Poezja egzystencjalna odtwarza związek pomiędzy ciałem i duszą
niedziela, 26 października 2008
piątek, 17 października 2008
Radosna z rocznego okresu
Bo sprawiedliwość ujrzała ćwiąkalską
Wraz z dziekciem propagandy sukcesu.
Sprawą stoczni kieruje żałośnie
Taka tuskowata jest władza
A wszystkiemu są winne Rydzyka rozgłośnie
Według peowskich kolorów i wzorów
Do głodu i nędzy narodu
Tusk dołączył hekatomby ton smrodu !
Polski cesarz Wielki Te-Odoryk I
czwartek, 16 października 2008
Tuskowata baśń tęczowa
Która wszystkim opowiada
Prze cudowne Tuska słowa
Polak w domu czuje smrody
I łamane widzi prawa
Wylewane świńskie wody
Tuskowaty cud powieści,
Smrodem tworzy wielkie cuda
Pod nos leje świńskie treści
W morzu moczu w szambie wiosła
Jego mądrość w świat warcholski
I w śmierdzący obszar wniosła
Wiepszów resztki z świńskich trzód
To nie polski - raczej szwabski
Ten aromat - szwabski smród !
Donka smród !
No i głód - to jest również Tuska cud !
środa, 15 października 2008
W rocznicę
Z ogrodowej altany, biegnie Tusek zdyszany
Bieży w Urząd z wściekłością i trwogą
Pootwierał drzwi cale, urzędowe, niemałe
Spojrzał, zadrżał, nie znalazł nikogo
Bo w kurzystej zamieci, każdy szybki szpieg leci
Jak najdalej od sądu i kary
On ucieka wiadomo - nie obroni go ZOMO
Naród przejrzał tusowskie zamiary!
Tułów, głowę i szyję - mierzy krawiec i szyje
Szpiega mundur w kolorze pasiaka
Wszyscy szpiedzy już wiedzą, nawet szczury pod miedzą
Pasiakowa moda jest taka!
A wiec idą szeregi wypełnione po brzegi
W pasiakach oraz spiekocie
Każdy zęby zaciska, nóż w oku mu błyska
Ujawnionych agentów to krocie!
Naród żąda wyborów, bo ma dosyć już wzorów
PRL-u, jej agentur wytrawnych
Naród nie chce złodziei - chce ich widzieć z kolei
Gdzieś w więzieniach, wycieńczonych, umarłych.
Więc ustaną złe dźwięki, to już koniec Tuszczenki
Który pragnie by Polska została zabita
A więc koniec łobuzka, Polska wolna od Tuska
Polska wolna - Niech żyje Rzeczpospolita !
wtorek, 14 października 2008
link do http://poezjapolityczna.blogspot.com
W rocznicę
Tusk przywraca zniewolenia brzemię
Radość nam wciska, nie trwamy więc w trwodze
Złoża sprzedaje, GMO wzbogaca ziemię
Sowiecką agenturę przywrócił w narodzie.
Huuuuuuuura!
Więc POwiacy wszyscy biegną razem!
Za miasto za słup na wzgórek
Tam przed cudownym klękają obrazem
Dziękczynny mówią paciorek.
Wtem słychać terkot, wozy jadą drogą
Wóz ciężarowy na przedzie
Skoczyły POwiaki i krzyczą jak mogą
Tustuś ach Tustuś nasz jedzie!
Obaczył Tustuś, łzy radośnie leje
I z wozu na ziemię wylata
Ha! jak się macie ćwiąkalskie geje
Czyście tęsknili za tatą ?
Piterka czy zdrowa? Kuderka, Kopacze?
Dla was mam jady w koszyku
Ten sobie mówi a tamten gdacze
Pełno pomówień i krzyku!
Ruszajcie Tuścio na sługi woła
Ja z POwcami pójdę ku miastu
Idzie...aż zbójcy PiSowscy obskoczą dokoła
A zbójców było dwunastu.
Nie mieli bród długich ani kręcone wąsiska
Ni wzroku dzikiego ni sukni plugawej
Ani noży za pasem ani miecza co błyska
Ni w ręku ogromnej buławy.
Tusek dziękuje - PiSek odpowie
Nie dziękuj wyznam ci szczerze
Pierwszy bym PAŁĘ strzaskał na twej głowie
GDYBY NIE PO-WIAKÓW PACIERZE !
niedziela, 12 października 2008
czwartek, 9 października 2008
W rocznicę
Tusk od moczarów
Pewien poeta tuż przed świtaniem
Wybrał się z koszem na grzybobranie
I słońce zaczęło wschodzić na las
A w lesie grzyby, a w drzewach piękno
Dla swej poezji przecudnej znalazł.
Niech tysiącletni dąb co na przedzie
Wśród wszystkich dębów lachickich stoi
Co się przyglądał dobru i biedzie
A teraz tuszczyk na nim się schronił
I jak mawiali starzy dziadowie
I jak słuchacze chcecie nie chcecie
Dąb widział wiele niech wiec opowie
Wszystko co widział szczerze poecie.
Widział jak budrys wiózł swoją brankę
Na czarnym koniu w czarnej uprzęży
W dębowym kościółku w żonę zamienił swoją wybrankę
I całe życie z nią przezwyciężył,
A ona piękna, anielskiej postury
Dała mu dwóch synów i cztery córy.
Wyrośli na dęby owi synowie
I byli podporą rodu i sławy
A córy w cztery panienki z wiankami na głowie
Smukłe jak jutrzenki rumiankowe płowe.
Jedna czarnula, trzy o włosach złotawych
Wszystkie ozdobą piastowskiego grodu
I podporą jak synowie wspaniałego rodu.
A były tak piękne, że tylko nadzieja
Kazała bić się rycerzom o rękę w turniejach.
I tak to żyły te pokolenia
Lachitów w sławie i w swoich pieniach.
Aż pewnej nocy parnej od grząskich przywarów
Na dąb ten usiadł tusk od moczarów
I aż się przelękły leśne poczwary
Od baby jędzy co są w oparach
A dąb potężny od wieków co stoi
Co żył w przyjaźni w historii z Lechem
On takich tusków i innych oboi
Przywitał pustym historii śmiechem !
A tusk zahukał, był pewny siebie
I w ramach reform, ogon odwrócił
I pstryknął! coś spadło na ziemię -
Zanieczyścił glebę! i Lacha zasmucił.
Agamemnon