w naszym pięknym kraju
Tuż przed błękitnym świtem, lazurowym końcem,
Nadzieję powitamy, wskroś podniesiem czoła,
Tu wszystko co gdzie żyje - co zakwita słońcem
Gdy pierwszy promyk złoty do życia zawoła.
I tak jak niegdyś jeszcze, tak jak mały książę,
Swój cień lustrzany zniszczę w głębiach oceanid,
Obejmę sercem całym, schodzący gwiazd aksamit,
I długim sznurem pereł warkocz gwiazd podwiążę,
Bym mógł rozwinąć skrzydła nad złote błękity,
Coś w tej naturze tutaj, niby serce biło,
O! nieprzezwyciężona miłości wielka siło!
Tak jak syn Hyperiona z córką Amfitryty,
Co gdy już ulecieli jak para łabędzi,
I cień po jaspisowych się prześliznął skałach,
Niebacznie w złotych słońcach wystrzelonych strzałach
W nieskończone przestworza - nikt ich nie dopędzi.
Pomału wschodzi jutrznia, jak od tysiącleci
Wśród słowików, skowronków i w pluskach ruczaju
I złotym swym uśmiechem w uśmiech wchodzi kraju
Bo anielskie wnosi ciepło i jak diament świeci.
Agamemnon
Tuż przed błękitnym świtem, lazurowym końcem,
Nadzieję powitamy, wskroś podniesiem czoła,
Tu wszystko co gdzie żyje - co zakwita słońcem
Gdy pierwszy promyk złoty do życia zawoła.
I tak jak niegdyś jeszcze, tak jak mały książę,
Swój cień lustrzany zniszczę w głębiach oceanid,
Obejmę sercem całym, schodzący gwiazd aksamit,
I długim sznurem pereł warkocz gwiazd podwiążę,
Bym mógł rozwinąć skrzydła nad złote błękity,
Coś w tej naturze tutaj, niby serce biło,
O! nieprzezwyciężona miłości wielka siło!
Tak jak syn Hyperiona z córką Amfitryty,
Co gdy już ulecieli jak para łabędzi,
I cień po jaspisowych się prześliznął skałach,
Niebacznie w złotych słońcach wystrzelonych strzałach
W nieskończone przestworza - nikt ich nie dopędzi.
Pomału wschodzi jutrznia, jak od tysiącleci
Wśród słowików, skowronków i w pluskach ruczaju
I złotym swym uśmiechem w uśmiech wchodzi kraju
Bo anielskie wnosi ciepło i jak diament świeci.
Agamemnon