Labrador stworzenia
Świat przemienienia,jak duch globowy
Co wschodzi z słońca,jak z strumienia wody
I ryba złota co z rąk uciekła,jak ptak o śpiewie
I poszum drzewa przy szarych skałach
Na wylewisku pod skalnym urwiskiem
W spokojnych łąkach przestrzeniach.
Posiew kaczeńców, jak łąk odmieńców
W śmiałych marzeniach,pomiędzy pasmami
Wiecznymi przemian.
A ja zaś spałem i żyłem i oddychałem
I byłem częścią i duchem stworzenia
Agamemnon
15.12.2009 21:07
Poezja egzystencjalna odtwarza związek pomiędzy ciałem i duszą
wtorek, 15 grudnia 2009
Dwa lata rządów Tuska. Moja ocena.
Jest to otwarte niszczenie materialnych i moralnych wartości kraju i jego instytucji.
W rocznicę panowania Tuszczenki
"Kto kraj śmiał zubożyć o siłę bez czynu,
Wprowadzić myśl zmąconą, niejasną!
Kto śmiał nam czyn zadławić jedyny
I wtłoczyć niemoc krajowi na własność"
I nędzarzem ducha ojczyźnie być każe !
Gdzie jest ta pieśń co duszę ma i ciało
I wielkich czynów ludzkich jest muzyką!
Co bóstwa ją strzegą i strzegą ołtarze,
Co z białym orłem w polski zachód słońca wzleci,
I aortą życia pulsuje przez wieki, stulecia
Jest to otwarte niszczenie materialnych i moralnych wartości kraju i jego instytucji.
W rocznicę panowania Tuszczenki
"Kto kraj śmiał zubożyć o siłę bez czynu,
Wprowadzić myśl zmąconą, niejasną!
Kto śmiał nam czyn zadławić jedyny
I wtłoczyć niemoc krajowi na własność"
I nędzarzem ducha ojczyźnie być każe !
Gdzie jest ta pieśń co duszę ma i ciało
I wielkich czynów ludzkich jest muzyką!
Co bóstwa ją strzegą i strzegą ołtarze,
Co z białym orłem w polski zachód słońca wzleci,
I aortą życia pulsuje przez wieki, stulecia
poniedziałek, 14 grudnia 2009
niedziela, 13 grudnia 2009
Zająca zapytałem
(fraszka)
Idąc raz polną drogą
Nie mając unijnych mędrców pod ręką
Co tylko mądrą odpowiedź dać mogą
Zapytałem zająca spod miedzy
Co to jest wiara?
A on jak mędrzec odparł:
To przedłużenie wiedzy.
Odparłem: wolne żarty
A on odpowiedział:
Człowiek który w nic nie wierzy
Jest nic nie warty.
Ja zaufałem mędrcom wspaniałym
List taki oto od nich otrzymałem:
Co, co, co , co , co, co, co , co
Qui, quae, quo, qui, quae, quo.
Zrozumiałem.
Agamemnon
13.12.2009 22:54
(fraszka)
Idąc raz polną drogą
Nie mając unijnych mędrców pod ręką
Co tylko mądrą odpowiedź dać mogą
Zapytałem zająca spod miedzy
Co to jest wiara?
A on jak mędrzec odparł:
To przedłużenie wiedzy.
Odparłem: wolne żarty
A on odpowiedział:
Człowiek który w nic nie wierzy
Jest nic nie warty.
Ja zaufałem mędrcom wspaniałym
List taki oto od nich otrzymałem:
Co, co, co , co , co, co, co , co
Qui, quae, quo, qui, quae, quo.
Zrozumiałem.
Agamemnon
13.12.2009 22:54
-->
Europa nowoczesna
( fraszka)
Z pewnego światłego miasta, jak z purpurowej bazy
Żurawim leciałem „Lotem” pewnego razu
I Arystotelesa
Jak zwykle czytałem – gdy od bufetu strony
Podeszła z napojem stewardesa
"Człowiek to byt, pierwiastkiem boskim obdarzony”
Ożesz mój ludu!
Niemal zemdlałem
Doświadczając cudu!
A już sądziłem, że „Lot” jest nowoczesny i postępowy -
Zastygło mi w gardle jak po rybiej ości.
Nagle budzik zadzwonił -
To tylko sen...
Rozpoczął się nowy dzień
Światłej europejskiej równości.
Agamemnon
13.12.2009 18:14
środa, 2 grudnia 2009
-->
Balsam żywy
Przed tobą, życie i śmierć, co ci się spodoba będzie ci dane.
Ekl.
Podałem kromkę swoją własną chleba,
Głodującemu, gdy mu grudą droga,
Bóg dać tu nie mógł, choć była potrzeba, -
Gdyż ręka moja jest ramieniem Boga.
Teraz tu woli światła pełnej trzeba,
By gwiazdy skrzyły jak pozłota mnoga
Bóg złożył wolę w człowieczym kefasie,-
Swój balsam żywy w niebieskim atłasie.
Tu doskonałość jednostek etyczna
I społeczeństwa jako jego sumy -
Kultura słońca - ujrzałem - prześliczna
I gwiazd rzeszoto niebiosów zwiastuny
W przełęczy wiszą, jak linia graniczna
Pod która biją, już tylko pioruny.
Gdy szukasz ojca... - tu!... Andy – Kordoba...
Weźmiesz... - co woli się twojej spodoba.
Agamemnon
02.12.2009 16:38
sobota, 28 listopada 2009
Źródełko Serca
joanna, sob., 28/11/2009 - 10:39
sobota, 21 listopada 2009
Tabor się zbliżał
Ujrzałem lice dotknięte
okiem spokojnej jesieni -
jak dwa złote kłosy
wśród dwóch diamentów spłowiałych
spokojnych i pewnych -
dla których żywot widzialny
stworzyła natura
wokół spisanego życia już pióra -
wśród radości śpiewnych
choć w trudach igielnych.
Kwiatami z drogich błyszczących kamieni
mgła już powoli pokrywała ziemian
i gwiazdy iskrzą w kosmicznej przestrzeni
I Tabor się zbliżał jak góra przemian
od strony pieśni jak wiatr służebnych
Agamemnon21.11.2009 2:31
Chłopczykowi zamordowanemu poświęcam
(W rocznicę powstania warszawskiego)W czasie powstania na warszawskiej Woli
Choć opisać tego nie jestem wprost godzien,
Niemiec sprawca nieludzkich nieszczęść, stwórca ludzkiej niedoli,
Pławiąc się w swym prawie -
Dopuścił się niemiecki zbrodzień
Rzeki krwi, rzezi Polaków - historia zapisała karty krwawe -
W krótkich słowach, krótki epizod opowiem.
Miałem wtedy osiem zaledwie lat
Mówi dorosły już świadek;
Wyszliśmy piątego sierpnia z piwnicy/1
I przez podwórko w stronę ulicy
Pędził nas niemiecki kat.
Przy bramie widziałem trupy mężczyzn stosy
Jak upiór widziadeł skrzydła, rozmnożonych trupów malowidła -
Sięgających niebiosa.
A gdy ustawiono pod ścianą nas
Przede mną stanął młodszy chłopak - mały i bosy
I w swoich małych rączkach trzymał chleb.
A ręce miał tak małe, że do niego sięgały niebiosa.
A chłopak ten mały, ręce miał małe które chleb
I niebo w małych rączkach trzymały
I z kolei do niego wyciągały swoje ręce niebiosa
Potokiem świetlistego jasności mnóstwa
Człowieczeństwa Boga i niebieskiego bóstwa.
Niemcy nam - przechadzali się tu i tam -
Dusza moja płacze w sercu swoim łkam.
Aż naraz do chłopczyka podszedł Niemiec
I wzrokiem go zmierzył i uderzył
Aż z rączek wypadł chleb.
Chłopak schylił się po niego
Niemiec go zastrzelił
autor: Agamemnon
1/Opisane zdarzenie miało miejsce najprawdopodobniej 05.08.1944
wtorek, 17 listopada 2009
czwartek, 5 listopada 2009
Ziemio jakie jest twe imię?( odpowiedź dla cywilizacji śmierci)
Ziemio pod prawami
Ziemio pod gwiazdami
Bez Chrystusa błądzisz.
Wielka Ziemio, wielka rozogniona
W przestrzeni rozłogiem
Chodzisz cała w trądzie
Rządzisz ustawami
Krwawymi po orbicie
Bez Chrystusa błądzisz
Nie oddychasz Bogiem
I ` b e z `B o g a` k o n a s z.
Ziemio rozogniona
Jakie jest twe imię?
Ziemio ty olbrzymie
Otchłaniami podkrążona
Oczodołem w srebrnym mieszku
Co o tobie ja tu słyszę?
Chodzisz po orbicie
W` k r w i` w y p r a w n e j `p y s z e.
*
Przemknął boży ogień
A tak wiotki jako błyskawica
Nie dał się nawet ująć w żadne słowo
Nie dał się nawet w myśli mej zapisać
Tu próba siły staje się ogniowa
I całej myśli staje się wybuchem
By boski ogień płonął
Żywe wstało Słowo
Girlandą ludów otoczony duchem
Agamemnon
03.11.2009 19:08
wtorek, 13 października 2009
-->
Św. Maksymilian Kolbe
Cóż miał uczynić w tej strasznej godzinie,
Godziny jakieś po otchłaniach biły -
Ogromne, długie, smętne, nieprzebyte,
Godziny jakieś po otchłaniach biły -
Ogromne, długie, smętne, nieprzebyte,
Gdy siebie ujrzał poczętego w Słowie,
Gdy krew Pańska w jego żyłach płynie
I o słonecznej pamiętał budowie.
Wyrzucił ogień na kształt światła stanu,
Przeciwny światłu w odstępcy osobie
Wolą obracał w słonecznej budowie
Z wybuchu kształtów pędzących z wulkanu.
Gdy krew Pańska w jego żyłach płynie
I o słonecznej pamiętał budowie.
Wyrzucił ogień na kształt światła stanu,
Przeciwny światłu w odstępcy osobie
Wolą obracał w słonecznej budowie
Z wybuchu kształtów pędzących z wulkanu.
Odblask jutrzenki - świt wschodził różany
W ręku miecz pełny, stalowy i złoty płonący płomieniem
Szedł nieśmiertelny i w słońce ubrany
Ze złotym na głowie słonecznym pierścieniem.
W ręku miecz pełny, stalowy i złoty płonący płomieniem
Szedł nieśmiertelny i w słońce ubrany
Ze złotym na głowie słonecznym pierścieniem.
13.10.2009 10:35
wariant drugi
Maksymilian Kolbe
Cóż miał uczynić w tej strasznej godzinie, –
Tu Bóg potęgą przez niego odpowie... –
Oto nadpełzły – już wątłe Erynie –
I siebie ujrzał poczętego w Słowie,
Gdy krew Pańska w jego żyłach płynie
Powyżej ducha. -
W słonecznej budowie,
Gdy promień złoty na kształt światła stanu
Roztrzaskał formy pędzące z wulkanów.
Odblask jutrzenki – świt wschodził różany
W ręku miecz pełny z cheruba płomieniem –
Stał nieśmiertelny – na biało ubrany
W złotym na głowie jak słońce pierścieniem –
Skierował kroki ku swojemu Panu;
W oczach miał wierność jak chleb i istnienie.
A wokół ciemność szalała szatana,... –
– Stopniowo... – bladła pod naporem Pana.
Agamemnon
13.10.2009 10:35
Burza ( wersja najnowsza poprawiona 27.05.2015 )
(Powstańcom warszawskim poświęcam)
Kamienne góry dosięgły nieba
Rozdarło się niebo przekłute iglicą
Przez lasy po cieniach chodzące mgławice
Jak białe kontury przykryte przyłbicą
Noc się rozległa w strasznych błyskawicach
Bijąca w w rozległych przestrzeniach
Jasny
śmiertelny nikczemny dla ziemian
Pełny złowieszczy jak krzyż złamany
Do końca biły jak w kuźni pioruny na przemian
Bijące z gór świetlistych pioruny
Płynące z chmur jęzory jak czarne gady
Zdziczałych czartów wprost piekieł zwiastuny
Jak znak zagłady
Z wściekłością kuły skały
Jak mur natury
Pełny złowieszczy jak krzyż złamany
Do końca biły jak w kuźni pioruny na przemian
Bijące z gór świetlistych pioruny
Płynące z chmur jęzory jak czarne gady
Zdziczałych czartów wprost piekieł zwiastuny
Jak znak zagłady
Z wściekłością kuły skały
Jak mur natury
Piorun śmiertelny, piorun na przemian
Bijące z chmur piekieł zwiastuny
Rozbłysły krzyże, białe kurhany
I ojców całuny
Żelazem okute w Wars i Sawy losach
Z chmur pioruny się toczą po ziemi gorącej
Czy czujesz grzmoty śmierci uderzeń we włosach
We krwi rozbłyskach jaśniejszych niż słońce?
Grzmotów ognia purpury tu więcej nie trzeba
I złowieszczych pomruków fatalnych
Kamienne góry dosięgły już nieba
I zwalił się ogrom straszliwy ze szczytu
Piorun co dotknie i spali
Rozdarło się niebo choć było ze stali
I odbił się grzmotem od niebios błękitu
Zaświecił w piorunie jasny Parnas w dali
I z brzóz srebrzystych biały krzyż hymnu
Na chwilę zaświecił
I ogień dobywa z błękitu odmętu
Ja wiem. On jeden jest święty.
Jak Chrystus na krzyżu na żaglach rozpięty
Na polach ojczystych niezwykłej golgoty
Blady krzyż śmierci niewoli rwał pęta
Był krwawy i złoty z kurhanów odmętów
To wiem. On jeden jest święty
Ta ziemia na której on stoi
Jest święta
Agamemnon
środa, 7 października 2009
Totalitarny
( Odpowiedź na wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach (23.09.2009 - sędzia Ewa Sloecka) skazującego księdza katolickiego za głoszenie prawdy)
Totalitarny, tak bardzo znajomy
Świat , który jak upiór we krwi się umywał
A wszędy oczom ludzkim pokazywał
Smutek i większe mogiły niż domy
Gdzie postać władcy krwią napotkana
Była tak straszna jak postać szatana.
Szedłem w kajdanach z barbarzyńcami
Szedłem nową torując drogę - Mord czerwony
Na sosenkach - uskrzydlony jak piorun ogniami
Oczy mi przeżarł - już patrzeć nie mogę
Serce mi zdławił.
Agamemnon
07.10.2009 22:13
czwartek, 1 października 2009
Przemijanie(listopad)
Dojrzewa już owoc ogrodu jak życie
I czasu - co płynie jak rzeka.
Czas, co prowadzi do złocistych mgnień losu
Pełnych jesieni,
Dojrzałych już wrzosów -
W dojrzałego jak prawo człowieka.
Uleciały dni moje, spłynęły dni moje,
Spłynęły jak rzeka daleko.
Ziarno prawdziwe, mądrość prawdziwą
Wyda - co nie ginie przy wieczności kresie.
Ziarno me żywe, wiele dóbr wielkich,
Ziarno prawdziwe przyniesie.
Musiałem wiedzieć jakie jest łez prawo,
Jak ból smakuje z kamienia.
Zebrałem dni moje jak perły istnienia
Z samych jasnych wypełnionych światów,
Gdzie ma początek byt a końca już nie ma
Człowieku świątynią Ducha jesteś,
W tobie Słowo święte.
Ileż uroku, kto wykuł twą wielkość -
Przybytku niepojęty
W którym wszechświat cały -
I Bóg jest zamknięty,
Aż czas gwiazdami srebrzony posypie ci włosy.
Ty, który z ośnieżoną głową,
Złożysz przed tron Boga całe swoje życie,
Jak gałąź majową,
Gotowy zdać sprawę z serca i zarządu,
Wobec boskiego postawiony sądu.
I cienką nić tęsknoty pieśń wydała złota
Na pożegnanie.
Na złotej lutni pochwycił śnieżony,
Na złotych strunach wygrywał tęsknotę
Tak w przeszły jak przyszły wiek złoty
Na powitanie.
*
Świeciła noc księżycowa
I gwiazda i znicze
I pocałunki z odległej przestrzeni.
Jak pieśń stepowa
Jak wiatr jesienny
Agamemnon
14.09.2009 21:22
Gdy dziewczę się budzi
Nadchodzi świt nowy,
Nadchodzi jutrzenka,
We mgłach porannych płyną powoli
Nowe błękity na ręce, piersi i czoła.
Poranek się ściele,
Śpi jeszcze dziewczę, poranek już woła
Duszę zamkniętą w pięknym żywym ciele.
(Bóg tu wspomniał na pokorną cichą cnotę.)
Oszalała radość hymnu natury bez mała,
Poranek zaczyna budzić dziewczę złote.
Jakby wśród cyprysowych gajów
Już ziemia powstała
Ze szczebiotem potoków,
Pląsaniem strumyków
I w złotych obłokach cały świat tonie.
I oto promień słońca
Śliczne dziewczę pochwycił za skronie.
Jak ptak pięknością zamknięty i dziki
Wzleciała radośnie,
Jak anioł radując się rośnie,
Świeciła jak naga gwiazda w jutrzenkach bez liku.
Powstała szczęśliwa,
Wzniosła konwalie ku słońcu
I piękną słoneczność swej duszy
Co ziemię okrywa.
Konwalie rękami dziewczyny,
Co w górze zawisły, siały perły i rosy
Na polach, dolinach i górach,
Na mchach, kalinach i wrzosach
Ojczystych.
I co Bóg może zdarzy,
Zwycięskim kluczem, każde wnętrze poruszy.
Te kwiaty z jej serca, z jej ręki
We śnie sięgają dna duszy, sięgają na jawie
A potem, oczęta perełki z konwalii
Odlatują, by zaraz powrócić i patrzeć ciekawie
Na sposób przemiły.
A oczy konwalie uśmiechem wabiły,
Jak czar dziwny włożony na skronie,
Jak ogień na skroniach co płonie.
O kraju rodzinny piękny, pięknością przedziwny.
Agamemnon
11.09.2009 0:03
Łzom trzech spojrzeń
(Warszawskim powstańcom, państwu Baczyńskim poświęcam)
Boleści orzeł, ojczyzno biała
Dniom na czerwonych od krwi przestworzach
Blask rozpościelasz i rozogniona
Przechodzisz cała.
Jakim twym czarem rozmiłowałaś
Serca półżywe i poniżone
Jakiego ducha w mojej koronie
Zamknęłaś słońca i jaką dolę?
Tym dniom co szerszeń oko wykole
Sprawca milionów bielmowych znamień
Jak łzom trzech spojrzeń co w jednym kole
Wyryte w jeden umarły kamień
Od Krzysia, Basi i ich dziecięcia
W żywych aniołów tych ludzi zamień
Panie od wszystkich człowieka losów
Od strzałów oni, bicia i stosów
Oni nie mieli żadnego głosu!
O! żegnaj życie - człowiecza perło
Życiem służyli Ci zawsze wiernie
Daj im koronę Panie i berło
Odeślij ciernie i zapomnienie
Odeślij skargi i ludzkie łkanie
Kamieniom Twoim rzuconym na szaniec.
*
Przechodniu, powiedz Polsce
Powiedz koniecznie krajowi
Tu leży warszawski powstaniec
Tu leżą ojczyzny synowie.
Przystań
I odmów różaniec.
Agamemnon
20.09.2009 9:06
sobota, 5 września 2009
Powiedziałem Panu
Kamienne góry napełnię swym śpiewem
Nad szumem drzew
Nad szumem potoków
Powiedziałem Panu słowem cichym Weroniki;
"Śmiercią sam jestem i snem Panie
I cieniem od słońca przez Boga rzuconym
- Chcę by na szaniec".
Ciało tajemnie, bić serce będzie
I glob przetacza w święte przymierze.
To Boga serce staje i słucha i czuje we mnie,
Czuje oczyma jak czar łabędzi
Gdy czasu dotrzyma i czas się zatrzyma,
Słowo Twe Panie bić sercem będzie,
Od Ciebie bierze
Moimi oczyma.
Nie będę martwy, gdy ciało Twe we mnie
Przyjęte jak chleb prosto, bić serce będzie
I glob przetacza na sposób ducha.
Przyjęte serce prosto bić będzie wszędzie.
A cień od słońca przez ludzi rzucony
Był jakiś martwy, dziwny, szalony.
O ziemio Słowa! gotowa zasnąć,
O słońce nieba zaczynasz gasnąć,
O ziemio gotowa wydać chwast wiernie
Pozwól, że powiem, kto piękniej śpiewa,
Kto jest w Edenie, a kto poza nim
Wydaje ciernie.
Ujrzysz mnie tutaj
Z wielką radością, hymn śpiewający
Którym świat zmrożę.
Edeńskie kwiaty, edeńskie drzewa
W edeńskim jeziorze łabędzie czarne
Co pierś mą wzruszą i pierś otworzą.
Jak przez sen świecę śnieżną przerzucę
I ją zapalę świętym istnieniem
Przed Boga duchem
W centrum Edenu
Boskim płomieniem
Agamemnon
02.09. 2009 g 22:19
wtorek, 1 września 2009
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
-->
Burza
(Powstańcom warszawskim poświęcam)
Kamienne góry dosięgły nieba
Rozdarło się niebo przekłute iglicą
Przez lasy po cieniach chodzące mgławice
Jak białe kontury przykryte przyłbicą
Noc się rozległa w strasznych błyskawicach
Bijąca w w rozległych przestrzeniach
Jasny
śmiertelny nikczemny dla ziemian
Pełny złowieszczy jak krzyż złamany
Do końca biły jak w kuźni pioruny na przemian
Bijące z gór świetlistych pioruny
Płynące z chmur jęzory jak czarne gady
Zdziczałych czartów wprost piekieł zwiastuny
Jak znak zagłady
Z wściekłością kuły skały
Jak mur natury
Pełny złowieszczy jak krzyż złamany
Do końca biły jak w kuźni pioruny na przemian
Bijące z gór świetlistych pioruny
Płynące z chmur jęzory jak czarne gady
Zdziczałych czartów wprost piekieł zwiastuny
Jak znak zagłady
Z wściekłością kuły skały
Jak mur natury
Piorun śmiertelny, piorun na przemian
Bijące z chmur piekieł zwiastuny
Rozbłysły krzyże, białe kurhany
I ojców całuny
Żelazem okute w Wars i Sawy losach
Z chmur pioruny się toczą po ziemi gorącej
Czy czujesz grzmoty śmierci uderzeń we włosach
We krwi rozbłyskach jaśniejszych niż słońce?
Grzmotów ognia purpury tu więcej nie trzeba
I złowieszczych pomruków fatalnych
Kamienne góry dosięgły już nieba
I zwalił się ogrom straszliwy ze szczytu
Piorun co dotknie i spali
Rozdarło się niebo choć było ze stali
I odbił się grzmotem od niebios błękitu
Zaświecił w piorunie jasny Parnas w dali
I z brzóz srebrzystych biały krzyż hymnu
Na chwilę zaświecił
I ogień dobywa z błękitu odmętu
Ja wiem. On jeden jest święty.
Jak Chrystus na krzyżu na żaglach rozpięty
Na polach ojczystych niezwykłej golgoty
Blady krzyż śmierci niewoli rwał pęta
Był krwawy i złoty z kurhanów odmętów
To wiem. On jeden jest święty
Ta ziemia na której on stoi
Jest święta
Agamemnon
Agamemnon
30.08.2009 g.19:33
środa, 29 lipca 2009
Panna młoda
Najcudowniejsza dziewczyna
pod błękitem stała
jakby bogom stworzona, boskim
kształtom miary
przypadła w ramiona
swojego księcia
aż po wyssane krople ostatnie
aż cudowny czas zajdzie i skona
Jak rajskie malowidła
na ścianach dwóch dusz się mienią
które ciągła modlitwa
w ciałach niewinności
osłoną promieni
Z morza chrztu wschodzi nowa
Nowego stworzenia królowa
A gwiazdy niepojęte
Spadną jej na głowę
Aż czas zapali swoje gwiazdy
Brylantowe
Agamemnon
17.07.2009
Najcudowniejsza dziewczyna
pod błękitem stała
jakby bogom stworzona, boskim
kształtom miary
przypadła w ramiona
swojego księcia
aż po wyssane krople ostatnie
aż cudowny czas zajdzie i skona
Jak rajskie malowidła
na ścianach dwóch dusz się mienią
które ciągła modlitwa
w ciałach niewinności
osłoną promieni
Z morza chrztu wschodzi nowa
Nowego stworzenia królowa
A gwiazdy niepojęte
Spadną jej na głowę
Aż czas zapali swoje gwiazdy
Brylantowe
Agamemnon
17.07.2009
O nieskończona dziejów jeszcze praca
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem
Norwid
Cyprianie
Koło historii przez wieki przewraca
Jak młyńskim kamieniem
Czasy skończone - historii już nie ma
Jak bryły w górę ciągnione ramieniem
Na karuzeli tych samych przemian
Wraz z twoim Cyprianie westchnieniem?
Koło historii co wieki przewraca
Czy doda na końcu sumienie?
O nieskończona dziejów jeszcze praca
O! nieprzepalony jeszcze glob sumieniem.
Agamemnon
15.07.2009
-->
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem
Norwid
Cyprianie
Koło historii przez wieki przewraca
Jak młyńskim kamieniem
Czasy skończone - historii już nie ma
Jak bryły w górę ciągnione ramieniem
Na karuzeli tych samych przemian
Wraz z twoim Cyprianie westchnieniem?
Koło historii co wieki przewraca
Czy doda na końcu sumienie?
O nieskończona dziejów jeszcze praca
O! nieprzepalony jeszcze glob sumieniem.
Agamemnon
15.07.2009
Maryja Królowa Polski
Maryja Królowa Unii Europejskiej
(wariant trzeci)
Wniebowzięcie co chwałę Twoją
rozpromienia i głosi
Na złotych ustach magnifikatu
Złotym promieniem nadziei jak jutrznia
się tworzy -
Gdy wracasz do swych dzieci w
przeróżnych epokach
I wszystko Królowo co słowa Twe nam
przynoszą
Przyjmujemy z uwagą.
*
Matka co łączy ziemię z niebem –
cóż to dla Ciebie być w słowie Pana
i prosta tak jesteś jak proste Twe
serce
tulące skinienie nieba, by życie
tętniło na ziemi.
Ciężarem życia styrana , czekałaś
zgodnie z rytmem czasu
który dla Ciebie się spiekał.
Serce matki najprostsze, serce matki
bezradne
lecz w żywym zanurzone źródle
w samym Boga południu .
Gdzie jesteś poezjo życia w niebie?
czy i w niebie brak wyrażeń
dla wielkości Boga, jego syna i Maryi?
Słońce to tylko wodór przechodzący
w hel,
planety to tablica pierwiastków
niewielka
a sen i ten sen ubrany w przepowiednię
zamienił się w coś co nie umiemy
zapowiedzi ogarnąć.
Pozostaje nam tylko milczące
uwielbienie
a potem już tylko cierpienie i
milczenie ale i złotolica
nadzieja – bardziej rzeczywista niż
rzeczywistość bólu i kamienia
i chleba.
Nie dziw się zatem niebu – samo jest
pogrążone w zadumie
i nic piękniejszego od zadumy nie umie
wyrazić;
Słońca girlandy niby z kwiatów
plotła
Miesiąc srebrny pod nogami gniotła
Słońce lecące trzymała nad czołem
Szła nad lasami i leciała dołem
Tęcze ją ciągle oskrzydlały
kołem
A na jej głowie wieniec z gwiazd
dwunastu
Złocistym kołem się ściele świętym
Boga Miastem;
Cóż to dla Pani być w słowie Pana?
Od Boga przyszła i Bogiem wezbrana!
On co chwałę Twoją rozpromienia i
głosi
Słynna i czczona od lat dwóch tysiąca
Na złotych strunach magnifikatu świata
Świetlistym traktem wśród narodów
słońca;
Słońca girlandy niby z kwiatów
plotła
Słońce lecące trzymała nad czołem,
Tęcze ją ciągle oskrzydlały kołem
W chórach serafickich wtórującym
grzmocie
Złocistym kołem się ściele świętym
Boga Miastem
A na jej głowie wieniec z gwiazd
dwunastu;
Laur słońcem otwartym świecił nad
głową,
Błękitny diadem z gwiazd dwunastu w
ozdobie
Tak Przenajświętsza gdy stoi na
globie
Depcząca węża swą stopą
perłową,
Husarią wielkiej odsieczy wiedeńskiej
–
Okryta płaszczem niebieskim panieńskim
I gwiazd dwanaście jej płonie nad
głową –
A na jej głowie wieniec z gwiazd
dwunastu
Złocistym kołem się ściele świętym
Boga Miastem
I chleb powszedni łączy z Boga żyznym
Chlebem -
- A tymczasem na jutrzni różowej,
Królowa co łączy ziemię wraz z
niebem
Pokazywała - nad pogańską zgrają
Święta - w koronie niebieskiej,
perłowej
Nad którą ciągle - ranne gwiazdy
wstają...
**
Niebieskie dziewczyny przynoszą
płaszcz biały
(Niechże tak chwałę anielstwu opowie
Z księżycem u nóg
W splot złoty wspaniały
Co płonie
Z gwiazdami na głowie)
Dla swej królowej na tronie
O twarzy pięknej ponad archanioła
I po anielsku zbierać ducha z duchem
Piękność jej jadłem jak wąż który
zioła
Okręca swoim żelaznym łańcuchem
Na tronie niby święta palma
kwietna
Ponad anielska najwyższa w orszaku
I wysmukłością postaci szlachetna
Na turkusowym jak niebo czapraku
Chrystus nas woła: wy którzyście
smutni
Idźcie do Matki, patrzcie w błękity
Oto gwiazd dwanaście wszystkie w
kształcie lutni
Wychodzą z fal morza gdzie zorzą się
świty
W splot złoty z gwiazdami jak diadem
na skronie
Jak zorza, niebieskie klejnoty jak
harfy niech grają
Niech gwiazdy płoną jak morza w
koronie
Niechaj powstają wszechświaty wysokie
i ziemia niech słucha –
Różowa piękność królewskim
pozwaniem. O Panie!
Nie z ciała wskrzeszona ja jestem lecz
z Ducha.
autor: Agamemnon
ps.
wezwanie
Chodźcie z nami
patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie
i chodźmy górami!
bo nad nami nad wzgórzami i morzami
Stella Maris Stella Orbis na błękitach
z gwiazd dwunastu na gór szczytach
sprzyjająca
chodźcie z nami patrzcie w niebo!
tam górami bądźcie i chodźmy górami
za górami wielkie morza
w pół obręczy gwiazd dwanaście na
gór szczytach
słońc płonących - królująca
Na krawędziach słońc przełęczy
sic ut maris po przestworzach
po promykach biegnie słońca
radius Dei w kształt błękitu
Tam wśród słońca na wpół tęczy
gwiazd dwanaście na gór szczytach
po promykach biegnie słońca
na krawędziach gwiazd przełęczy
słońc płonących - Stella Orbis
jaśniejąca
Chodźcie z nami patrzcie w niebo
diamentami płachty skrzące
kosmicznymi przestrzeniami
zostawiamy -
zostawiamy krwawą ziemię
krwawe słońce
Agam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)