Epikur i poezja(fraszka)
Dzisiaj na spacerze po cedrowym gaju
Przy skał granitu i szklanym ruczaju
Napotkaem Epikura co wygłaszał frazę
Jakby nagraną na płytę
Za każdym razem
Wygłaszał z siłą dziejową, nigdy nie spożytą;
"Wzorem moralnym dla ateisty:
To człowiek nowy i postępowy,
Wykształcony, poligamiczny, entuzjastyczny,
Eutanazjalista, aborter aseptyczny
I jego fartuch śnieżnobiały czysty,
Cenzor co postępowo skreśla argumenty,
To Pawlik Morozow informatyk święty,
Jego postawa wybitna, znakomita,
Wzór altruisty,
To dzieło różańca żywego w Winnicy,
Niezniszczalne dzieło na wieki
Nim zmrużyli na zawsze powieki,
Dla całej gawiedzi
To obozy również opieki,
Gdzie praca czyni wolnym
I labladorskie diamenty Sybiru
Okryte puchem białych niedźwiedzi
I całunem błękitnego kiru,
To równy w równości sodomita
Z nabrzmiałym publicznym paradnym nasieniem
I garnące się do niego dzieci.
Ateiści mają nie do odparcia argumenty -
Jest to naukowy śmiech z przemilczeniem,
Szczyt naukowej metodologii.
Trzymają się przy władzy, bo postęp ich wzlata
W prawach ich poglądy,
Są awangardą świata
Przeciwko chrześcijańskiej demagogii."
Gdy odchodziłem pomyślałem
Epikur to nie tylko myśliciel, to także poeta
Wspaniały,
Wielki dar natury dla historii świata,
Jaka myśl wyrazista,
Metodologia jedynie prawdziwa.
Taki przenikliwy i czytelny
Nigdy nie był ateista.
A poezja! a jaka przenośnia, jaki rym tu dzielny
Jak liry auzońskie drgające bez przerwy
Pod prądem przemiennym.
Wracając spod ruczaju i jego skał granitu
Spojrzałem na posąg dostojny Mi- Nerwy
Ta trzęsła się cała z zachwytu.
I odtąd poeci teiści znani czy nieznani
To tylko grafomani.
Agamemnon
20.06.2009
Adasiowi i Tomkowi w dniu ich narodzin poświęcam.
Poezja egzystencjalna odtwarza związek pomiędzy ciałem i duszą
niedziela, 21 czerwca 2009
wtorek, 16 czerwca 2009
Pajączku złocisty
Pajączku złocony
Wstąpiłeś do mnie
Choć nie proszony
Przywitam cię szczerze
Nakarm się skromnie
Konto me świeże
I krew złotym runem
Boś mnie skrepował
Nieszczęścia całunem
Łzy me wyssałeś
Promienne, kamienne
Lecz to nie dla ciebie
Ta milcząca mowa.
Ty dla mnie i dla Boga
Ludziom zaś i sobie
Dasz inne spowszedniałe
Wypłowiałe słowa
Chłodne blade jak popiół
Co się tuła w grobie
Pajączku złoty tuszczyku
Possij jeszcze sobie.
Bandycki napad na konta obywateli Katowic
Jak to robi?
Np.
Prezydent Katowic niejaki Uszok za pośrednictwem niejakiego Piotra Handwekera rozsyła do mieszkańców centrum Katowic upomnienia w których to każe sobie płacić bajońskie sumy w ciągu siedmiu dni za dojazdy samochodem do swoich posesji. Powołują się na uchwałę o parkowaniu. Dojazdy do posesji traktują jako parkowanie.
Jak widzimy przestępczość tussizmu w Polsce nie zna granic.( W Poznaniu Grobelny również bezkarnie włamuje się do kont obywateli i uszczupla ich zawartość.)
Tusk dopuszcza się tutaj kradzieży nędznych uposażeń mieszkańców Katowic pozbawiając ich środków do życia
z wykorzystaniem administracji państwowej.
Za politykę wewnętrzną państwa odpowiada premier. Przestępstwa Uszoka uchodzą bezkarnie . Natomiast społeczeństwo ponosi bezpośrednie konsekwencje bandyckiego działania.
Lex dubia
Dobro i zło
Wypływa z natury czynu
Tak! dobro
Jak diamentowy liść wawrzynu
Lśni w piękności mocy
Najpierwsze miejsce
U samego Boga
A jeśli nie?
Gdy lex wątpliwa
Wdarł się żmii jad
Do świątyni wnętrza
Lex dubia non obligat.
Tak! prawda jak oliwa
Krzywda zawsze krzywa
Prawda zawsze świętsza
Prawdo tyś jest żywa
Niby orzeł pełen trwogi
Słoneczna i czysta
A sąd cię tłumaczy
Zwierciadłem Mefisty
Krzywda zawsze krzywa
Bo krzywdą być potrafi
Czas się zatrzymał i ją utrwalił
W słonecznej naturze Siły
Jasności Majestacie
Jak na fotografii
Na próżnoNie umyjesz rąk
Kanalio pseudo prawem
Prawo wątpliwe
Brak mu zobowiązującej siły!
Terror z rąk siepacza
Zapis niegodziwy
Cały świat zatacza
Wadą moralnej postawy
Kanalio! twe ustawy
(O sabahtani lama!)
Będą prawa łamać!
Co czynisz? -
Tworzę ustawy
O żesz nędzo głucha!
Praw się nie tworzy
Formułuje się prawa.Współczuję ci nędzarzu
Żeś się odarł z Ducha.
Agamemnon
13.06.2009
Pajączku złocony
Wstąpiłeś do mnie
Choć nie proszony
Przywitam cię szczerze
Nakarm się skromnie
Konto me świeże
I krew złotym runem
Boś mnie skrepował
Nieszczęścia całunem
Łzy me wyssałeś
Promienne, kamienne
Lecz to nie dla ciebie
Ta milcząca mowa.
Ty dla mnie i dla Boga
Ludziom zaś i sobie
Dasz inne spowszedniałe
Wypłowiałe słowa
Chłodne blade jak popiół
Co się tuła w grobie
Pajączku złoty tuszczyku
Possij jeszcze sobie.
Ustawa o obowiązku płacenia za tzw. parkowanie na drodze publicznej przez osoby zamieszkałe w strefach parkowania narusza zasadę równości. (Sąsiad tuż poza strefą parkowania już nie musi "płacić".)
Wprowadzenie do prawa zasady nierówności członków danej grupy społecznej jest sprzeczne z art. 2 Konstytucji RP. Niedostrzeżenie faktu takiej nierówności stanowi o istnieniu subkultury prawniczej ustawodawcy, który obraża i deprecjonuje podstawowe kryteria istoty prawa.Bandycki napad na konta obywateli Katowic
Reżim Tuska kontynuuje ograbianie Polaków z ich nędznych kont bankowych.
Jak to robi?
Np.
Prezydent Katowic niejaki Uszok za pośrednictwem niejakiego Piotra Handwekera rozsyła do mieszkańców centrum Katowic upomnienia w których to każe sobie płacić bajońskie sumy w ciągu siedmiu dni za dojazdy samochodem do swoich posesji. Powołują się na uchwałę o parkowaniu. Dojazdy do posesji traktują jako parkowanie.
Jak widzimy przestępczość tussizmu w Polsce nie zna granic.( W Poznaniu Grobelny również bezkarnie włamuje się do kont obywateli i uszczupla ich zawartość.)
Tusk dopuszcza się tutaj kradzieży nędznych uposażeń mieszkańców Katowic pozbawiając ich środków do życia
z wykorzystaniem administracji państwowej.
Za politykę wewnętrzną państwa odpowiada premier. Przestępstwa Uszoka uchodzą bezkarnie . Natomiast społeczeństwo ponosi bezpośrednie konsekwencje bandyckiego działania.
Lex dubia
Dobro i zło
Wypływa z natury czynu
Tak! dobro
Jak diamentowy liść wawrzynu
Lśni w piękności mocy
Najpierwsze miejsce
U samego Boga
A jeśli nie?
Gdy lex wątpliwa
Wdarł się żmii jad
Do świątyni wnętrza
Lex dubia non obligat.
Tak! prawda jak oliwa
Krzywda zawsze krzywa
Prawda zawsze świętsza
Prawdo tyś jest żywa
Niby orzeł pełen trwogi
Słoneczna i czysta
A sąd cię tłumaczy
Zwierciadłem Mefisty
Krzywda zawsze krzywa
Bo krzywdą być potrafi
Czas się zatrzymał i ją utrwalił
W słonecznej naturze Siły
Jasności Majestacie
Jak na fotografii
Na próżnoNie umyjesz rąk
Kanalio pseudo prawem
Prawo wątpliwe
Brak mu zobowiązującej siły!
Terror z rąk siepacza
Zapis niegodziwy
Cały świat zatacza
Wadą moralnej postawy
Kanalio! twe ustawy
(O sabahtani lama!)
Będą prawa łamać!
Co czynisz? -
Tworzę ustawy
O żesz nędzo głucha!
Praw się nie tworzy
Formułuje się prawa.Współczuję ci nędzarzu
Żeś się odarł z Ducha.
Agamemnon
13.06.2009
Dobro
(fraszka)
A gdy wstąpiłem w samo południe
Do Akademosa zielonego gaju
Ach! jak dziś tu ludnie
Więc stanąłem na dróżek rozstaju
A echo kukułkę powtarzało stale
I oto zbliżył się do mnie Alexander z Hales
Czy wolno zapytać
Kogo mam honor i przyjemność witać?
Ukłoniłem się jemu
Alexander
Miło mi panie
A ja Agamemnon
Czy mogę zadać pytanie
Co to jest dobro?
Odpowiem ci Agamemnonie na nie
Dobro wszelkiego bytu wypływa ze zgodności
Z jego naturą gatunkową
A jeśli chodzi o człowieka?
Dobrem gatunkowym człowieka są czyny
Zgodne z prawym rozumem
Jest to dobro moralne.
Przecież to takie proste wręcz trywialne
pomyślałem i odszedłem w zadumie
Agamemnon
12.06.2009
(fraszka)
A gdy wstąpiłem w samo południe
Do Akademosa zielonego gaju
Ach! jak dziś tu ludnie
Więc stanąłem na dróżek rozstaju
A echo kukułkę powtarzało stale
I oto zbliżył się do mnie Alexander z Hales
Czy wolno zapytać
Kogo mam honor i przyjemność witać?
Ukłoniłem się jemu
Alexander
Miło mi panie
A ja Agamemnon
Czy mogę zadać pytanie
Co to jest dobro?
Odpowiem ci Agamemnonie na nie
Dobro wszelkiego bytu wypływa ze zgodności
Z jego naturą gatunkową
A jeśli chodzi o człowieka?
Dobrem gatunkowym człowieka są czyny
Zgodne z prawym rozumem
Jest to dobro moralne.
Przecież to takie proste wręcz trywialne
pomyślałem i odszedłem w zadumie
Agamemnon
12.06.2009
Słowo ojca
(fraszka)
10.06.2009
Melodia serca
Ognie stracone,
Perły dziewczyny,
Dziewczę co kocha,
Wspaniałe słowa
W pamięci są
I złoty księżyc
Patrzy dokoła,
Srebrne obłoki
Rozświeca wciąż.
Nie wyrzekł słowa,
Melodia serca
Płynie gotowa,
Na jednej strunie
Grał Paganini
A sny patrzyły
Na białe róże
Co dookoła
Płakały wciąż.
Agamemnon
13.09.2009 g 21:54
Ośmielony (choć nie był on młody)
Zadałem pytanie?
A on jakby nie słuchał - nadstawił ucha.
Kto to jest ojciec?
Nastała cisza głucha...
- Ojciec, mówisz, ojciec...
Słowo ojca nabiera absolutnego znaczenia
W dziedzinie ducha.
Agamemnon
Melodia serca
Ognie stracone,
Perły dziewczyny,
Dziewczę co kocha,
Wspaniałe słowa
W pamięci są
I złoty księżyc
Patrzy dokoła,
Srebrne obłoki
Rozświeca wciąż.
Nie wyrzekł słowa,
Melodia serca
Płynie gotowa,
Na jednej strunie
Grał Paganini
A sny patrzyły
Na białe róże
Co dookoła
Płakały wciąż.
Agamemnon
13.09.2009 g 21:54
Słowo ojca
(fraszka)
I znowu poszedłem starym zwyczajem
W pogoni dobrej myśli w gaju i nad gajem,
Za myślą iść, za nią biec, i pędzić za nią.
O myśli o poranku! czy też nocnej zorzy!
Bo ona ducha kształci i człowieka tworzy.
Kierkegaard nad stawem właśnie stał w zadumie
I patrzył w jego lustro wody,
Zatopiony gdzieś w rozumie,
Zanurzony w antypody.
(fraszka)
I znowu poszedłem starym zwyczajem
W pogoni dobrej myśli w gaju i nad gajem,
Za myślą iść, za nią biec, i pędzić za nią.
O myśli o poranku! czy też nocnej zorzy!
Bo ona ducha kształci i człowieka tworzy.
Kierkegaard nad stawem właśnie stał w zadumie
I patrzył w jego lustro wody,
Zatopiony gdzieś w rozumie,
Zanurzony w antypody.
Ośmielony (choć nie był on młody)
Zadałem pytanie?
A on jakby nie słuchał - nadstawił ucha.
Kto to jest ojciec?
Nastała cisza głucha...
- Ojciec, mówisz, ojciec...
Słowo ojca nabiera absolutnego znaczenia
W dziedzinie ducha.
Agamemnon
Etyka
(fraszka)
Gdy udałem się znowu do zielonego gaju
Na końcu ruczaju wśród skał błękitna rzeka,
A Kierkegaard przechadzał się pod skał murem
I zadałem pytanie.Czym jest etyka?
I odparł:
Etyka ma tą samą naturę co zbawienie wieczne człowieka,
Jest to rzecz, która obowiązuje w każdej chwili.
I tak zbliżaliśmy się powoli do wielkiej przy stawie agawy.
Mistrzu jeśli pan łaskawy, czym zatem jest prawo?
Prawo jest dziełem rozumu, ale nie każdy rozum jest prawy
Odparł.
A ja odszedłem powoli w zadumie
Agamemnon
11.06.2009
(fraszka)
Gdy udałem się znowu do zielonego gaju
Na końcu ruczaju wśród skał błękitna rzeka,
A Kierkegaard przechadzał się pod skał murem
I zadałem pytanie.Czym jest etyka?
I odparł:
Etyka ma tą samą naturę co zbawienie wieczne człowieka,
Jest to rzecz, która obowiązuje w każdej chwili.
I tak zbliżaliśmy się powoli do wielkiej przy stawie agawy.
Mistrzu jeśli pan łaskawy, czym zatem jest prawo?
Prawo jest dziełem rozumu, ale nie każdy rozum jest prawy
Odparł.
A ja odszedłem powoli w zadumie
Agamemnon
11.06.2009
Człowiek i Kierkegaard
(fraszka)
Wśród mchów i krzewów, potoków rozlicznych plusk perły
Promienie słońca smugami się wciska
Z harfą słowika w palcach Minerwy
Przechodzi przez wąwóz i skalne urwiska
Wszystko to piękno porośnięte gajem
I tak jak zawsze tradycji zwyczajem
Gdy spotkałem Kierkegaarda zadałem pytanieKim jest człowiek panie?Widziałem jego oczy orła pełne gwieździstego lotuI odrzekł:Jednostka jako jednostka stoi w absolutnym
Stosunku do Absolutu.
Agamemnon
11.06.2009
(fraszka)
Wśród mchów i krzewów, potoków rozlicznych plusk perły
Promienie słońca smugami się wciska
Z harfą słowika w palcach Minerwy
Przechodzi przez wąwóz i skalne urwiska
Wszystko to piękno porośnięte gajem
I tak jak zawsze tradycji zwyczajem
Gdy spotkałem Kierkegaarda zadałem pytanieKim jest człowiek panie?Widziałem jego oczy orła pełne gwieździstego lotuI odrzekł:Jednostka jako jednostka stoi w absolutnym
Stosunku do Absolutu.
Agamemnon
11.06.2009
-->
Etyka i Kierkegaard
(fraszka)
Przechadzałem się ongiś po cedrowym gaju
tak jak to było w mędrców zwyczaju
a myśli moje i mój duch
nie wiedzieć czemu się pęta
(a może nie w cedrowym - dobrze nie pamiętam)
I napotkałem Kierkegaarda
uśmiechnąłem się! - wiedziałem!
że jest to sztuka twarda
a na jego twarzy widzę, że powaga znika.
Czy można mistrzowi zadać pytanie?
Czym jest etyka?
Spojrzał jak gdyby zadających tego typu pytań
nie było wielu
i odparł:
Etyka nie mieści się w granicach tego
kto kogoś innego
dla własnych celów
poświęca.
Nie pytałem już więcej
i tak jak przedtem stałem odszedłem powoli,
Zasłuchany w jego słowo w obszarach oddali.
Agamemnon
10.06.2009
-->
Tabloidalność
(fraszka)
I znowu jak zwykle znalazłem się w gaju
A Jowisz rzadko tu piorunem karze
Bo tu królują mądrości ołtarze
Pośród cyprysów, srebrnego ruczaju,
Słowik wesołym witał świergotaniem.
Napotkałem ducha Arystotelesa.
Panie nie widziałeś Kierkegaarda
Pośród cyprysów alei szeregu?
Dziś go nie będzie – jest na zabiegu.
Przepraszam, coś poważnego?
Nic takiego, nic takiego, to tylko starość
mój drogi kolego.
(O kolegą mnie nazwał w dobrym głosu tonie
po powrocie do domu pochwalę się żonie.)
Pytaj!
Czy nasze p[okolenie MUSI oszukiwać samo siebie,
Czy nie wykształciło się dostatecznie w wirtuozerii tej sztuki?
Odparł:
Powtarzaj to za mną, niech wiedzą to inni,
Nie powinni.
Agamemnon
10.06.2009
Kwiat paproci
(fraszka)
Dziś gaj był purpurowy
Przechodziło właśnie liberalne lewactwo, sępy
Kruki, wrony i inne robactwo
Zdeptano kwiat paproci
Wskrzesiłem go
Serdecznym i ciepłym oddechem
On odrzekł ze złotym uśmiechem
Tryumfu monet nie znam
Lecz pieśni starożytne
Wejdą w wasze wieszcze
I potoki złote się zleją
W jedno jezioro błękitne
I świat starożytny
Świat kwiatów
Poda rękę wstecznemu
Waszemu światu
Dam lody czystej wody
Rozkołyszę niebo szeroko
I diamentowe deszcze
Z potęgą prawdziwą
Od błękitnych gwiazd
Posypią się jeszcze
W studnię głęboko
Byście czerpać mogli
Błękitną wodę żywą
Wyborny napój cienisty
Po powrocie do domu
Rzekłem: moi złoci
Odkryłem zdeptany kwiat paproci.
Agamemnon
14.06.2009
(fraszka)
Dziś gaj był purpurowy
Przechodziło właśnie liberalne lewactwo, sępy
Kruki, wrony i inne robactwo
Zdeptano kwiat paproci
Wskrzesiłem go
Serdecznym i ciepłym oddechem
On odrzekł ze złotym uśmiechem
Tryumfu monet nie znam
Lecz pieśni starożytne
Wejdą w wasze wieszcze
I potoki złote się zleją
W jedno jezioro błękitne
I świat starożytny
Świat kwiatów
Poda rękę wstecznemu
Waszemu światu
Dam lody czystej wody
Rozkołyszę niebo szeroko
I diamentowe deszcze
Z potęgą prawdziwą
Od błękitnych gwiazd
Posypią się jeszcze
W studnię głęboko
Byście czerpać mogli
Błękitną wodę żywą
Wyborny napój cienisty
Po powrocie do domu
Rzekłem: moi złoci
Odkryłem zdeptany kwiat paproci.
Agamemnon
14.06.2009
poniedziałek, 15 czerwca 2009
niedziela, 7 czerwca 2009
Pogrzeb św. Jana Pawła II
Piorun strzelił w księgę Złego
Łabędziowy głos dosięga
Złotonibe niebios góry
Tu na ziemi wszystkie kresy
Co nam kwitną w złotych ziołach
Gdzie się pisze Złotą Księgę
Złotym piórem od anioła
Siłą Chleba od Kościoła
I przymierza tęczy wstęgą
I tę Księgę bez pieczęci
Wiatr przewracał wszystkie strony
I królewski śpiew łabędzi
Wszczepił w duszę mą znużoną
Niebios święte medaliony
Co na ziemię blask rzuciły
Za Jezusem szły miliony
Bez żadnego cienia braku
Złotym czasem heroldowym
I w żelaznej berła siły
I w potędze krzyża znaku.
Agamemnon
28.05.2009
O! żar słowa i treści rozsądek
I niech sumienia berło
W muzykalny łączy się porządek
Słońcem każdym jak perłą!
Norwid
Wiosna w górach
-->
--&Agamemnon
13.09 2009 g 8:19
-->
-->
I niech sumienia berło
W muzykalny łączy się porządek
Słońcem każdym jak perłą!
Norwid
Wiosna w górach
-->
Śnieżone góry białe, wielkie jak na tronie,
Odbiją w światło życia - w wielki trakt odległy,
Tam w dole łąk kobierce, - suną się rozległe
I stary owczy szałas stał na Starym Gronie.
O wielkie trudy ciągłe i troski po zimie,
Nie próżno jako anioł podawałem ramię,
Tu w nadchodzącej czułem - sasanków krainie
W coraz jaśniejsze i na przedwiosenne znamię
Patrzę... – ten tu świat nowy, cudowny i świeży,
Który się zorzył w duchu - otwarty - szeroki
Żywy ducha istotą, - a który się wmierzył
W elementarne ubrane obłoki.
I widziałem orła, - na niebie wysoko,
Niósł gałązkę zieloną, jak gdyby anioła
Wiosenny oddech przyniósł,...
Słoneczny dzień wiosenny z promieniem głęboko
Z słonecznego c z o ł a.
A potem białe lilie, białe jak gołębie,
Bo jak w czystości bóstwa z prawdziwą pokorą
Bo z słońca promień złoty, promień w usta biorą
A z sercem od gołębi w kryształowe głębie.
Zakwitły białe kwiaty, utkane z młodych lat,
Przechodzi chwały promień, słońcem swym wspaniały,
Utkany z snów przedziwnych, obłok niesie biały
I w śnieżnobiałą radość zakwita c a ł y ś w i a t.
Nad słońca wylatuje, choć żyje ponad słońcem,
W oddali Eden widać, promienie szczytów sznur,
Przez wszystkie serc uderzeń, jest ich tu tysiące,
Przywitał pieśnią piękno i sens przywołał z gór.
--&Agamemnon
-->
Poeta w słowie złotym - on jest pieśnią stworzeń
Bo żywą wodę pije z boskiego ruczaju
I przestworza błękitne tu świętsze się stają
Gdy subtelność natury w jego strofy włożę.
Z zatopionym pierścieniem ze złota w potoku
Z czarodziejskim białym dymem błękitnych kominów
Niesie wodospad wołanie łabędzi z obłoków
Ze snów śnieżnobiałych i białych jaśminów.
Oto słońce w ogród weszło, uchyliło nieba,
Niedotykalna mgiełka, jak kwiaty pachnące,
Po deszczu trzepiącym, po deszczu jak trzeba,
Powoli ogród cały objęła swym słońcem.
Z głębi gałązek śliwy w stronę słonecznika,
Zdawało mi się nie być końca pienia,
Słyszałem koncert złoty małego słowika
Najwspanialszych radości pięknego stworzenia.
Jak gdyby promyk słońca o kwiaty pachnące,
Jak poeta swe słowo chce składać nam w dani
Na lutni... - złote promienie ciągle nam trąca
Może w ręki swej geście na strunach z otchłani.
I coraz cieplejsze, gorętsze staje się słońce
I coraz bardziej rosną natury nadzieje
I tak promyk wschodzący z kwiatami się śmieje
I promyk potrąca swe kwiaty pachnące.
Poeta złote słowo ujmuje w swe dłonie
I płynie złotą struną - z ust złotych wymowa,
Bo tu wszystko co żyje w natchniętej koronie
Wychodzi jakby jutrznia - guślarzy królowa.
Orzeźwienie wiąż płynie wśród kwiatów od nowa
Muzykalną osnową złotego promyka,
Piękne życie Bóg życia jak co dzień zachował
W róż zapachu i dźwięku świergotu słowika.
Poeta złote słowa ujmuje w swe dłonie,
Złotą struną potrąca, z ust złotych zaplotem,
Tu letejski czar daru w natchniętej koronie
Wplata piękno słoneczne w kędziory ich złote.
Bo żywą wodę pije z boskiego ruczaju
I przestworza błękitne tu świętsze się stają
Gdy subtelność natury w jego strofy włożę.
Z zatopionym pierścieniem ze złota w potoku
Z czarodziejskim białym dymem błękitnych kominów
Niesie wodospad wołanie łabędzi z obłoków
Ze snów śnieżnobiałych i białych jaśminów.
Oto słońce w ogród weszło, uchyliło nieba,
Niedotykalna mgiełka, jak kwiaty pachnące,
Po deszczu trzepiącym, po deszczu jak trzeba,
Powoli ogród cały objęła swym słońcem.
Z głębi gałązek śliwy w stronę słonecznika,
Zdawało mi się nie być końca pienia,
Słyszałem koncert złoty małego słowika
Najwspanialszych radości pięknego stworzenia.
Jak gdyby promyk słońca o kwiaty pachnące,
Jak poeta swe słowo chce składać nam w dani
Na lutni... - złote promienie ciągle nam trąca
Może w ręki swej geście na strunach z otchłani.
I coraz cieplejsze, gorętsze staje się słońce
I coraz bardziej rosną natury nadzieje
I tak promyk wschodzący z kwiatami się śmieje
I promyk potrąca swe kwiaty pachnące.
Poeta złote słowo ujmuje w swe dłonie
I płynie złotą struną - z ust złotych wymowa,
Bo tu wszystko co żyje w natchniętej koronie
Wychodzi jakby jutrznia - guślarzy królowa.
Orzeźwienie wiąż płynie wśród kwiatów od nowa
Muzykalną osnową złotego promyka,
Piękne życie Bóg życia jak co dzień zachował
W róż zapachu i dźwięku świergotu słowika.
Poeta złote słowa ujmuje w swe dłonie,
Złotą struną potrąca, z ust złotych zaplotem,
Tu letejski czar daru w natchniętej koronie
Wplata piękno słoneczne w kędziory ich złote.
Agamemnon
01.06.2009
-->
A Zosia wiedziała
(fraszka)
I cóż jest warte to życie
Syknął( przed sześćdziesiątką) Tadeusz Zosi
Życie jest warte tyle co wnosi
Z uśmiechem odrzekła choć wściekła.
Po czym uśmiechnęła się Zosia w ogrodzie
Do Tadzia męża swego
By jeden promień z drugiego w snop światła się zrodził
I chociaż sześćdziesiąty rok życia dochodził
Bez mała
Odrzekł Zosi
Życie jest tyle warte co sobą wnosi
A ona od zawsze o tym wiedziała
Agamemnon
04.06.2009
(fraszka)
I cóż jest warte to życie
Syknął( przed sześćdziesiątką) Tadeusz Zosi
Życie jest warte tyle co wnosi
Z uśmiechem odrzekła choć wściekła.
Po czym uśmiechnęła się Zosia w ogrodzie
Do Tadzia męża swego
By jeden promień z drugiego w snop światła się zrodził
I chociaż sześćdziesiąty rok życia dochodził
Bez mała
Odrzekł Zosi
Życie jest tyle warte co sobą wnosi
A ona od zawsze o tym wiedziała
Agamemnon
04.06.2009
-->
Stałam u bram nieba i piekła
dr Gloria Polo
Trafiona przez piorun
Tam na krzyżu Bóg-Człowiek rozerwał kajdany
On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił
Jakby go los wyrzutkiem dla siebie uczynił
Był przez zbrodnie człowieka, jak zbrodniarz ścigany
Patrząc z góry ze świętym uśmiechem proroka
Rzekł do mnie, że do stóp jego przyjdzie świat cały
A czas się skraca, jego nadchodzi e p o k a
Ja zaś niechcąco wzrokiem, ku niebu spojrzałem
W gwiazdach złotych tajemnych dostrzegłem granice
Gwiazdy były wyraźne - były oczywiste
Bo mówiłeś też do mnie, że przyjdziesz o Chryste
Że rozerwiesz na wieki wielkie tajemnice
Gwiazda nocą koniecznym zegarem wysłana
Coraz większym się crucis rozwijała złotem
I szła i przed człowieczym stanęła namiotem
Jak gdyby kometa jakaś śmierci niespodziana
Bezmierny moment chwili poznania istnienia
Przyniósł wieniec śmierci przepalonych czasów
Gdzie światów całych obszarów wymiernych atlasów
Otwiera strasznym sądem księgę rozliczenia
A kto nie chciał zaczerpnąć z zbawienia zasługi
Gdy bardzo byłem głodny, a kto przyszedł do mnie?
Gdy kielich, krew i ogień i fala koło mnie
One obciążą twe konto rachunkiem za długi
Twe czyny cię dopadną, w nich jest wielka trwoga
Gdy w tobie fałsz się fałszem na fałszu odciska
Odbitym echem, gwałcą rzeczywistość Boga
W miejsce czasów harmonii budujesz zwaliska
I Sąd orzeknie w majestacie Jestestwa
Że osoba nie anielska, znikczemniała, czarna
Nieskończenie obłudna i że jest poczwarna
I, że nie ma już w tobie niebiosów królestwa
Wielcy Mistrzowie twoi hymn tryumfu nucą
Wlewają do swej czary mieszaninę wina
Zamiast przytulić cię słowem i ogrzać jak syna
Swą klątwę na twoje ramiona zarzucą
I zamiast tobie w zamian dać błogosławieństwo
Gdy w głębi serca purpurą okrutną
Oni rdzawych ci laurów swych dadzą przekleństwo
A tyś utracił co ludzkie, że aż Bogu smutno.
Agamemnon
30.05.2009
Krzyż Chrystusa
Co sądem przeraża Ten czasu dotrzyma
Krzyż Olbrzyma Co w słowach poraża
Dla takich jak wy miejsca nie ma.
Agamemnon
24.08.2009 g 22:24
-->
Spotkanie z szatanem
Bez żadnej glorii, łaski i ave
Kłamstwem przedziwnym uderzał łańcuchem
Posiadł moc wielką ruszania światem
I bramą piekła otwartą złym duchom
Oko jak zorza abortu szkarłatem
Uderzał w lud Boga i Boga sprawę
Upiór się czarny pokazał w naturze
Skąd się tu zjawił, no i dlaczego?
I kto rozświetlił okropne zwierciadło
Rozbłyski, pomruki, pioruny i burze
Kościaną posturą
I stanął jak wielkie słońce podziemne
Strasznej natury tępe i ciemne
Jak ŁACHMAN jakiś splamiony purpurą.
Agamemnon
Bez liry udziału
(fraszka)
Sędziwego na uczcie
Zapytałem niegdyś Greka.
Czym jest mądrość panie?
A on z rozmysłem na nowo powtórzył pytanie
Po czym odrzekł: tym ile w człowieku człowieka.
A to co pozostało? dalej pytałem.
Jest to marność głucha
Na głuchym ugorze
Nikogo nie ożywi, nikogo nie poruszy.
Czym zatem jest wiedza?
Wiedza jest pokarmem duszy.
Lecz dać duchowi ducha
Pierwsze z drugim może.
Agamemnon
(fraszka)
Sędziwego na uczcie
Zapytałem niegdyś Greka.
Czym jest mądrość panie?
A on z rozmysłem na nowo powtórzył pytanie
Po czym odrzekł: tym ile w człowieku człowieka.
A to co pozostało? dalej pytałem.
Jest to marność głucha
Na głuchym ugorze
Nikogo nie ożywi, nikogo nie poruszy.
Czym zatem jest wiedza?
Wiedza jest pokarmem duszy.
Lecz dać duchowi ducha
Pierwsze z drugim może.
Agamemnon
Odpowiedź Arystotelesa
(fraszka)
Przechadzałem się ongiś w oliwkowym gaju
A wszystko z mchami srebrnymi się miesza
Opodal Parnas i świątyni zwaliska I napotkałem przechadzającego się ducha Arystotelesa I zadałem pytanie.
Czym jest grzech panie?
-->
(fraszka)
A wszystko z mchami srebrnymi się miesza
Opodal Parnas i świątyni zwaliska I napotkałem przechadzającego się ducha Arystotelesa I zadałem pytanie.
Czym jest grzech panie?
A on spojrzał w kierunku słońca
I oczy zmrużył jak gdyby jego myśl gorąca
Na sądzie myśli i mądrości słowa swe ważył.
I odpowiedział w słowikach i w sercach promienia
Jak gdyby z boskiego powstawał istnienia
Bo nie chciał by była to odpowiedź z tłumu
I dodał:
Grzech jest czynem poniżającym, niegodziwym
Jest odstępstwem od zasad rozum.
I oczy zmrużył jak gdyby jego myśl gorąca
Na sądzie myśli i mądrości słowa swe ważył.
I odpowiedział w słowikach i w sercach promienia
Jak gdyby z boskiego powstawał istnienia
Bo nie chciał by była to odpowiedź z tłumu
I dodał:
Grzech jest czynem poniżającym, niegodziwym
Jest odstępstwem od zasad rozum.
Agamemnon
-->
Subskrybuj:
Posty (Atom)