niedziela, 26 grudnia 2010


Rzeź i ucieczka do Egiptu


Nagle ton jakiś - a światu nieznany,
Wyszedł jak trybun - potworny i żywy,
Złowieszczy – twardy – smętny – ołowiany,
Prawdziwy – ciężki – lecz zawsze straszliwy.
Świat zamilkł – stanął - w te pieśni wsłuchany,
Umęczon w sercu – a tej pieśni chciwy.
Bóg uciekł... – gwiazda zaświeciła w dali
Niosąc w swym grzbiecie cień gwoździ ze stali.
Gdy łańcuch krwawy dzieł czynów haniebnych
Nie oparł się przeto bogobójców karze -
Rozbłyskiem strasznym dzieł wielkich nikczemnych,
Był ogień i krew – mnóstwa gadów twarze,
Wulkanem czynów szkarłatnych podniebnych,
Jak wężowiska w podskórnym pożarze.
Siła zagładna przelanej krwi bratniej
Przybrała kształty istności szkarłatnej.

Agamemnon04.01.2010 21:44