Niechże tak chwałę anielstwu opowie
Z księżycem u nóg w splot złoty wspaniały
Co płonie z gwiazdami na głowie
Dla swej królowej na tronie
I do was wszystkich: wy którzyście smutni
Idźcie do matki, patrzcie w błękity
Oto gwiazd dwanaście wszystkie w kształcie lutni
Wychodzą z fal morza gdzie zorzą się świty
***
Słońca girlandy niby z kwiatów
plotła
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym
grzmocie
O twarzy pięknej ponad archanioła
I po anielsku zbierać ducha z duchem
Piękność jej jadłem jak wąż który zioła
Okręca swoim żelaznym łańcuchem
I po anielsku zbierać ducha z duchem
Piękność jej jadłem jak wąż który zioła
Okręca swoim żelaznym łańcuchem
Na tronie niby święta palma
kwietna
Ponad anielska najwyższa w orszaku
I wysmukłością postaci szlachetna
Na turkusowym jak niebo czapraku
Ponad anielska najwyższa w orszaku
I wysmukłością postaci szlachetna
Na turkusowym jak niebo czapraku
Złocistym traktem
się ściele świętym Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
A na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu
***
W splot złoty z gwiazdami jak diadem
na skronie
Jak zorza, niebieskie klejnoty jak harfy niech grają
Niech gwiazdy płoną jak morza w koronie
Niechaj powstają wszechświaty wysokie i ziemia niech słucha –
Różowa piękność królewskim pozwaniem. O Panie!
Nie z ciała wskrzeszona ja jestem lecz z Ducha.
Jak zorza, niebieskie klejnoty jak harfy niech grają
Niech gwiazdy płoną jak morza w koronie
Niechaj powstają wszechświaty wysokie i ziemia niech słucha –
Różowa piękność królewskim pozwaniem. O Panie!
Nie z ciała wskrzeszona ja jestem lecz z Ducha.
autor: Agamemnon
ps.
wezwanie
Chodźcie z nami
patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie
i chodźmy górami!
bo nad nami nad wzgórzami i morzami
Stella Maris Stella Orbis na błękitach
z gwiazd dwunastu na gór szczytach
sprzyjająca
chodźcie z nami patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie i chodźmy górami
za górami wielkie morza
w pół obręczy, gwiazd dwanaście na gór szczytach
słońc płonących - królująca
Na krawędziach słońc przełęczy
sic ut maris po przestworzach
po promykach biegnie słońca
radius Dei w kształt błękitu
Tam wśród słońca na wpół tęczy
gwiazd dwanaście na gór szczytach
po promykach biegnie słońca
na krawędziach gwiazd przełęczy
słońc płonących - Stella Orbis jaśniejąca
Chodźcie z nami patrzcie w niebo
diamentami płachty skrzące
kosmicznymi przestrzeniami
zostawiamy -
zostawiamy krwawą ziemię
krwawe słońce
Agamemnon