poniedziałek, 25 maja 2009


-->

Demontaż potęgi polskiego
przemysłu okrętowego


Pasożytne pną się chwasty,
Więc żegnajcie lube ściany,
Chrystus Pan ukrzyżowany
Wiedzie mnie gdzieś od Trójmiasta,
Błogosławi mnie na drogę.


To jest wyrok nieomylny,
On z germańskiej powstał łaski.
Tęczowymi lśniące blaski
Żegnam was o me pochylnie,
Które jeszcze żegnać mogę.


Gdańsk i morze dwa pojęcia,
Które ranny brzask umila,
Były dla mnie od dziecięcia
Jak dwa skrzydła dla motyla,
O! przejasne, pełne słońca!


Ryby złote brałem z morza,
Jak kłos słońca, promień złoty
Rozpościelił się z przestworza
Razem z pieśnią Wajdeloty,
Jak błękitu strop bez końca!


Pracowałem nieugięty
Jak mój syn i wnuk na wieki,
Lecz łzy w oczach jak diamenty
Zakrwawiły mi powieki.
Jak u Niobe wzrok mój Boże!


Brak mi wzroku, brak mi mowy,
Jam strącony w przepaść nocy
Bo zaciążył chleb sierocy
Przełzawiony, piołunowy
Przez ojczyste me przestworze.


Żegnam ryby, stocznie, statki,
W mej pamięci są obrazki
Tak jak dom rodzonej matki
W pełnym życiu lśniące blaski
I tak święte jak szkaplerze.


W Gdańsk rodzimy jak i w morze
Tak jak w Polskę w Boga wierzę,
Że nadejdzie taka chwila,
Że znów ujrzę krąg przestworza
Bez żadnego Dojczofila.
I znów będzie polskie morze.

Agamemnon

--> Likwidator

Przyszedł do mnie Tusek Wolski
Ten co radził się wyroczni
W sprawie likwidacji Polski.
Po co wam pracować w stoczni
Tak zjadliwie syknął z bliska.


Biła z twarzy Tuska buta
I zawiści pnące ziele
I jak chłop ze słomą w butach
Nawyrządzał krzywd już wiele
Z krwawym wzrokiem bazyliszka.


Za to mamy widowiska,
Za to mamy fajerwerki;
Niesiobiesio praży koty i hubnerki
Są igrzyska, wciąż igrzyska!
Wciąż igrzyska.


W tym to jeszcze pokoleniu
Gdy nastąpi czasów inność
Wspomnij tusków co w więzieniu
Będą siedzieć za niewinność.
W tym to jeszcze pokoleniu.

Agamemnon

niedziela, 17 maja 2009

XII Forum Polonii w Toruniu
Niezmienny wiatr północy dmie śmiercią namiętną
I ciągle dyszą i dymią Arhabala stosy
Zębami szum złowieszczy wężom czesze włosy
To gdzieś od wewnątrz serca, dudni serca tętno

O! i będzie to serce Polaków milionów!
Bo wstąpi do świątyni w której pełno Boga
Dębów samotnych rzesza rozmodlona droga
Popłynie hymnem światła serafickich tronów

Niebawem przyjdzie! i z piersi wyrwie się lotnie
Niestrudzone, potężne serce się roznieci
Oto w dzwonie Zygmunta zagrzmi tysiąckrotnie
I popłynie historią po brzegi stuleci

By duszy nam obłudna nie zmąciła zmową
Parszywa śniedź z pod gontów, co ogłupia rzeszę
Pięknej prawdy snop złoty, na wieki wykrzeszem
Co nikczemne zadławim, swą dłonią stalową.

Otwarłeś swe na roścież rodzinne podwoje
Znów coś poruszył ziemię, grodzie Kopernika
Bo od lat tu już wielu, naród się spotyka
A ja zaś mu wyśpiewam złote pieśni moje.


Agamemnon